Uczniowie
stali w zimnych szklarniach, zrywając składniki potrzebne do eliksiru. Wszyscy
dmuchali w ręce, aby ogrzać zmarznięte palce, które powoli traciły czucie.
Policzki Hermiony jak i innych dziewczyn nabrały różowych barw. Mróz szczypał
niemiłosiernie. Zima obdarowała bardzo hojnie ten rok. Całe Isellnar ukryte
było pod śniegiem, a żeby dostać się poza tereny zamku trzeba było torować
sobie różdżką drogę, ponieważ śniegu było do kolan. Zadowolonych osób było tyle
samo, co naburmuszonych. Hermiona osobiście lubiła zimę, kiedy mogła patrzeć na
nią przez okno zamku, siedząc przed ciepłym kominkiem.
Mimo
iż był dopiero początek grudnia, uczniowie już żyli magią świąt i rozmawiali o
tym, co będą robić podczas przerwy bożonarodzeniowej. Nawet teraz, stojąc w
oblodzonej szklarni i trzęsąc się z zimna potrafili o tym myśleć. Tymczasem
Hermiona myślała tylko i wyłącznie o tym, aby to przeklęte zbieranie roślin do
ich jutrzejszych eliksirów wreszcie się skończyło. Bardzo chętnie powitałaby
nie święta a ciepły kubek gorącej czekolady lub herbaty.
Wszyscy
odsapnęli, kiedy profesorka kazała im już iść na kolejną lekcję, każąc im się
przygotować do ważenia eliksiru zamrażającego, ponieważ miała zamiar zrobić
sprawdzian sprawdzający ich umiejętności. Nikt nie był tym zaskoczony.
Brnęła
przez śnieg razem z reszta klasy, rozmawiając z Harrym i Ronem, którzy mimo
zimna mieli wspaniały humor, a tym samym poprawili i jej samopoczucie. Catherine
unikała od pewnego czasu, odkąd ta znów rozmawiała z Pansy Parkinson. Jakoś nie
czuła się teraz w jej towarzystwie komfortowo. Malfoy i jego banda szli na
samym końcu, śmiejąc się z czegoś co jakiś czas.
-
Mama zaprasza was na święta, przyjedziecie? – spytał Ron.
-
Ja na pewno – odpowiedział Harry, poprawiając szalik. Jego czarne włosy były w
jeszcze większym nieładzie od zimowej wichury.
-
Bardzo chętnie wpadnę na drugi dzień, Ron. – uśmiechnęła się dziewczyna.
Uwielbiała spędzać święta w Norze, w której zawsze przebywali ludzie, których
kochała z całego serca.
-
Mama powiedziała, że zaprasza również twoich rodziców, Hermiono. Fajnie by było
ich w końcu bardziej poznać.
-
Chciałbyś poznać teściowych, Ron? – spytał Harry, a w jego głosie zabrzmiała
nutka rozbawienia. Hermiona uśmiechnęła się mimo wszystko, a Ron wyglądał jak
piwonia.
-
Ha, ha, bardzo śmieszne – zironizował. Po chwili milczenia, Hermiona już
domyśliła się, co na chwilę nastąpi. Jej bystrym oczom nie umknęło to, jak Ron
zbiera leżący obok śnieg.
Po chwili z całej siły uderzył
Harry’ego śnieżką i bitwa zaczęła się na dobre. Niedługo potem Harry wrzucił
Ronowi trochę śniegu za kołnierz, a ten przeklął paskudnie. Biegali po śniegu,
próbując się wzajemnie dorwać. Hermiona obserwowała z boku, patrząc jak jej
przyjaciele leżą w zaspie i wzajemnie się naparzają śniegiem. Czasami
zachowywali się naprawdę jak dzieci, ale za to ich właśnie kochała.
-
Hermiono, chodź do nas! – zawołał uradowany Harry.
-
Oczywiście, już lecę. – zironizowała. Niektórzy z klasy poszli w ich ślady, a
reszta ruszyła dalej do ciepłego zamku.
Harry szepnął coś do Rona i oboje
wstali, idąc z niewinnymi minami w stronę dziewczyny. O nie, ona znała te miny
zbyt dobrze i wiedziała, co chcą zrobić.
-
Nawet się nie ważcie… - powiedziała, jednak i tak musiała za chwilę uciekać,
jeśli nie chciała wpaść w ogromną, śnieżną zaspę.
Pogoń
zaczęła się na dobre, a Harry i Ron ani śnili odpuścić.
–
Nienawidzę was! – krzyknęła, kiedy chłopcy dalej ją gonili. Odwróciła się w ich
stronę, aby pokazać im język i poczuła jak na kogoś wpada i razem z tą osobą
wylądowała w ogromnej zaspie.
-
Och, na Merlina! Przepraszam, przepraszam! – zawołała, czerwieniąc się okropnie
z zawstydzenia. Kiedy jednak zobaczyła, że leży na Draconie Malfoyu, który
wydaje się być lekko zdenerwowany, od razu się zreflektowała. Usłyszała gwizdy
i szydercze śmiechy bandy, która stała za nimi.
-
Cofam przeprosiny – powiedziała chłodno, a Malfoy uśmiechnął się wrednie.
-
Granger, coś ostatnio bardzo na mnie lecisz.
-
Chciałbyś – warknęła, usiadła obok niego, otrzepując spodnie ze śniegu. Posłała
mu zabójcze spojrzenie, którego nawet bazyliszek by się nie powstydził.
-
Nie musisz jednak robić tego w każdej możliwej sytuacji. – odpowiedział,
podnosząc jej jeszcze bardziej ciśnienie.
Prychnęła
i wstała, dołączając do przyjaciół. Najwyraźniej bardzo się skrępowali. I
bardzo dobrze! Powinni się czuć winni, że przez nich wpadła na Malfoya! Gdyby
jej nie gonili, nie doszłoby do tego na oczach jego kolegów. W ogóle by do tego
nie doszło!
Kiedy
weszli do zamku, skręciła w stronę toalety, aby umyć ręce i poprawić się w
lusterku. Pewnie wyglądała okropnie. Umyła ręce, a następnie spojrzała w lustro
i omal nie pisnęła. Za nią stał nie kto inny jak ten idiota Malfoy.
-
To jest toaleta dla dziewczyn – powiedziała, próbując nie dać po sobie poznać,
jak bardzo ja przestraszył. – Chyba, że o czymś nie wiem, a ty jesteś kobietą –
uśmiechnęła się wrednie.
-
Mogę bardzo szybko cię przekonać o tym, że jestem stuprocentowym mężczyzną. –
mrugnął sugestywnie, a Hermiona zrobiła wielkie oczy i natychmiast odwróciła się
z powrotem w stronę lustra.
-
Skoro cofnęłaś przeprosiny, to oczekuję rekompensaty za doznane szkody. –
powiedział po chwili.
-
Jakie do cholery znowu szkody?! – zdenerwowała się.
-
Trochę boli mnie ręka…
-
Straszne. – zironizowała.
-
A co jeśli mi się coś stało?
-
Jakoś mi ciebie nie szkoda…
Uśmiechnął
się.
-
Ty naprawdę nie masz sumienia.
-
Dziękuję za komplement.
Wyszła,
a on ruszył za nią. Zdenerwowana trzasnęła drzwiami, które zamknęły mu się
przed twarzą. Ruszyła korytarzem, nie wiedząc, gdzie ja nogi niosą. Cel był
jeden – jak najdalej od niego. Malfoy, kiedy ją dogonił, nie wyglądał na
zachwyconego.
-
Granger, stój.
-
Nie mów mi, co mam robić – warknęła. Przewrócił oczyma i złapał ją za
nadgarstek, przyciągając do siebie. Zgromiła go spojrzeniem.
-
Natychmiast mnie zostaw! – krzyknęła.
-
Co z naszym spotkaniem? – spytał, wzmacniając uścisk.
-
Na żadne z nich się nie zgadzam.
-
Ale dlaczego? – zdenerwował się. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś mu
odmawiał. Doprowadzało go to do szału.
-
Nie ufam ci.
-
Przecież cię nie zabiję – zażartował, a Hermiona popatrzyła na niego spod
przymrużonych powiek.
-
Mogę wiedzieć, po co ci to spotkanie?
-
Po prostu, żeby porozmawiać. – wzruszył ramionami.
-
Jakoś ci nie wierzę. Ty zawsze masz jakiś cel.
-
Dlaczego ty jesteś taka uparta? – zirytował się. Spojrzała na niego słodko i
zagryzła wargę.
-
Ja? To ty ciągle nie odpuszczasz. – uśmiechnęła się.
-
Bo ty nie chcesz się ze mną spotkać…
-
Może powinieneś poprosić. – zasugerowała.
Tak
go zamurowała, że puścił jej nadgarstek. Miał poprosić? To słowo było nienaturalne. On nigdy nie prosił, on
zawsze dostawał, ponieważ mu się należało i tyle. Nikt nie miał nic do gadania.
A tymczasem jakaś zwykła Granger kazała mu prosić siebie o spotkanie. Przez
chwilę wahał się, tocząc walkę z samym sobą.
Hermiona
odetchnęła z ulgą. Miała z nim już spokój. Odwróciła się od niego, idąc
korytarzem, ciesząc się z wygranej. Draco Malfoy nigdy nie poprosi, dla niego
to zbyt duże upokorzenie.
-
Granger?! – zawołał za nią.
-
Słucham? – odwróciła się, a z jej twarzy nie schodził uśmiech. Widziała wahanie
w jego oczach.
-
Spotkaj się ze mną, proszę. – powiedział, jednak ostatnie słowo ledwo przeszło
mu przez gardło. Skrzywiła się, ponieważ nie tego się spodziewała. Jednak miała
swoje postanowienie i zamierzała przy nim wytrwać. Chodziła z Teodorem, nie
mogła się spotkać z Malfoyem, który miał zdecydowanie dziwne zamiary wobec
niej.
-
Nie, Malfoy. Przykro mi. – odpowiedziała tylko i zacisnęła wargi. Odwróciła się
na pięcie, nie mogąc dłużej z nim przebywać.
Kiedy przechodziła obok pustej
klasy, poczuła jak ktoś wpycha ją do środka i trzaska za sobą drzwiami. Malfoy
przycisnął ją do ściany. Wyglądał przerażająco, poczuła, że jej serce bije
mocniej. Zaszła mu za skórę, zdecydowanie. I powoli zaczynała tego żałować. Jeszcze
nigdy nie widziała go tak wściekłego.
-
Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mam ochotę zrobić ci teraz krzywdę –
warknął, a Hermiona poczuła, że opuszcza ją cała odwaga. Popatrzyła mu w oczy,
próbując doszukać się w nich litości.
-
Uspokój się, Malfoy. – powiedziała cicho.
-
Wiesz, Granger, że ja nigdy nie proszę ani nie przepraszam… a teraz, kiedy to
zrobiłem, ty po prostu mówisz „nie”?
-
Nie mogę się z tobą spotkać.
-
Problem w tym, Granger, że mi się nie odmawia. – odpowiedział zdenerwowany.
Hermiona wiedziała, że pożałuje tego, iż z nim zadarła. Ale czy musiała się
teraz kulić przed nim i pokazywać swój strach?
-
Chcę cię widzieć dzisiaj u mnie. O ósmej wieczorem.
Hermiona
wahała się przez chwilę. Nienawidziła jak ktoś jej rozkazywał. Nie musiała się
bać Malfoy’a, był jej rówieśnikiem i w niczym nie był od niej lepszy, aby móc
jej tak mówić.
-
Nie ma mowy.
-
Słucham?
Odepchnęła
go od siebie ze wszystkich sił.
-
Dobrze słyszałeś! Nie masz prawa mi rozkazywać.
-
Granger, Granger – zacmokał. – I po co to wszystko?
-
Nie jestem pierwszą lepszą panienką, która się zjawi na twoje zawołanie!
Popatrzył
na nią z zaintrygowaniem. Postawiła mu się, co jeszcze bardziej go
zdenerwowało, ale w końcu ktoś postąpił inaczej. Zazwyczaj spełniali jego
prośby, a ona nie miała takiego zamiaru.
-
Czy ty nie potrafisz uszanować tego, że mam kogoś?!
-
Czemu od razu zakładasz, że mam wobec ciebie jakieś złe zamiary?
-
Ponieważ jesteś podły i jeśli ktoś ci zajdzie za skórę, to zrobisz wszystko,
aby mu zepsuć życie! – krzyknęła. – Znam cię, Malfoy, zawsze taki byłeś.
-
W takim razie może powinnaś dać mi szansę, aby dowiedzieć się, jaki jestem
naprawdę?! – zdenerwował się.
-
Przed chwilą pokazałeś mi, jaki jesteś naprawdę! Nie prosisz, nie przepraszasz!
Wszyscy jesteśmy równi, Malfoy, a ty nie masz jakiegoś specjalnego prawa ani do
innych, ani tym bardziej do mnie!
-
Zawsze dostawałem to, co chciałem – warknął.
-
Ale to jest dorosłe życie, Malfoy. Możesz sobie mieć pieniądze, ale takim
zachowaniem na pewno nie zyskasz oddanych sobie ludzi. – powiedziała chłodno i
wyszła, nie mogąc dłużej na niego patrzeć.
Leżała wtulona w bok Teodora,
wpatrując się w baldachim nad jego łóżkiem. Z tej perspektywy miała doskonały
widok na zegarek, którego wskazówki niemiłosiernie szybko poruszały się ku
godzinie ósmej wieczorem. Malfoy chciał się z nią o tej godzinie spotkać.
Przypomniała sobie ten gniew, który bił z każdego skrawka jego ciała. Przy
Teodorze czuła się bezpiecznie, on nigdy by się tak wobec niej nie zachował.
-
O czym myślisz? – spytał, kiedy milczała przez długi czas. Przez chwilę
zastanawiała się, czy ma mu o wszystkim powiedzieć. Jak on to przyjmie? Na
pewno nie będzie zachwycony, ale i tak w końcu prawda wyjdzie na jaw,
zwłaszcza, że Malfoy ani śnił jej odpuścić.
-
O Malfoyu… - powiedziała cicho. Zmarszczył brwi. Czemu dziewczyna leżąc u jego
boku myślała o innym?
-
Czemu akurat o nim? – nie słyszała w jego głosie zdenerwowania, co trochę ją
uspokoiło.
-
On… ostatnio za bardzo się obok mnie kręci i wciąż namawia na spotkanie… -
kiedy milczał, uznała, że powinna kontynuować. Opowiedziała mu o wszystkim,
wraz z dzisiejszym incydentem. Teodor podniósł się do pozycji siedzącej.
Hermiona położyła mu dłoń na ramieniu. Był zdecydowanie spięty.
-
Jesteś zły… - to nie było pytanie. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Spojrzał na nią.
-
Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Spuściła
głowę.
-
Przepraszam, nie powinnam w ogóle była wdawać się z nim w jakiekolwiek rozmowy…
-
Daj spokój, nie jestem zły na ciebie. – uniósł jej podbródek i pocałował
delikatnie. – Z ciebie jestem cholernie dumny.
Uśmiechnęła
się lekko.
-
I tak mam poczucie winy. Teodorze, gdzie ty idziesz? – zaniepokoiła się, kiedy
chłopak wstał, zarzucając na siebie koszulę.
-
Powiedziałaś, ze Malfoy będzie na ciebie czekać o ósmej?
-
No tak… - odpowiedziała niepewnie.
-
W takim razie ktoś inny go odwiedzi.
Roześmiała
się, ale uznała, że musi powstrzymać przyjaciela.
-
Proszę cię, nie rób tego. Będzie jeszcze gorzej, jak się dowie, że o wszystkim
ci powiedziałam.
Zmusił
ją do popatrzenia na niego.
-
Hermiono. Będzie gorzej, jeśli tego nie zrobię.
-
Ale…
-
Zaufaj mi. – pocałował ją w czoło i wyszedł z pokoju, zostawiając ją samą. Nie
miała dobrych przeczuć, ale wiedziała, że bez sensu jest go zatrzymywać. Czy
dobrze zrobiła, że mu o tym powiedziała? Owszem, czuła się luźniej, a jej
sumienie było spokojne. Chociaż bała się, że gdy tylko Teodor zacznie rozmawiać
z Malfoyem, będzie jeszcze gorzej.
Malfoy siedział w swoim pokoju
zupełnie sam. No tak, właśnie o to im chodziło. Aby odizolować go od otoczenia,
ponieważ był zbyt agresywny. I co z tego, że przyłożył paru osobom, kiedy go
zdenerwowały? Wpatrywał się znad splecionych dłoni w ogień buchający z kominka. Dochodziła dwudziesta i chociaż wiedział, że Granger się nie zjawi,
to i tak pragnął, aby się przed nim stawiła. Chociaż po tym, co dzisiaj zrobił,
raczej w to wątpił. Jeszcze bardziej go znienawidziła. Jak miał ją do siebie
przekonać?
Cóż,
za pewno nie poprzez mówienie, jak bardzo chciałby jej zrobić krzywdę.
Oraz
nie powinien jej rozkazywać – nienawidziła tego.
Co
on mógł poradzić, skoro był stworzony do manipulowania ludźmi? Chęć posiadania
Granger przy sobie go wykańczała. Mógł zrezygnować i przestać ją zadręczać, ale
działała na niego tak, jak żadna inna. Uwielbiam słuchać jej głosu, patrzeć na
jej piękną twarz. Kiedy na niego patrzyła, nigdy nie mógł być pewny, czy chce
go zabić, czy planuje zupełnie coś innego.
Uśmiechnął
się pod nosem – on także na nią działał. Zauważył to w bibliotece, kiedy był
blisko niej. Gdyby nie ten chłopak, może już dawno udałoby mu się ją pocałować?
Tak bardzo by tego chciał. Hermiona Granger musiała smakować słodko grzesznie,
a on uwielbiał grzeszne rzeczy. Teraz nawet nie byłby w stanie się na nią
denerwować, dałby jej wszystko, czego by zapragnęła.
Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, nie
mógł w to uwierzyć. A jednak przyszła. Odwrócił się i natychmiast poczuł, że
zaczyna się denerwować. To nie była Granger, a Teodor Nott.
-
O co chodzi? – spytał, starając się nie wyglądać na zawiedzionego. Oparł się o
biurko.
-
Może ty mi powiesz, Draco?
Blondyn
uniósł brew w pytającym geście.
-
Chodzi mi o Hermionę – powiedział jaśniej. Draco udał, że o czymś myśli.
-
Hermionę? Ach tak, chyba ją znam.
-
Znasz ją doskonale – powiedział chłodno. – Nie życzy sobie, abyś ją nachodził.
Draco
zaśmiał się, jednak nie było w tym krzty poczucia humoru.
-
A to ciekawe, dlaczego sama do mnie nie przyjdzie i mi tego nie powie?
-
Najwyraźniej jak sama mówiła, to nic to nie dało. – Teodor nie dawał za
wygraną.
-
Dlatego wysłała ciebie… - Draco popatrzył na kolegę i zmrużył oczy. – Chwila…
zależy ci na niej.
-
Jest moją przyjaciółką, to chyba oczywiste, że mi na niej zależy. –
odpowiedział twardo Teodor.
-
Nie jest tylko twoją przyjaciółką… - teraz wszystko wydawało mu się jasne. –
Jesteście ze sobą.
Nie
wiedzieć czemu, poczuł okropną zazdrość, która paliła jego wnętrze. Miał teraz
ochotę rzucić się na własnego kumpla, ale wiedział, że będzie tego żałować.
Musiał nad sobą zapanować zanim zrobi cos naprawdę głupiego. Teodor nie
zaprzeczył, ale też nie potwierdził, co tylko przekonało Dracona do
prawdziwości jego słów.
-
Dlaczego chcesz się z nią spotkać? – spytał Teodor.
-
Porozmawiać, to chyba oczywiste. – wzruszył ramionami.
-
Znam cię, Draco. Wiem, że kiedyś ci się podobała i że jej nie lubisz.
-
Pierwsze słyszę – mruknął Draco, siadając w wygodnym fotelu. Teodor zdenerwował
się, jednak nie dał tego po sobie poznać. Zawsze był opanowany, nie mógł poddać
się emocjom.
-
Nie wiem, co planujesz, ale nie pozwolę ci skrzywdzić Hermiony. Jest moją
przyjaciółką, więc jeśli tylko spadnie jej włos z głowy z twojego powodu, to…
-
O to się nie martw. Nie mam zamiaru jej skrzywdzić. – zapewnił go Draco, a ton
jego głosu sprawił, że Teodor w pewnym sensie mu uwierzył. Miał już właśnie
wychodzić, kiedy drzwi do pokoju Malfoya otworzyły się z impetem, ukazując
wściekłą Hermionę. Jej wzrok skierował się automatycznie ku Malfoyowi. To nic
dobrego nie wróżyło…
Hermiona po wyjściu Teodora uznała,
że powinna pójść do swojego pokoju. Nikogo tam nie było, ponieważ Luna
siedziała razem z Nevillem na dworze, a Ginny miała spotkanie drużynowe.
Pomyślała, że podczas ich nieobecności trochę weźmie się za sprzątanie, ponieważ
ich dormitorium powoli przestało przypominać same siebie.
Kiedy jednak otworzyła drzwi,
doznała szoku. Weszła ostrożnie do pokoju, który wyglądał tak, jakby przeszedł
przez nie huragan. A właściwie tylko z jej miejscem było coś nie tak.
Zawołała
Harry’ego i Rona, którzy byli równie wstrząśnięci jak i ona.
-
Kto mógł to zrobić? – spytał Harry, ale nikt nie przychodził im na myśl.
-
Może Ginny się wkurzyła na trenera drużyny… ostatnio ciągle na niego przeklina
– powiedział Ron, a Hermiona popatrzyła na niego jak na wariata.
-
I dlatego zniszczyła wszystkie moje rzeczy.
-
No racja, to była głupia myśl… - mruknął Ron i więcej nie wypowiadał swoich
teorii.
Hermiona podeszła do swojego łóżka,
które było w nieładzie, a pościel nawet została podarta. Pierze z poduszki
walało się po pokoju. Baldachim był zerwany, dzbanek stłuczony, a woda, która
wcześniej w nim była, rozlała się, mocząc książki przy jej łóżku. Szafki
również były pootwierane, jakby ktoś przeszukiwał jej rzeczy. Poczuła się
bardzo nieswojo. Ufała swoim przyjaciołom, Ginny i Lunie też. Była święcie
przekonana, że nigdy by czegoś takiego nie zrobiły. Nie miały ku temu powodów,
a nawet gdyby miały, to by się nie dopuściły takiego czynu. Kto więc jakimś
cudem dostał się do ich pokoju i narobił tyle szkód?
Odpowiedź
przyszła niespodziewanie i była jedyną prawdopodobną.
Malfoy.
-
Nie no, ja go zabiję. – warknęła.
-
Kogo? – zaniepokoił się Harry.
-
To sprawka Malfoy’a – odpowiedziała z przekonaniem.
-
W takim razie idę ci pomóc – zaoferował swoją pomoc Harry, ale Hermiona go
zatrzymała. Poprosiła przyjaciół, aby popilnowali jej pokoju przez ten czas,
kiedy jej nie będzie. Nie chciała też, aby byli oni przy jej rozmowie z
Malfoy’em, ponieważ nie wiedzieli o wielu rzeczach i raczej wolała, aby tak to
pozostało. Sprawa z nim szybko się zakończy i to wszystko pójdzie w niepamięć.
Ruszyła korytarzem i gwałtownie
wpadła do pokoju chłopaka. Nie obchodziło jej, kto tam jest i co Malfoy
porabia. Teraz liczyło się tylko jedno – miała zamiar poważnie z nim
porozmawiać.
Kiedy znalazła się w środku, od razu
zwróciła się ku niemu, nawet nie patrząc na Teodora. Była wściekła. Myśl, że
dopuścił się czegoś takiego i szperał w jej rzeczach… A co jeśli coś stamtąd
zabrał i teraz chciałby ją szantażować?
-
MALFOY! – wydarła się i zatrzasnęła za sobą drzwi.
-
No proszę, kogo to moje oczy widzą. Z jakiego powodu zaszczycasz mnie swoją
obecnością? – zakpił blondyn.
-
Gadaj, dlaczego to zrobiłeś?! – wydarła się. Draco z Teodorem spojrzeli na
siebie pytająco.
-
Co znowu?
-
Zdemolowałeś mój pokój i myślałeś, że jestem głupia i się nie domyślę? –
syknęła.
-
Draco, o czym ona mówi? – spytał Teodor.
-
Nie mam zielonego pojęcia. Najlepiej wyjdźcie z mojego pokoju i dajcie mi
wszyscy święty spokój. – machnął na nich ręką. – A tobie Granger, to już chyba
zupełnie odbiło.
Wstał i podszedł do barku, aby nalać
sobie trochę piwa kremowego. Każdy jego ruch doprowadzał dziewczynę do szału. Hermiona
podeszła do niego i stanęła naprzeciw.
-
Może i mi odbiło, ale nie myśl, że daruje ci to, co właśnie zrobiłeś.
Draco
przeklął i odłożył szklankę na biurko.
-
Sama tego chciałaś, Granger. Zdenerwowałaś mnie dzisiaj i doskonale o tym
wiesz, ale w życiu bym nie wszedł do twojego pokoju, aby ci go zdemolować.
Wierz mi, ale gdybym chciał zemsty, to zrobiłbym coś o wiele gorszego.
-
Tylko spróbuj… - warknęła.
-
Żebyś wiedziała, że się nad tym zastanawiam – popatrzył jej wyzywająco w oczy.
-
Spokojnie, nie możecie jakoś normalnie się dogadać? – Teodor próbował
załagodzić sytuację, jednak Draco i Hermiona byli zdecydowanie zajęci teraz
swoim gniewem.
-
W takim razie nie mogę się doczekać – w głosie Hermiony było tyle jadu, że
nawet sam Teodor się tego nie spodziewał. – Mam dość, wychodzę.
Wyszła, a za nią Teodor. Stali przez
chwilę w milczeniu. Hermiona nie była w stanie na niego spojrzeć. Chłopak
zniżył się, aby ją pocałować, ale ona delikatnie go od siebie odepchnęła.
-
Wybacz, ale nie mam dzisiaj absolutnie nastroju. Chcę być sama.
I
nie mówiąc nic więcej, weszła do swojego dormitorium. Miała paskudny nastrój i
cieszyła się, kiedy Harry i Ron wreszcie wyszli. Mogła na spokojnie przeszukać
szafki i zorientować się, czy nic z nich nie zniknęło. Trochę jej ulżyło, kiedy
ułożyła wszystko i okazało się, że jest tak, jak być powinno. Wysuszyła strony w książkach i naprawiła dzbanek jednym ruchem różdżki. Następnie
wzięła się za porządek w całym dormitorium. Kiedy ścieliła łóżko, z kołdry wypadła
samotna karteczka. Podniosła ją i przeczytała wypisane na niej słowa.
Życzę słodkich słów, kochana.
Jeśli
Malfoy chce walki, to będzie ją mieć.
Obiecała
sobie, że nie popuści mu tego tak łatwo.
~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział za nami! Wzięłam sobie Wasze komentarze
do serca i postaram się zrobić coś w tym kierunku, aby akcja bardziej się
rozwinęła ;)
Mam nadzieję, że jesteście z tego rozdziału
zadowoleni, ponieważ miałam lekkie trudności i dużo przerw w jego pisaniu, co
pewnie będzie widoczne. Każdy jednak, kto coś pisze powinien wiedzieć, jak to z
tym wszystkim bywa ;)
Życzę miłej reszty weekendu
Sheireen ♥
mega!! Pisz tak dalej :)
OdpowiedzUsuń♡♡♡
OdpowiedzUsuńfajny ale mało akcji... przynajmniej moim zdaniem.. ale nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńWiem, właśnie dlatego zaczynam od tego rozdziału wprowadzać inne wątki, aby nie skupiać się jedynie na ich relacjach ;)
UsuńJa pomyślałam o Zabinim i myślę, że to on zdemolował. Świetny rozdział nie mogę się doczekać następnego!!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest swietny! Nie dałabyś rady dodawać rozdziałów trochę częściej? 😃 Nie mogę doczekać się następnego. 😊
OdpowiedzUsuńRaczej wątpię, aby to wypaliło, ponieważ kończę szkołę tak około 16-17 zazwyczaj i mam mało czasu na cokolwiek poza nauką ;( ale może w święta mi się uda być bardziej aktywną ;)
UsuńCzekałam na rozdział caaaaały wczorajszy i dzisiejszy dzień i się doczekałam! Trochę mnie ciekawi ta zażyłość tej całej Catherine i Pansy. Pewnie też coś będą miały wspólnego z tym bałaganem. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńWounded
Bardzo fajnie piszesz :) Przyjemnie się to czyta, lekko, nic mi nie zgrzyta :)
OdpowiedzUsuńTylko niech ten Nott się tak koło niej nie kręci. To znaczy kręcić się może, ale niech sobie za wiele nie wyobraża i nie pozwala :P
I znowu Malfoy, jakiego wielbię. Wrogi, srogi, mroczny, ponury :D Achhhhhh :D
Trzymam kciuki za kolejny :*
Monika
Uwielbiam takiego Malfoy'a!
OdpowiedzUsuńTa jego wszechobecna, przesłodzona wersja już zaczęła mnie męczyć. Dlatego mam nadzieję, że u Ciebie pozostanie on jeszcze przez bardzo długi czas sobą. Tym aroganckim, myślącym o sobie arystokratą.
A co do akcji, to nie sądzę by w jakikolwiek sposób jej brakowało. Jak na jeden rozdział to naprawdę sporo się tutaj dzieje. Na jedyne, na co mogę się poskarżyć to ten czas pomiędzy dodawaniem rozdziałów. Ale co poradzić, tak już bywa ze wiecznie na wszystko czasu braknie ;)
Dokładnie! Często Malfoy kreowany jest na takiego kapciowatego bidulka o romantycznej duszy. Zatrważające :P Nie oznacza to oczywiście, że ma być na okrągło wstrętnym poniewieraczem i bucem do potęgi n-tej, bo takiego jego też bym pewnie nie lubiła :P
Usuńnie chcę się kłócić ale Draco był słaby i chociaż go uwielbiam to taka prawda..
UsuńTo prawda, Draco w książkach jest czasami tak irytujący! ;D polubiłam go całkiem w filmie, a zauroczyłam poprzez czytanie dramione, ale zawsze mi czegoś brakowało. I od tamtej pory zaczęłam kreować swojego :p
UsuńMyślę, że to sprawka Cath do spółki z Parkinson.
OdpowiedzUsuńSuper. Zaczyna się robić ciekawiej, coś mi się wydaje że Cath i Pans nieźle namieszaja a wojna Draco i Herm będzie wielka xxxx nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Julka ;))
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMalfoy jednak potrafi prosić jeśli bardzo czegoś chce ;) a ta jego zazdrość jest mega :D
Ciekawe kto zdemolował pokój...
Czekam na kolejne rozdziały
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Obstawiam: Pansy, Catherine lub Zabini
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - MEGAAAA
Nott to nadal mój ideał a Draco ... irytuje mnie odrobinę. Jestem pewna, że niedługo mi się zmieni ale mniejsza o to xD
Pozdrawiam i czekam na następny :)
taki Draco jest najlepszy. Rozdział boski!!! :D Jestem pewna, że to Zabini albo Pansy z Catherine (której i tak nigdy nie lubiłam) zdemolowali pokój Miony. Czekam na NN :D
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam te kłótnie Draco i Miony. Widać, że ich do siebie ciągnie. Mam nadzieje,że Hermiona w końcu zgodzi się na to spotkanie. Z Teodorem też powinna porozmawiać na temat ich związku.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, szczególnie podobała mi się scenka, kiedy Miona wleciała do pokoju Malfoy'a :D
POzdrawiam
No koleżanko! Jestem zachwycona! Weny życzę!
OdpowiedzUsuń-A
Odkryłam niedawno tego bloga i tak jak inne Twojego autorstwa mnie uzależniły! Uwielbiam tego Draco! I jakoś tak jednak.. mimo wszystko.. wydaje mi się, ze on tego nie zrobił... no bo... po co miałby to robić? On jest za fajny na takie coś xD Z niecierpliwoscią czekam na kolejny!! 😀😀 Nie mogę się doczekać ^.^ Pozdro i weny życzę! ☺☺
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! Dużo akcji- i tak ma być :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę :)
~allergictonotread
Rozdział cudowny i podoba mi się to, że skupiasz się tylko na Draco i Hermionie XD Bo wiadomo:
OdpowiedzUsuńWięcej Draco - lepszy rozdział. Malfoy jest tutaj po prostu idealny, takiego sobie właśnie wymarzyłam, serio.
Czuję, że teraz to będą ciekawe rozdziały, weekendzie przyjdź do mnie!
Pozdrawiam, Noxu
Chciałam jeszcze dodać, że myślę iż Draco nie zdemolował tego pokoju. Przecież to jest kiepska zemsta jak na Malfoya, go stać na wiele gorsze rzeczy, a nie na podarcie pościeli XD Obstawiam Catherine!
UsuńCiekawa jest, komu Hermiona tak zaszła z skórę, że aż zdemolował jej pokój. Nie wydaje mi się, żeby to był Malfoy. To zbyt prymitywne jak na niego, zero polotu i fantazji. Zemsta pana arystokraty z pewnością byłaby bardziej wymyślna.
OdpowiedzUsuńMoże to dziwnie zabrzmi, ale czekam na moment, kiedy związek Hermiony i Teodoro się zakończy. Nie potrafię ich sobie połączyć jako parę, po prostu tego nie widzę, zresztą oni też niekoniecznie, co można wywnioskować choćby po tym, że myślą o sobie jak o przyjaciołach.
Rozdział oczywiście świetny. Zastanawia mnie jeszcze kwestia Pansy i Cath. Coś mi tu ewidentnie śmierdzi, ale poczekam na dalszy rozwój wydarzeń.
http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Zapomniałam całkiem o tym blogu i szczerze żałuję bo naprawdę go lubiłam i nadal bardzo lubię. Tak czy siak ciesze się, że tu zajrzałam i na pewno będę to robić częściej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie po raz pierwszy trafiłam na Twojego bloga i musze przyznać że jest mega!!! Pisz szybko kolejny rozdział bo już nie mogę się doczekać :) pozdrawiam i zapraszam do mnie kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAaaaaa ja chce już następny!! :D
OdpowiedzUsuńNie dobrze, że się kłócą. Oboje mają wybuchowe charaktery ale żeby od razu tak rzucać się sobie do gardeł? Wolałabym żeby chociaż w minimalnym stopniu potrafili się dogadać. W końcu to dorośli ludzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kate
Ok, z lekkim opóźnieniem, ale przeczytałam! :D Ostatnio brakło czasu, bo oceny w szkole trzeba poprawić przed końcem drugiego semestru :/
OdpowiedzUsuńTak! Wreszcie jest początek jakieś akcji! Widzę, że przeczytałaś mój komentarz, co mnie cieszy, bo zawsze staram się w nich zamieszczać jak najwięcej ;)
Nie wiem w sumie co napisać konkretnego. Rozdział oczywiście jak zawsze cudowny. Draco jest takim bardziej Draco, niż Draco z innych ff, jeśli rozumiesz o co mi chodzi. Hermiona tak samo, co mnie naprawdę bardzo cieszy^^
Ktoś czegoś szukał w dormitorium Hermiony... mam nadzieję, że to jakaś głębsza sprawa.
Niepokoi mnie jednak to, że na początku zaczęłaś jakieś wątki, a teraz z tego co widzę, chyba z nich zrezygnowałaś, a szkoda :/
Tajemnicza, pasywna dziewczyna w pokoju Teodora, chłopak Cath... NO I TA ELFKA, CZY CO TO TAM BYŁO. Mam nadzieję, że wyjaśnisz to wszystko potem, bo to jest naprawdę ciekawe.
Komentarz krótki, ale idę czytać następną notkę.
Weny życzę! :*
Czemu ona odkarża Malfoya? Moja pierwsza myśl to był Zabini.
OdpowiedzUsuńJa stawiam na tą sukę Bulstrode .-.
Usuń