Zsunęła się z łóżka i poszła do łazienki. Pomieszczenie było całkiem spore. Znajdowały się tutaj trzy prysznice, odgrodzone od siebie ścianką, aby każda z dziewczyn mogła się bezwstydnie wykąpać. Trzy zlewy i ogromne lustro zajmowały całą jedną ścianę. Najbardziej jednak Hermionę zachwycił mały basen, do którego wchodziło się po schodkach i który miał najwidoczniej służyć jak wielka wanna. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, a następnie związała gęste włosy, przepłukała twarz i umyła zęby. Uznała, że skoro obudziła się tak wcześnie, to weźmie krótki prysznic. Gdy Hermiona stała pod prysznicem, a gorące strużki wody spływały po jej ciele, rozmyślała o tym, jak będzie wyglądać ich pierwszy dzień. Oczywiście zajęcia uczniów były inne. Zależało to od tego, kto na jaki kierunek się udał. Hermiona, która chciała w przyszłości chronić społeczeństwo czarodziejów i zostać aurorem udała się na taki właśnie kierunek razem z Harrym i Ronem. Ginny trenowała się na gracza quidditcha, a Luna z Nevillem poszła na astronomię połączoną razem z zielarstwem i wróżbiarstwem. Hermionę w tym roku obowiązywało pięć przedmiotów: transmutacja, obrona przed czarną magią, zaklęcia, eliksiry i numerologia.
Ron spytał się jej wczoraj, po co im uczyć się numerologii, więc szybko mu wyjaśniła, że jest to przedmiot polegający na przepowiadaniu przyszłości a nawet odgadywaniu przeszłości za pomocą liczb, imion oraz dat, co może być bardzo przydatne podczas poszukiwania jakiegoś złoczyńcy. Rudzielec niezbyt optymistycznie podchodził do nauki, natomiast Harry okazywał zainteresowanie nawet - o dziwo! - eliksirami, które zawsze były dla niego jednym z najgorszych przedmiotów.
- W końcu teraz nie będzie nas uczył ktoś, kto mnie nienawidzi - mawiał Harry.
Hermiona wyszła spod prysznica z optymistyczną myślą, że kto jak kto, ale raczej za dużo Ślizgonów nie pójdzie na ten kierunek, a już na pewno nie Malfoy, który był śmierciożercą. Wytarła się puchowym ręcznikiem, który był cudownie ogrzewany od środka i ubrała się we wcześniej przygotowane ciuchy. W sumie cieszyła się, że teraz w Isellnar nie musieli nosić mundurków, mimo iż bardzo lubiła swoje szaty z Hogwartu. Na uniwersytecie ceniono jedność i równość czarodziejów.
Nałożyła na siebie zwykłe, niebieskie jeansowe rurki, które kupiła jej mama w te wakacje i czarną podkoszulkę, na którą zarzuciła czerwony, rozpinany sweterek i rozpuściła włosy, które jak zwykle sterczały pod wszystkimi kątami. Widząc to stwierdziła, że nawet nie chce jej się za pomocą czarów opanowywać tego nieładu - to po prostu nie miało sensu, gdyż włosy po godzinie i tak wrócą do swojego normalnego stanu. O makijażu nie było mowy, nałożyła jedynie krem, by nadać świeżego blasku swojej cerze.
Gdy wyszła z łazienki jej przyjaciółki wciąż spały. Zegar wskazywał za piętnaście siódmą. Postanowiła więc obudzić dziewczyny, aby nie spóźniły się na pierwszą lekcję i zdążyły jeszcze zjeść jakieś śniadanie. Obserwowała, jak zaspana, wymęczona wczorajszą imprezą powitalną Ginny zsuwa się z łóżka i z niezadowoloną miną udaje się do szafy, by wygrzebać jakieś ciuchy, a wesoła, rozbudzona Luna udaje się do łazienki. Ona sama spakowała zakupione na Pokątnej książki do torby. Zaczekałaby na przyjaciółki, ale chęć poznania tego zamku była o wiele większa, więc wyszła na korytarz, który był opustoszały i skierowała swoje kroki do Pokoju Wspólnego, odpowiadając na powitania obrazom, które zaczepiały ją po drodze. Gdy doszła do Pokoju Wspólnego, zamarła.
Pomieszczenie wyglądało tak, jakby przeszło przez nie tornado. Na dwóch kanapach spało nawet jakichś trzech uczniów, których nie znała. Skrzywiła się na ten widok. Jak można tak kompletnie zignorować pierwszy dzień zajęć?! To było nie do pomyślenia.
Nie mając ochoty oglądać tego bałaganu wyszła z pokoju i podeszła do tablicy, gdzie była wywieszona mapa Isellnar. Przestudiowała ją chwilę i już teraz postanowiła sobie, że po zajęciach będzie musiała odwiedzić bibliotekę, na którą poświęcono osobny budynek. Ruszyła korytarzami, które oświetlało światło słoneczne. Wielkie okna dawały cudowny widok na błonia, jezioro i wodospady. Wiedziała, że cały weekend poświęci na zwiedzanie zamku i terenu. Usłyszała za sobą szybkie kroki i zaraz u jej boku stanął Harry, uśmiechnięty od ucha do ucha, chociaż jego twarz wyglądała na zmęczoną. Odetchnęła w duchu z ulgą. Już zaczynała się obawiać, że jej dwóch ukochanych, ale niezbyt rozgarniętych przyjaciół nie będzie w pierwszym dniu szkoły.
- Hej, Hermiono - zagadnął ją. - Co tak wcześnie na nogach?
- Słońce mnie zbudziło i uznałam, że nie ma sensu spać dalej, skoro jestem wypoczęta - odrzekła dziewczyna, nie chcąc się przyznać, że tak naprawdę to obudził ją ich wspólny wróg, który pojawił się w jej śnie. Wciąż czuła chłód jego dłoni zaciśniętych na jej biodrach, kiedy wczoraj ją od siebie odsunął. Wiedziała, że nie powinna o tym myśleć, ale sam fakt, że Malfoy jest jej wrogiem i miał czelność jej dotknąć wytrącał kobietę z równowagi. Na zbyt wiele sobie pozwolił wczorajszą rozmową.
Rozmawiała z Harrym przez całą drogę do jadalni, gdzie czekało już na nich śniadanie. Sala była zajęta przez zaledwie paru uczniów, którzy rozmawiali cicho, popijając kawę. Zasiadła razem z Harrym przy stole obok Deana Thomasa i Lee Jordana, którzy dowcipkowali na temat quidditcha. Zastanawiała się, czy chłopcy potrafią rozmawiać na inne tematy niż sławna gra czarodziejów.
Nalała sobie i Harry'emu kawy do filiżanki i posmarowała tost dżemem. Upiła łyk pobudzającego napoju i musiała przyznać, że lepszej kawy nigdy nie piła. Zapewne pracownicy tego zamku wiedzieli, że studenci potrzebują czegoś naprawdę mocnego, by postawić ich na nogi.
- Jaką mamy pierwszą lekcję? - spytał jej Harry, nakładając sobie na talerz jajka i bekon. Hermiona sięgnęła pamięcią do planu, jaki wczoraj dostali i oznajmiła:
- Codziennie mamy pięć godzin lekcyjnych i zaczynamy tą samą lekcją - odpowiedziała i odgarnęła włosy na jeden bok, by nie wchodziły jej do jedzenia, a następnie wyrecytowała.
- 8:00 - 8:50 - zaklęcia
9:00 - 9:50 - transmutacja
10:00 - 10:50 - eliksiry
Przerwa na lunch
11:30 - 12:20 - numerologia
12:30 - 14:00 - obrona przed czarną magią
Harry spojrzał na nią z podziwem.
- Można na ciebie liczyć zawsze pod każdym względem. - oznajmił, a Hermiona się uśmiechnęła.
Zobaczyła, że do sali wchodzi Ginny, Luna i Ron, a za nimi rozochocona grupa Ślizgonów. Przywitała się z przyjaciółmi, którzy pogrążyli się w rozmowie na temat wczorajszej imprezy, a Hermiona spojrzała w stronę Ślizgonów. Draco Malfoy, Blaise Zabini i Terence Higgs żartowali sobie i wygłupiali się przy stole. Milicenta Bulstrode i Pansy Parkinson obgadywały i wytykały palcami dziewczyny, a następnie chichotały potajemnie. Hermiona skrzywiła się na ten widok. Obok tej grupy siedział zamyślony Teodor Nott, który rozmawiał z jakimiś dwoma starszymi chłopakami, których nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Gdy ich wzrok się spotkał, Nott uśmiechnął się delikatnie i skinął ku niej głową, a ona odmachała mu z przyjaznym uśmiechem.
Kiedy skończyła jeść, odeszła od stołu i razem z Harrym i Ronem udała się pod salę zaklęć, gdzie zebrała się już mała grupka uczniów czekających na zajęcia, które zaczynały się już za dziesięć minut. Hermiona poczuła lekkie podekscytowanie, które ulotniło się jak powietrze z przedziurawionego balona, gdy zobaczyła Malfoya i Zabiniego idących w ich stronę. Uśmiech zszedł z jej twarzy i spojrzała na Rona i Harry'ego, którzy również nie mogli uwierzyć w swojego pecha.
- Byli śmierciożercy, którzy chcą zostać aurorami? - szepnęła do przyjaciół. - Przecież to paradoks! - zbulwersowała się i miała dalej coś mówić, kiedy Harry posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. Odwróciła się i zobaczyła dwójkę byłych Ślizgonów, którzy szli w ich stronę. Oznaczało to tylko jedno. Kłopoty. A czerwona twarz Rona wyłącznie potwierdzała jej obawy.
- Witam moich ulubionych rówieśników - zagadnął ich Malfoy z ironicznym uśmiechem na ustach. - Muszę przyznać, że nie zaskoczyłem się zbytnio, gdy was tutaj zobaczyłem. Złote Trio wciąż chce zbawiać świat, co? A ty, Wieprzleju? Stać cię było na kolejne książki? Jestem po wrażeniem.
- Nie interesuj się, Malfoy, bo może coś ci się stać - warknął Harry, zaciskając szczęki ze złości. Blondyn jedynie uśmiechnął się ironicznie.
- Lepiej uważaj na swoją buźkę, Potter. Musisz dbać o dobry wizerunek na zdjęciach do Proroka Codziennego. - zakpił i zwrócił się do Blaise'a. - Już widzę ten piękny nagłówek "Harry Potter z nową blizną". - zaśmiał się, a Blaise mu zawtórował.
- Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni, gdy po raz kolejny w przyszłości wsadzę twojego ojca do Azkabanu, Malfoy - zagroził mu Harry, a Hermiona wiedziała, że posunął się za daleko.
Blondyn cały się napiął i popchnął Harry'ego na ścianę, a Ron już się szykował do bójki z Blaisem Zabinim. Hermiona załamała ręce. Pięknie jej się zaczął rok szkolny. Malfoy zamachnął się, by przyłożyć Harry'emu, kiedy Hermiona w ostatniej chwili stanęła między mężczyznami.
- Dość tego! Zachowujecie się jak dzieci! - krzyknęła, a Malfoy szybko opuścił zaciśniętą pięść, by jej nie uderzyć. Widziała jednak, że jest cały spięty, a w jego oczach płonie żądza mordu. Zapewne gdyby nie ona, Harry już dawno leżałby bez przytomności.
- Masz szczęście, Potter, że Granger jest odważniejsza i rozsądniejsza od ciebie. - warknął, a następnie zwrócił się do Gryfonki. - A ty następnym razem nie stawaj między nami, bo nie chcę przez przypadek naruszyć twojej ślicznej twarzyczki, Granger.
Powiedziawszy to wszedł do sali razem z Zabinim i innymi uczniami, ponieważ zabrzmiał dzwonek, a Hermiona razem z Harrym i Ronem zostali na zewnątrz.
- Co za sukin... - zaczął Weasley, ale Hermiona mu przerwała.
- Wystarczy. Dlaczego wciąż musicie dawać mu się wytrącać z równowagi? Kiedy wy w końcu dorośniecie?! - warknęła i nawet na nich nie patrząc weszła do sali zaklęć i zajęła miejsce obok jakiejś wysokiej dziewczyny o mocno kręconych, czarnych włosach.
Wypakowała swoje książki nieco gwałtownie, wciąż lekko zdenerwowana całym zdarzeniem i usiadła obok nieznajomej dziewczyny. Harry i Ron zajęli bardziej odległe od nauczyciela miejsca. Widziała jak wciąż wytrąceni z równowagi szepczą coś pod nosem i rzucają gniewne spojrzenia dwójce Ślizgonów, którzy zajęli miejsce dwie ławki za nią. Hermiona obserwowała Malfoya, który wciąż cały spięty zasiadł obok Blaise'a. Jego szare oczy ciskały piorunami jak chmury burzowe. Przeczesał włosy palcami, wprowadzając je w jeszcze większy nieład. Kiedy zauważył wzrok jej brązowych oczów, uniósł brew w pytającym geście, a Hermiona natychmiast odwróciła wzrok. Wciąż dziwiła się, że blondyn powiedział "śliczną twarzyczkę", zamiast "szlamowatą" bądź coś innego, bardziej obraźliwego.
- Eemmm... Hej? - usłyszała obok siebie głos nieznajomej dziewczyny. Spojrzała w jej stronę.
- Och, przepraszam, w ogóle nie spytałam się, czy mogę obok ciebie usiąść - zdała sobie sprawę Hermiona, a jej policzki lekko pokraśniały z zawstydzenia.
- Nie szkodzi, jestem tutaj nowa i w sumie myślałam, że będę siedzieć sama. - uśmiechnęła się. - Jestem Catherine Roiiaz. - przedstawiła się, wyciągając w stronę Hermiony rękę.
- Hermiona Granger - uścisnęła jej dłoń Gryfonka. - Jesteś z Hiszpanii, prawda?
- Skąd ten pomysł? - spytała dziewczyna z lekkim, zagadkowym uśmiechem.
- Twoje nazwisko i uroda mówią same za siebie... - podsumowała Hermiona.
W rzeczy samej, Catherine miała idealną, oliwkową cerę, brązowe, duże oczy i gęste, czarne włosy. Gryfonka zawsze podziwiała taki typ urody. Ona jako angielka miała niezwykle bladą cerę z paroma piegami na nosie. W porównaniu z Catherine wyglądała blado i nieatrakcyjnie oraz tak właśnie się czuła.
- Zgadza się, urodziłam się w Hiszpanii - potwierdziła jej przypuszczenia Catherine.
- Dlaczego postanowiłaś tak daleko studiować, na dodatek w kraju, gdzie przeważnie pada deszcz? - zdziwiła się Hermiona, ściszając głos, ponieważ do sali wszedł niski, grubszy mężczyzna, który najwyraźniej był ich nauczycielem.
- Chciałam studiować w jakiejś znanej i dobrej szkole, a Isellnar spełnia moje wymagania. Poza tym wkurzała mnie ciągła gadka taty, że nie muszę studiować, bo jesteśmy bogaci i jęczenie matki, że powinnam już szukać męża i robić sobie dzieci, póki jestem młoda i atrakcyjna. Oni są tacy staroświeccy... - westchnęła dziewczyna. Hermiona zdziwiła się, że Hiszpanka jest tak niezwykle otwarta. - Jak jest z tobą? Ty mieszkasz w Anglii, prawda?
- Tak, uczyłam się w Hogwarcie i...
Catherine zrobiła wielkie oczy.
- Coś się stało? - przestraszyła się Gryfonka, widząc minę nowo poznanej dziewczyny.
- Przecież ty jesteś najlepszą przyjaciółką Harry'ego Pottera! Słyszałam o tej wojnie, która u was była. Między innymi rodzice nie chcieli mnie tutaj puścić, oni wciąż uważają, że tutaj panuje Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.
Hermiona parsknęła śmiechem, chociaż wcale tego nie chciała. Catherine jednak uczyniła to samo.
- Słuchaj, Catherine... - zaczęła Hermiona, ale Hiszpanka ponownie jej przerwała.
- Och, mów mi Cath - machnęła ręką. - Catherine jest za długie i brzmi tak dziwnie sztywno.
Lekcja organizacyjna minęła jej zaskakująco szybko. Cath była niezłą gadułą, ale była także inteligentna, więc mogły porozmawiać na sporo tematów bez znudzenia. Dowiedziała się całkiem sporo o dziewczynie i nawet potrafiła się przed nią otworzyć. Hiszpanka bowiem roztaczała wokół siebie tak przyjazną atmosferę, wciąż się śmiejąc, że i Hermionie się to udzieliło i już nawet zapomniała o sprzeczce ze swoim wrogiem, do której doszło przed lekcją.
Jak przypuszczała dzisiejsze zajęcia polegały tylko na poznawaniu profesora bądź profesorki i siebie nawzajem. Miała więc sporo czasu na to, by bliżej poznać Cath, a podczas przerwy na lunch poznała ją razem z Ginny. Ruda z początku popatrzyła podejrzliwie na Hiszpankę, ale również szybko się do niej przekonała.
Kiedy przed obroną przed czarną magią dziewczyny siedziały na błoniach pod rozłożystym drzewem, czekając na lekcję, która odbywała się w oddzielnym budynku, Cath wskazała na Malfoya i powiedziała:
- Przystojniak, co nie?
Hermiona odchrząknęła. Cóż, musiała przyznać, że Malfoyowi niczego nie brakowało pod względem urody i inteligencji, ale znała doskonale jego charakter i ani trochę nie wydawał się pod tym względem atrakcyjny.
- Zły nie jest - odpowiedziała wymijająco, nie chcąc ciągnąć tego tematu. Rozmowy na temat atrakcyjnych chłopców w szkole zawsze były jej obce, nawet przy takich współlokatorkach jak Lavender i Parvati.
- Daj spokój! Wygląda jak grecki bóg... Jak myślisz? Ma dziewczynę? - zainteresowała się czarnowłosa. Hermiona aż wybuchła śmiechem. Cath spojrzała na nią pytająco.
- Malfoy i dziewczyna? Proszę cię, ten chłopak kocha tylko i wyłącznie siebie - odpowiedziała wciąż rozbawiona zaistniałą rozmową.
- Znasz go? - dopytywała się, a Hermiona pokiwała głową.
- Od jakichś ośmiu, dziewięciu lat, chodziliśmy razem do szkoły.
- Próbowałaś z nim flirtować, zagadać? - Cath nie dawała za wygraną.
Poprawiła swoje mocne, czarne loki, gdy Malfoy przechodził obok nich, by po chwili oprzeć się o ścianę budynku. Był pogrążony w rozmowie z Blaisem. Słońce grzało tak, że Hermiona musiała zdjąć swój czerwony sweterek, natomiast Malfoy podwinął tylko jeden rękaw koszuli. Wiedziała, że pod drugim skrywa się Mroczny Znak, który otrzymał za przyłączenie się do śmierciożerców. Trochę zaczynała mu współczuć. Piętno do końca życia, które będzie o sobie przypominać nawet wtedy, gdy człowiek zmieni się na lepsze. Taka tam podła przypominajka o przeszłości.
- Hej, słyszysz mnie? - Cath pomachała jej ręką przed twarzą, a Hermiona wyrwała się z zamyślenia.
- Co?... Ach, tak, słyszę...
- I co? Flirtowałaś z nim? - dopytywała się brunetka.
- Nie - Hermiona uśmiechnęła się. - Tak się składa, że za bardzo za sobą nie przepadamy z Malfoyem. - dodała, nie chcąc mówić, że tak naprawdę, to ona i blondyn stali się wrogami już w dzieciństwie. Znali się już dziewięć lat. Sześć lat Hogwartu, potem rok wojny, obydwoje powtarzali siódmy rok, a teraz studia.
- Idę do niego zagadać - oznajmiła Cath i już wstawała, kiedy Hermiona ją zatrzymała.
- Ej, tylko ostrzegam, że Malfoy lubi flirtować z dziewczynami, ale żadnej nigdy do siebie nie dopuścił. Nie wiem nawet, czy którakolwiek dostąpiła takiego zaszczytu jak pocałunek od tego narcyza. - powiedziała Hermiona, ale Catherine machnęła lekceważąco ręką.
- W takim razie będę pierwszą, bo już wielu takich owinęłam sobie dookoła palca, a on serio jest niezłą sztuką.
- Rób, co chcesz, ale nie mów potem, że nie ostrzegałam - mruknęła pod nosem Hermiona, ale Hiszpanki nie było już przy niej, tylko szła w stronę Dracona Malfoya, kręcąc ponętnie biodrami.
Hermiona przewróciła oczyma. Obserwowała znad książki jak Malfoy uśmiecha się znacząco do Blaise'a, który odchodzi na bok. Przywołał swój firmowy uśmiech na twarz i przeczesał włosy palcami, a kiedy Catherine pojawiła się obok niego udawał niezwykle zdumionego. Prychnęła. Cały Malfoy - świetny aktor, ale ona za bardzo znała już jego sztuczki. Widziała, jak wymieniają zalotne uśmiechy i spojrzenia. Catherine delikatnie przesunęła palcem po klatce piersiowej Malfoya i uśmiechnęła się zalotnie. Hermiona wytrzeszczyła oczy. Przecież jej sposób flirtu był tak jawny, że malfoyowskie ego sięgnęło zenitu!
Dzięki Merlinowi zabrzmiał dzwonek i mogła wejść do budynku, by nie oglądać tej żenującej sceny. Lubiła Cath, ale sam fakt, że tak inteligentna dziewczyna jak ona zainteresowała się Malfoyem był... niedorzeczny! Jak można zachowywać się w ten sposób? Ona przecież nigdy nie potrafiłaby być tak otwarta w swoich czynach...
Westchnęła. Ona po prostu nie potrafiła flirtować z mężczyznami. Kiedy jej rówieśniczki wariowały na punkcie jakichś chłopaków, ona tylko przewracała oczyma i wracała do nauki. Jednak chyba nie było z nią tak źle, skoro zainteresował się jej osobą Wiktor Krum.
Sala do obrony przed czarną magią była ogromna. Znajdowały się tutaj podłużne ławki, ogromna tablica, regał z książkami i dziwnymi przedmiotami, których używają aurorzy. W jej grupie było około trzydziestu osób, które bez problemu się pomieściły, zajmując tylko trzy dziesiątki rzędów. Na środku sali znajdowało się coś w stylu areny. Szybko domyśliła się, że to tutaj odbywają się pojedynki między uczniami i poczuła podekscytowanie na samą myśl o walce. Usiadła obok Harry'ego, a po jej lewej stronie zasiadła Cath cała w skowronkach.
- Spotykam się z nim dzisiaj wieczorem. Wiedziałam, że będzie mój, Hermiono - ściszyła głos, by nie usłyszał jej siedzący z tyłu Malfoy z Zabinim. Hermiona wolała się nie odzywać, by nie zgasić entuzjazmu dziewczyny, ale jakoś nie wyobrażała sobie, by Malfoy naprawdę zainteresował się Catherine. Chociaż z drugiej strony... była niezwykle atrakcyjna i miała oryginalną urodę, więc mogła się stać sporym obiektem zainteresowania wielu chłopców w tym Malfoya.
- Witajcie młodzi aurorzy! - powitał ich krzepki nauczyciel. Był wysoki i dobrze zbudowany, a na jego policzku gościła długa, głęboka blizna. - Jak zapewne słusznie zauważyliście, zajęcia z obrony przed czarną magią trwają aż półtorej godziny, a to dlatego, że poświęcamy godzinę na naukę, a pół godziny na pojedynki i ćwiczenia lub odwrotnie.
Wśród uczniów przeszły zadowolone, podekscytowane szepty. Harry aż wyprostował się, wychodząc ze skóry. Wiedziała, że nie mógł się doczekać, by sprać skórę Malfoyowi i trochę jej się zachciało śmiać.
- Zawsze to samo zainteresowanie, a inni profesorowie wciąż nie chcą mi przyznać racji, że mój przedmiot jest najlepszy ze wszystkich. - uśmiechnął się czarodziej. - Ja nazywam się Jason McKinley i od dzisiaj jestem waszym nauczycielem i trenerem. Chciałbym teraz, by po odczytaniu listy obecności każdy wstał ze swojego miejsca, bym mógł się z wami zapoznać. Jeśli wyrobię się z tymi nudnymi przemówieniami, to zorganizujemy sobie mały pojedynek, bym mógł sobie obejrzeć wasze umiejętności jeszcze dzisiaj. Mam zamiar zrobić z was najlepszych aurorów i wierzę, że mi się to uda.
Kiedy odczytywał nazwiska uczniów, Hermiona usłyszała za sobą głos Malfoya.
- Ty Granger nie musisz wcale wstawać, twoja szopa jak zwykle przysłania połowę widoku, z pewnością cię zauważy.
Odwróciła się do niego i rzuciła pogardliwe spojrzenie.
- Ty się lepiej nie odzywaj, Malfoy, bo twoje ego jest tak wielkie, że przysłania ci cały widok, a nie tylko trochę. Poza tym jestem zaskoczona, że w końcu zauważyłeś coś innego niż tylko czubek własnego nosa. - odpowiedziała mu i odwróciła się z powrotem. Potargała swoje włosy, by stały się jeszcze bardziej puszyste i posłała Malfoyowi wyzywające spojrzenie, ale mężczyzna tylko uśmiechnął się tajemniczo, nic nie mówiąc.
- Jest niemożliwa - ledwie słyszalny szept blondyna dobiegł za jej plecami, a następnie usłyszała zduszony chichot Zabiniego. Poczuła, jak coś się w niej gotuje, ale nie dała po sobie poznać, że cokolwiek usłyszała, tylko wstała posłusznie, gdy McKinley wyczytał jej nazwisko i posłał jej szeroki uśmiech.
- Dlaczego tak na niego warknęłaś? - spytała Cath, kiedy ponownie siadła na miejsce. Hermiona spojrzała na nią zdumiona.
- Mówiłam ci, że za sobą nie przepadamy, a że on zaczyna, to nie pozostanę mu dłużna.
Cath wywróciła oczyma.
- Nie przyszło ci do głowy, że od specjalnie cię zaczepia? - dodała i zamilkła, ponieważ nauczyciel posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. Hermiona przez godzinę myślała nad tym, co powiedziała jej Cath, ale uznała to za absurd. Malfoy zaczepia, owszem, ale tylko po to, aby ją zdenerwować i poprawić sobie humor. Zawsze tak było. Dokuczanie ludziom i mieszanie ich z błotem było jednym z jego ulubionych hobby.
- To już koniec. Różdżki w dłonie i na środek sali poproszę! - usłyszała głos profesora. Paru uczniów wiwatowało, a ona była zmuszona przerwać rozmyślania i udać się na arenę.
~~~~~~~~~~~~~~
Trzeci rozdział za nami, teraz idę się uczyć, bo oczywiście w szkole nawet po testach nie ma wytchnienia... Następny rozdział przewiduję na środę/czwartek.
Co tu dużo mówić, życzę miłej niedzieli i pomyślności w następnym tygodniu ;)
Sheireen ♥
No nareszcie mamy trójeczkę!
OdpowiedzUsuńOd razu uprzedzam, że ten rozdział nie będzie jakoś zbytnio oryginalny ani długi. Nie mam do tego ręki.
Ale... no masz talent! Wspaniale opisujesz uczucia bohaterów. I nowa znajomość...cóż.. myślę, że gdy Cath zda sobie sprawę z tego, jaki jest Malfoy, będzie chciała zeswatać ich ze sobą. A może będzie z Zabinim? Bo szczerze, ale wątek Blinny już mi się przejadł. To byłby kolejny nowy szok w twoim opowiadaniu.
No cóż... z uśmiechem na twarzy czytałam, jak akcja się rozkręca i z niecierpliwością będę czekać na środę.
Pozdrawiam Lora♥
Catherine ma już przypisaną rolę w opowiadaniu jak wiele innych postaci i na pewno nie zabraknie jej w kolejnych rozdziałach c;
UsuńOd razu polubiłam Cath, bo jak wiesz uwielbiam urodę Hiszpanek, a poza tym wydaje się być miła. Fajnie, że tym razem Draco ma adoratorkę, a nie tylko Hermiona, jak to zwykle bywało. Rany, tak dobrze mi się czytało, że wydawało mi się, że rozdział ma tylko jedną stronę! Czekam na ciąg dalszy. Obyś się ze wszystkim wyrobiła, bo szkoła naprawdę potrafi dać w kość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMM
Nie no ja jakoś za tą Cath to tak niekoniecznie. Mam nadzieję, że wykreujesz ją na czarny charakter. Nie wiem czemu, ale nie pasuje mi ona do Miony. W roli złej dziewczyny widzę ją idealnie. To by było naprawdę ciekawe :)
OdpowiedzUsuńMalfoy w tym rozdziale mi się bardzo podoba. Taki idealnie Malfoyowaty :3
Przyłączam się do prośby napisanej przez Lorę. Nie zeswataj Ginny z Blaisem. Zostaw ją z Harrym. Niech chociaż w tym opowiadaniu będą razem szczęśliwi :)
Hmmm...a skoro już jesteśmy przy Zabinim....ciekawe jak układałoby mu się z Luną xD To dopiero byłaby bomba :D
Starczy już tych domysłów. Zdaję się na Twoją fantazję. Wiem, że można na niej polegać :3
Pozdrawiam i weny życzę
Pani Black
Nieee, w tym blogu nie będzie Blinny, od razu mówię xd zamierzam tchnąc do niego trochę świeżości i mam nnadzieje, ze mi się uda c;
UsuńRobi się MEGA ciekawie <3
OdpowiedzUsuńCath nie wie w co się pcha ...
Dużo weny :)
http://life-passion-dream.blogspot.com/
Kurde, świetny rozdział :3
OdpowiedzUsuńMasz świetne pomysły i, aż chce się czytać. Znam twój ból z nauką po egzaminach, ja jutro mam sprawdzian, a czytam twojego blog XD
Życzę weny :3
Mrs.Nox
Ja pisałam rozdział, mając na głowie 3 sprawdziany do pisania w następnym dniu xd ale cóż poradzić, wena jest kapryśna i trzeba z niej korzystać
UsuńMam nadzieję, że Cath nie uda się "owinąć sobie wokół palca" Malfoy'a i gdy go pozna od razu zmieni zdanie na jego temat. Hiszpanka wzbudziła u mnie sympatię i myślę, że dzięki niej Hermiona zbliży się do Dracona i odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny i przemyślany.
Pozdrawiam,
Eleanor
świetny! czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJak uroczo^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie sprzeczki między Hermioną, a Draco, co poradzić :p
Podoba mi się też postać Cath. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale jakoś tak nie sposób jej nie polubić.
Zainteresował mnie też profesor od Obrony Przed Czarną Magią. Jego blizna jest strasznie podejrzliwa, więc przypuszczam, że będzie on miał dość spore znaczenie dla całej fabuły. Z doświadczenia też wiem, że właśnie te najsympatyczniejsze osoby są potencjalnymi "czarnymi bohaterami", dlatego też myślę, że to właśnie profesor-bez-nazwiska dostanie tę rolę.
Cieszę się, że ten rozdział jest tak długi, po prostu kocham Cię za to, a wiem, że napiszesz jeszcze dłuższe rozdziały <3
Teraz tylko pozostaje czekać do środy (nie, nie do czwartku xD)
Weny życzę c:
dramione-alexandry.blogspot.com
Profesor jako zły charakter? Coś w tym jest xd rzeczywiście osoby najniższe bardzo często stają się złymi postaciami xd jednak mój blog stopniowo się tworzy i zapewne jeszcze wiele razy zmienię rolę wszystkim postaciom xd
UsuńNajmilsze * pisanie na telefonie jest dobijające xd
Usuńo łał niezłe haha ale ten Malfoy jest nie możliwy ciekawe co jeszcze wymyśli :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
Pozdrawiam :D
Jesteś niemożliwa. To dopiero trzeci rozdział, a ja mam już miliony przypuszczeń. Jestem tak podjarana tym rozdziałem jak Potter pojedynkiem z Malfoyem.
OdpowiedzUsuńHahaha kocham to porównanie xd jeszcze bardziej polepszylo mi humor xd
UsuńBosko !:D Pojedynek :D Nie mogę się doczekać rozdziału:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nikola
Świetne ! Nowa tez jet super troche brakuje mi Ginny ale cóż wiecej Malfoya i bede zadowolona
OdpowiedzUsuńGinny na pewno nie zabraknie w opowiadaniu, na razie tylko skupiam się na poznaniu Was z wszelkimi nowościami ;)
UsuńTo super ze Ginewra nie zniknie z tego opowiadania, jest moja ulubiona postacią zaraz po Mionie
UsuńMoni
Cath wydaje się naprawdę ciekawą osobą. Dobrze, że będzie się często pojawiła. Czuję, że może dużo wnieść do opowiadanie. A jeśli chodzi o sam rozdział, to jestem nim jak najbardziej oczarowana. Zapewne jak większość zwolenniczek Dramione uwielbiam sprzeczki tej dwójki, które wychodzą Ci bardzo dobrze. W tym rozdziale szczególnie spodobała mi się kłótnia Malfoya i Potter. Coś mi mówi, że tu prędzej, czy później bez rękoczynów się nie obejdzie :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Malfoy i Potter wciąż są wielkimi wrogami, więc zapewniam, że na pewno się nie obejdzie xd
UsuńŚwietna notka, a ty jak zwykle najlepsza. Chciała bym pisać jak ty jesteś moim wzorem do naśladowania Sheireen <333
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Moni
Bardzo mi się podoba Theodor myślę że może znajdzie wspólny język z Catrine
OdpowiedzUsuńCath jest cudowna! Wprowadza pewną świeżość i beztroskę w uporządkowane życie Hermiony :)
OdpowiedzUsuńPoza tym sceny Hermiony i Draco są rewelacyjne i dosłownie aż dostaje gęsiej skórki jak je czytam!
Poza tym jakos rok temu, gdy jeszcze systematycznie prowadziłam swojego bloga i czytałam inne historie, polubiłam Twój fanpage na Facebooku. Ostatnio na glownej stronie wyświetlił się jakiś link, który dodałas. Weszłam i zaczęłam czytać to opowiadanie (pierwsze od 7 miesięcy przynajmniej). I tak mnie zauroczyła ta historia, że wlasnie dzieki niej sama się wzięłam do pracy, dlatego bardzo Ci dziękuje za to, że napisałaś coś tak świetnego! :D
Pozdrawiam i życzę weny,
Odiumortis.
Super bardzo mi sie podoba ciekawy rozdział oraz łatwy jezyk :)
OdpowiedzUsuńWidziałam, że jest kolejny.rozdział i prawie zapomniałam skomentować ;p.super! Wkurzyła mnie trochę Cath podbijająca do Malfoya ale mam nadzieję, ze zaraz.się to.zmieni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Literka ;)
Bardzo fajnie się czytało, mimo, że w sumie to nic specjalnego się nie działo :) Czekam na ten pojedynek, no i Herma śniąca o Malfoy'u - coś niespotykanego. Cath jest jak na razie na plus, ciekawa jestem, czy to się zmieni (mam cichą nadzieję, że nie). Lecę czytać kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Anty
Aww;-) No o czym tu pisać? Nie mam się do czego przyczepić. Wszystko jest napisane tak jak być powinno. Historia jest niezwykle interesująca. Wciągnęła mnie po końcówki włosów;-) Czytam i czytam i chce czytać jeszcze więcej. Pisz, błagam:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kate
będę starała się komentować co kilka przeczytanych rozdziałów :) po pierwsze: fajnie się czyta, masz lekkie pióro i duży zasób słów - to się ceni:) jeśli chodzi o zbliżenie do kanonu to jest prawie idealnie, największym odstępstwem jest studiowanie przez Hermionę tego kierunku, kiedy zawsze chciała albo byc magomedykiem albo zająć się stowarzyszeniem WESZ:) rozumiem, że to na "potrzeby" opowiadania, ale zawsze można to wpleść kiedyś w rozmowy między parą bohaterów, kiedy wyjaśnia dlaczego wybrała jednak bycie aurorem - to tylko moje subiektywne spojrzenie, może wyjaśnisz to w następnych rozdziałach, a ja po prostu do tego jeszcze nie dotarłam. Na razie opowiadanie na wieki plus, buziaki
OdpowiedzUsuń