piątek, 27 listopada 2015

Bliskość



            Zbudziła ją poduszka, którą dostała prosto w twarz. Cóż za przyjemną pobudkę przyszykowała jej przyjaciółka z samego rana!
- Wstawaj, Hermiono! – usłyszała nad sobą ponaglający głos Ginny. - Za pięć minut rozpoczynają się twoje zajęcia.
Otworzyła oczy, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Jak to możliwe, że zaspała? Zawsze przecież budziła się na czas, a tymczasem miła zaledwie pięć minut do dzwonów oznaczających początek lekcji. Zerwała z siebie kołdrę. Ginny wybiegła już z dormitorium, aby zdążyć na zajęcia, a ona została sama. Wstała z łóżka i podniosła swoją torbę i wrzuciła do niej szybko książki potrzebne do dzisiejszych zajęć. Och, co za nieodpowiedzialność z jej strony!
            Pobiegła do łazienki, aby szybko doprowadzić się do ładu. W tym samym czasie usłyszała dzwony na lekcje. Kiedy stała przed lustrem myjąc zęby zauważyła coś dziwnego. A mianowicie to, że miała na sobie wczorajsze ubrania. Zmarszczyła brwi i przez chwilę zwolniła tempa, aby sobie przypomnieć, jak się znalazła w swoim łóżku, ponieważ do niczego takiego nie doszło.  Uznała jednak, że pomyśli nad tym na lekcjach, ponieważ i tak już była spóźniona. Zmieniła ciuchy na świeże i rozczesała szybko włosy. Złapała w biegu torbę i szybko wypadła z pokoju wspólnego pierwszoklasistów.
            Kiedy dotarła do klasy zajęć była cała zasapana. Otworzyła drzwi, tym samym zwracając na siebie uwagę reszty klasy. Zarumieniła się i przeprosiła profesora, a następnie zajęła wolne miejsce niedaleko Pansy Parkinson, która… siedziała razem z Catherine. Zmarszczyła brwi, ale odwróciła wzrok i spojrzała prosto w stalowoszare oczy Dracona Malfoya, który siedział w ławce obok i uśmiechał się szelmowsko. Westchnęła w duszy i z rozkołatanym sercem wyjęła książki z torby, aby się przygotować do lekcji. Co prawda nic nie straciła, ponieważ profesor Carter od zaklęć nie nauczył ich na razie niczego, czego by nie potrafiła. Mogła więc poświęcić myśli zupełnie czemuś innemu.
            Przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Pamiętała, że była strasznie zmęczona, a potem pojawił się Malfoy. Jak przez mgłę słyszała w myślach rozmowę z nim. Zaczął zachowywać się dziwnie, a potem… potem najwyraźniej zasnęła, albo nie pamiętała, co działo się dalej. Obudziła się w swoim łóżku, ale wiedziała, że gdyby sama do niego doszła, to na pewno przebrałaby się w piżamę.
            Zerknęła ostrożnie na Malfoya, który skrobał coś z tyłu zeszytu. Czy to możliwe, aby on… nie. Zrobiło jej się niedobrze na samą myśl o tym. Co prawda wciąż miała w głowie jego słowa i to jak się zachowywał, ale coś jej tu nie pasowało. Dlaczego Draco Malfoy miałby w ogóle zanosić ją do jej łóżka? To absurd. Jednak ta opcja wydawała się najbardziej prawdopodobna. Po chwili dotarło do niej to, że chłopak w ogóle pojawił się na zajęciach, a przecież nie było go od ponad tygodnia.
            Kiedy już razem z Harry i Ronem wyszli z klasy, chłopcy powiedzieli jej, że nie mogli uwierzyć w jej spóźnienie i podejrzewali najgorsze. No tak, bo przecież takie prymusy jak ona muszą zawsze chodzić jak w zegarku.
 Po transmutacji czekał ich sprawdzian z eliksirów. Hermiona była przekonana o swojej klęsce, ponieważ wczoraj zasnęła zamiast się uczyć. Mimo gorąca buchającego z kociołka, potu na czole i strachu, że źle zamieszała w kociołku jej eliksir na sam koniec przybrał zadowalającą barwę, więc humor lekko jej się polepszył. Do czasu.
Wyszli z klasy eliksirów z westchnieniem pełnym ulgi. Mieli przed sobą długą przerwę na lunch. Hermiona mimo iż nie jadła śniadania nie czuła zbytnio głodu, jednak Ron jak zwykle oznajmił, że musi coś przekąsić. Szli właśnie korytarzem do jadalni, kiedy usłyszeli głos Zabiniego dobiegający po ich prawej stronie.
- Patrzcie któż to idzie. Szlama, Rudzielec i Bliznowaty. Hej, Potter! Jak tam twoja dziewczyna? Wierna, czy tylko ci się wydaje?
Hermiona poczuła nagły przypływ zdenerwowania. To już po prostu zamierzało się robić nudne i dziecinne, jednak Harry i Ron jak zwykle dali się wyprowadzić z równowagi, dlatego wiedziała, że musi zareagować. Zanim jednak zdążyła się odezwać, usłyszeli jak idący obok Malfoy mówi do Zabiniego.
- Styl pysk, Blaise i daj ludziom spokój. Przestań w końcu się pogrążać, to się robi nudne. – powiedziawszy to odłączył od grupy najwidoczniej bardzo z czegoś niezadowolony. Wszyscy osłupieli w jednej chwili i dopiero po paru sekundach wściekły Zabini ruszył się z miejsca, patrząc z pogardą na nią i jej przyjaciół.
            Kiedy usiedli na ławkach przy stołach pełnych jedzenia, Ron jeszcze bardziej ją zaskoczył. Pierwsze, co zrobił, to wcale nie było rzucenie się na pyszną stertę jedzenia.
- Malfoyowi chyba naprawdę coś się stało. Spodziewałem się, że zaraz naskoczy na nas razem z tym przygłupem.
- Tylko i wyłącznie dlatego, że wciąż jest w żałobie. Kiedy mu przejdzie znowu będzie gnojkiem – mruknął Harry, nakładając sobie jedzenie na talerz.
„A może on rzeczywiście się zmienił po tym wszystkim?” – chciała dodać Hermiona, jednak wiedziała, jak na jej słowa odpowiedzą chłopcy. Oni po prostu krytykowali Malfoya dla zasady. Chociaż czy możliwe jest to, aby Malfoy kiedykolwiek się zmienił?

            Po lekcjach udała się do biblioteki. Zastanawiała się, co też się stało Catherine, ponieważ dzisiaj cały dzień siedziała i śmiała się razem z Pansy Parkinson. Wiedziała, że musi być teraz ostrożniejsza z tym, co mówi dziewczynie, ponieważ nigdy nie wiadomo, czy Pansy nie przeciągnie jej na swoją stronę – a tak się właśnie działo.
            Spacerowała po zakamarkach biblioteki, próbując znaleźć jakąś interesującą lekturę, kiedy nagle ktoś złapał ją delikatnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Ujrzała przed sobą Teodora z uśmiechem na twarzy.
- Ktoś tutaj ostatnio nie miał dla mnie czasu – w jego głosie brzmiała uraza, jednak wiedziała, że chłopak wcale nie jest obrażony. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak ważna jest nauka. – Jak sprawdzian z eliksirów? – zagadnął.
- Bardzo dobrze – odpowiedziała i przeczesała mu czarne włosy, które zmierzwiły się od zimowego wiatru. – A tobie jak idzie historia magii? Podobno jest coraz ciężej…
- To prawda, ale jestem nienajgorszy – usłyszała w jego głosie nutkę zadowolenia. Uśmiechnęła się.
- Jestem z ciebie dumna – oznajmiła i po chwili przypomniała sobie, co chciała zrobić. Stanęła lekko na palcach i pocałowała delikatnie chłopaka w usta. Popatrzyła mu w oczy, które automatycznie się ożywiły. – Dziękuję jeszcze raz za prezent.
- Cała przyjemność po mojej stronie – mruknął i przycisnął ją do regału, aby złożyć na jej ustach kolejny pocałunek, a Hermiona poczuła motylki w brzuchu z radosnego uniesienia.
            Przerwał im łomot upadających na podłogę książek. Oderwali się od siebie i spojrzeli prosto na rudowłosą osóbkę, która stała z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Ginny Weasley była spetryfikowana.
- Ginny… - zaczęła Hermiona, ale jej przyjaciółka od razu odzyskała zdolność poruszania się i zniknęła jej z pola widzenia, nie przejmując się leżącymi na podłodze książkami. Spojrzała na Notta, który dał jej znać, by ruszyła za przyjaciółką.
            Hermiona miała złe myśli. Wiedziała, że Ginny będzie zła, ponieważ o niczym jej nie powiedziała, a po drugie dlatego, że nie znosiła Teodora. Kolejnym powodem był fakt, że Teodor był z domu Slytherina, a dla Ginny Ślizgon zawsze pozostanie Ślizgonem.
Dogoniła przyjaciółkę przy drzwiach biblioteki. Udało jej się ją zatrzymać. Weszły do lodowego korytarza, który został zbudowany z głównego zamku do biblioteki, aby uczniowie nie musieli brnąć przez śnieg, aby dostać się do tego budynku. Pomimo otaczającego je lodu we wnętrzu było przyjemnie ciepło, a na dodatek śnieżne ściany błyszczały tak pięknie, że zapierało dech w piersiach.
- Ginny, zaczekaj – powiedziała Hermiona i zagryzła wargę ze zdenerwowania. Ginny powoli odwróciła się w jej stronę.
- Mam nadzieję, że to, co widziałam, nie było prawdziwe. Ja śnię, a to tylko głupi sen. – powiedziała do siebie Ruda, marszcząc brwi. Hermiona westchnęła ze zrezygnowaniem.
- To nie jest sen, Ginny. Ja i Teodor…
- Jesteście parą? – popatrzyła na nią surowo.
- Nie wiem, czy to można tak nazwać. Po prostu daliśmy sobie szansę, aby sprawdzić, czy to w ogóle wypali… - zdawała sobie sprawę z tego, jak to głupio brzmi. Teodor był dla niej tylko i wyłącznie przyjacielem.
- Najwyraźniej wypaliło bardzo dobrze. – mruknęła rudowłosa, wciąż nie mogąc dojść do siebie. – Ale dlaczego akurat on?! – wybuchła, nie mogąc już dłużej kontrolować swoich emocji. Hermiona uśmiechnęła się na widok jej reakcji.
- Mamy ze sobą dużo wspólnego.
- I odpowiada ci taki układ? – Ginny najwidoczniej nie mogła jej zrozumieć. Hermiona przez chwilę milczała. To było dobre pytanie.
- Nie wiem, czy jestem w stanie poczuć do niego coś więcej niż przyjaźń… - powiedziała bardzo cicho, bojąc się, że Nott może to usłyszeć. – Ale dałam nam szansę, jeśli będziemy pewni, że nic z tego nie będzie, automatycznie kończymy z tym i zostaniemy wyłącznie przyjaciółmi.
- Myślisz, że to będzie takie łatwe? – spytała z dezaprobatą.
- Mam taką nadzieję… - odpowiedziała z rezygnacją Hermiona. Ginny pokręciła głową i uśmiechnęła się po chwili.
- Chodź, Hermiono. Musisz mi dużo o nim opowiedzieć – mrugnęła do niej znacząco, a Hermiona uśmiechnęła się szeroko i razem z przyjaciółką ruszyła lodowym tunelem, rozmawiając i śmiejąc się po drodze.
            Kiedy weszły już do zamku i przechodziły przez oświetlone świecami korytarze usłyszały dobrze znajome głosy i od razu uśmiechy zeszły z ich rumianych twarzy. Przyśpieszyły, aby szybko dotrzeć na miejsce. Już na zakręcie ukazały im się dwie wysokie sylwetki. Rudy chłopak zażarcie kłócił się o coś z blondynem.
- Jeszcze raz się odezwiesz w ten sposób, Malfoy, a mocno pożałujesz. – zagroził mu Ron, na co Malfoy tylko parsknął śmiechem.
- Bo niby co ktoś taki jak ty mógłby mi zrobić? Jesteś takim samym gamoniem jak Longbottom.
- Co tu się dzieje? – spytała ostro Hermiona, przerywając im sprzeczkę. Malfoy przewrócił oczyma.
- Jeszcze tylko Pottera tu brakuje i paczka w komplecie – zadrwił. Ron zaciskał gniewnie pięści. Malfoy patrzył na Hermionę, przeszywając ją wzrokiem, jednak nie dała się zwieść.
- Jeśli ponownie ruszysz Neville’a będziesz mógł się pożegnać ze swoją buźką, Malfoy – odwarknął, a blondyn cały się najeżył.
- Czy ty mi grozisz, Weasley? Nie masz pojęcia, w co się pakujesz – uśmiechnął się wrednie, a w jego oczach zapłonęła żądza mordu.
- Dość tego! – Hermiona stanęła bliżej Rona i mogła przysiąc, że Malfoy jeszcze bardziej się spiął.
- Proszę, proszę, coraz ciekawiej…
- O co chodzi z Nevillem? – Ginny zwróciła się do Rona, którego twarz przybrała kolor dojrzałej czereśni.
- Malfoy – wskazał palcem na blondyna, który patrzył na nich z pogardą. – Pobił się dzisiaj z Harrym, a kiedy Neville się wtrącił to oberwał jakimś zaklęciem w twarz i teraz leży w szpitalu! – rozgorączkował się rudzielec, a Hermiona popatrzyła z wyrzutem na blondyna, który widząc jej wzrok od razu się od nich oddalił.
- Co za tchórz… - szepnęła pod nosem Ginny. – Czy Neville… HERMIONO GDZIE TY IDZIESZ? – zawołała za nią, jednak dziewczyny już dawno przy nich nie było. Co tchu ruszyła za Malfoyem, który najwyraźniej słyszał jej kroki, jednak nie miał zamiaru się odwrócić ani zatrzymać.
            Wpadli do Pokoju Wspólnego, gdzie musiała się przeciskać między ludźmi, aby dopaść chłopaka. Musiała z nim poważnie porozmawiać. Zdziwiła się, kiedy Draco nie skręcił do swojego dormitorium, tylko poszedł dalej. Dogoniła go, gdy otwierał drzwi od jakiegoś nieznanego pokoju. Odwrócił się w jej stronę, a w jego pięknych szarych oczach szalała burza.
- Czego za mną idziesz, Granger? – warknął, patrząc na nią z góry. Kiedy jednak otworzyła usta, uchylił drzwi i wciągnął ją za sobą do środka. Zaniemówiła. Byli pokoju, w którym stały nierozpakowane walizki.
- Czyje to dormitorium? – spytała, nie bardzo wiedząc jak się zachować. Malfoy podszedł do okna i odpowiedział, nawet na nią nie patrząc.
- Dostałem własny pokój.
- Ale… dlaczego? – nie rozumiała. Odwrócił się w jej stronę z sarkastycznym uśmieszkiem.
- Drodzy profesorowie uznali, że jestem zbyt agresywny i nie powinienem na razie przebywać w towarzystwie swoich przyjaciół.
Hermiona milczała. Patrzyła dalej na Malfoya, który zirytowany odwrócił się w stronę okna, opierając się rękami o parapet. Jego blond włosy były potargane, jednak wyglądał naprawdę wspaniale. Jej rozczochrane włosy natomiast nie sprawiały takiego wrażenia. Jak zwykle żyły własnym życiem.
- Najwidoczniej mieli ku temu powody. Pobiłeś Harry’ego, a Neville trafił do szpitala. – powoli do niego podchodziła. Widziała, jak jego palce zaciskają się na krawędzi parapetu.
- Oczywiście, że mieli powody – odpowiedział niby spokojnie, jednak w jego głosie było tyle goryczy, że aż zmarszczyła brwi. – W końcu jestem synem pieprzonego śmierciożercy, po którym odziedziczyłem charakter. – wbił szary wzrok w krajobraz rozciągający się za oknem.
Hermiona oparła się o parapet i spojrzała na niego, widząc bok jego twarzy.
- Nieprawda. – odpowiedziała cicho. Odwrócił wzrok z nieba na nią i spojrzał prosto w oczy. Trochę się skrępowała i natychmiast spojrzała gdzieś indziej. Uśmiechnął się kpiąco.
- A co ty możesz o mnie wiedzieć, Granger?
Zagryzła dolną wargę. To prawda. Co ona mogła o nim wiedzieć? Przez wszystkie lata drwił z niej i szydził. Jednak odrzuciła wszystkie nieprzyjemne wspomnienia i starała się patrzeć na niego jak na kogoś, kto nie był jej odwiecznym nieprzyjacielem.
Malfoy zbliżył się do niej i oparł ręce o parapet po jej obydwu stronach. Był teraz tak blisko, że nie miała gdzie odwrócić wzroku. Serce mocno biło jej w klatce piersiowej, a oddech przyśpieszył. Mięśnie na ramionach chłopaka były spięte. Czuła ciepło jego ciała i słyszała spokojny oddech.
- Dlaczego wciąż tu jesteś? Nie boisz się, że tobie też bym mógł coś zrobić? – spytał cicho, jakby bardziej siebie. Popatrzyła mu w oczy, a po jej ciele przeszła fala gorąca. Był blisko. Zbyt blisko. Jej oddech był niespokojny. Dlaczego tak reagowała?
- Nie skrzywdziłbyś mnie – nie wiedziała, skąd wzięła odwagę, aby to powiedzieć. Przypomniało jej się, kiedy Malfoy zwierzył jej się, że nie skrzywdziłby nikogo, a tym bardziej jej. Jednak w ostatnich dniach pobił parę osób, skąd więc pewność, że i ona nie ostanie się jego ofiarą?
            Wstrzymała oddech, kiedy odgarnął z jej twarzy parę pasemek włosów, patrzył na jej zagryzioną wargę, a jego oddech stał się szybszy.
- Masz rację – odpowiedział cicho. – Mógłbym jednak zrobić zupełnie coś innego.
 Hermiona położyła dłonie na jego torsie, który również był cały napięty. Chciała go delikatnie odepchnąć, co najwyżej wyczuł.
- Jeśli chcesz, to mogę iść – Hermiona przełknęła ślinę. Jej głos drżał, a temperatura ciała powoli zaczynała się podnosić. Malfoy zdjął jej ręce z siebie, jednak ich nie puścił, tylko splótł jej palce ze swoimi i skrzyżował ich ręce za jej plecami. Poczuła się tak mała i bezbronna. To on tu dominował i sprawował kontrolę.
- Bardzo bym tego nie chciał, Granger. Możesz zostać tyle, ile tylko chcesz…
Czuła jego ciepły oddech na twarzy. Podniosła głowę, aby spojrzeć mu w oczy, jednak to było błędem, bo automatycznie się zarumieniła. Nie mogła znieść tak bliskiego z nim kontaktu, ponieważ to było… złe. Nie czuła obrzydzenia, wręcz przeciwnie i właśnie dlatego powinna stamtąd pójść jak najszybciej. Draco puścił jej ręce i położył na biodrach, a ona wcale się nie wyrwała. Przyjemna fala przeszła przez jej ciało, dreszcze pieściły każdy jego skrawek. Jeszcze nigdy jej ciało tak nie reagowało. Rzadko się zdarzało, aby uczucia u niej przejmowały kontrolę nad rozumem.
Malfoy pochylił się nad nią lekko. Hermiona spanikowała i natychmiast odwróciła twarz, a serce wyskoczyło jej z piersi. Domyślała się, co chciał zrobić Malfoy i wręcz wychodziła ze skóry, aby oddać mu się, jednak wiedziała, że to by było nie w porządku w stosunku do Teodora.
            Chłopak najwyraźniej wyczuł, o co chodzi. Puścił ją i odsunął się, dając jej pełną swobodę ruchu. Nie była jednak w stanie wykrztusić ani jednego słowa, a tym bardziej się ruszyć. Było jej gorąco, ciało płonęło, a policzki były zaczerwienione. Spojrzała na chłopaka, który jak zwykle był opanowany i pewny siebie. To wszystko było jedynie pokrywką tego, co się w nim działo. Wychodził z siebie, jego zmysły były pobudzone.
- Malfoy… to wszystko... – zamknęła oczy, aby się skupić na jednej myśli. – Do tego nie powinno dojść.
- Do niczego nie doszło, Granger – uśmiechnął się szelmowsko, widząc jak nie potrafi dojść do siebie. On przynajmniej potrafił to ukryć. Niestety widok Granger w takim stanie działał na niego jeszcze bardziej pobudzająco. Odgarnęła włosy z twarzy.
- Powinnam już iść – oznajmiła i ruszyła stronę drzwi.
- Jeśli musisz… - wzruszył ramionami.
- Muszę. – powiedziała cicho i odwróciła wzrok. Nacisnęła klamkę, kiedy usłyszała jego głos za swoimi plecami.
- Będę czekać, Granger.
Spojrzała na niego. Patrzył na nią głodnym wzrokiem. Nigdy by nie pomyślała, aby mężczyzna reagował na nią w taki sposób. Poprawił przekrzywiony krawat.
- Na co? – spytała, chociaż rozum podpowiadał jej, aby uciekała stamtąd jak najszybciej.
- Na ciebie – uśmiechnął się. Nie mogła powstrzymać się od delikatnego uśmiechu.
- Chyba nie myślisz, że wrócę tutaj, aby być z tobą sam na sam?
W jego oczach zatańczyły ogniki.
- Z czasem nie wytrzymasz i sama wrócisz. Ja to wiem.
Prychnęła i wyszła, nie zaszczycając go spojrzeniem. Nie podobała jej się ta pewność, z jaką to powiedział. Im dalej od niego była, tym oddech się uspokajał, a temperatura opadała.

            Przekręcała się w łóżku z boku na bok. Wszystko jej przeszkadzało. Zrzuciła z siebie kołdrę, nie mogąc znieść gorąca. Napiła się wody stojącej obok łóżka i zamknęła oczy. Słyszała spokojne oddechy swoich przyjaciółek, które już dawno zasnęły. Próbowała wyciszyć myśli. Dochodziła druga w nocy, a ona nie potrafiła przestać myśleć o tym chłopaku. Wciąż zastanawiała się, co by było, gdyby jednak nie odwróciła głowy. To było niemożliwe. Nierealistyczne, zadziwiające.
Draco Malfoy naprawdę chciał ją pocałować. 

~~~~~~~~~~~~~~
Jestem, jestem! :D  
Jak obiecywałam, notka na początku weekendu. Kolejna zapewne pojawi się za tydzień. Dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Uwielbiam je czytać i poznawać Wasz punkt widzenia oraz domysły ;*
Pozdrawiam 
Sheireen ♥

30 komentarzy:

  1. Super rozdział ❤ Czekam na więcej!☺

    OdpowiedzUsuń
  2. TAAK! Hermiona i Draco mocno mają się ku sobie! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam z utęsknieniem na jakiś rozwój akcji, a tu taka miła niespodzianka! Jestem zachwycona Draconem i jego zmiennością dla tej dziewczyny. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz..jak długo Hermiona będzie tkwiła w "związku" z Teo i czy na pewno z taką łatwością się rozstaną i wszystko bedzie jak dawniej? Szczerze w to wątpie. Czekam niecierpliwie na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, proszę. W każdym Dramione to Draco jest niedostępny, a tu taka miła niespodzianka! Bardzo podoba mi się to, że to on nie może się powstrzymać. Wątek Draco&Hermiona genialny i chciałabym, żeby trwał jak najdłużej! O Teo nie będę się rozpisywała, bo go nie lubię. Ale rozdzialik oceniam na 10!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest mi tak cholernie żal Hermiony. Jest z Teodorem, chociaż nadal uważa go za przyjaciela. Przedtem nie zwracałam na to uwagi, bo przecież "Teo jest taki cudowny", jednak od niedawna znajduję się w identycznej sytuacji i doskonale ją rozuniem. I wiem też, że jeśli ona uważa go za kolegę, a nie chłopaka, to sama z własnej woli by go nie pocałowała. Serce mi się kroi, jak to piszę, ale taka prawda. (Nie sądziłam, że kiedyś będę miała okazję się wypowiedzieć na ten temat O.o) Mimo, że kocham Notta, zwłaszcza w tym opowiadaniu, oni nie mogą być razem. Hermiona powinna być mniej przystępna, takie moje zdanie.
    Za to akcja z Draco cudowna. Idealny początek dnia z Dramione! Prawie się pocałowali, prawie się pocałowali! :D
    Ale, w zwłaszcza w Dramione, ważne jest, by ich pocałunek był magiczny, tak jak ja to mówię :p Osobiście preferuję pocałunek podczas kłótni. Ale to Twoje opowiadanie i zrobisz jak chcesz oczywiście! To.. to nie jest żadna sugestia, broń Boże! :p To tylko moje zdanie :3
    Rozdział ogółem naprawdę Ci wyszedł. Widać, że nie wyszłaś z formy. Oby tak dalej, czekam na następny rozdział ^^
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Robi się coraz ciekawiej ;-) rozdział cudowny jak zwykle chociaż niezbyt lubie Notta jest taki... zbędny
    Zapraszam do mnie: http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, ja lubię Teodora... Więc, ładnie proszę, nie zrań go jakoś bardzo :)
    W tym rozdziale strasznie mi było żal Draco... do momentu, w którym powiedział, że będzie czekał, bo wie, że wróci.
    I w sumie mam w głowie dwie interpretacje tych słów i nie mam pojęcia, która może być bardziej prawdziwa.
    Ehh. Poczekamy, zobaczymy :)
    eMKa
    milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Super , super , super jestes naprawde dobra (świetna) w pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku *.* Jak ja kocham tę historię!
    I w dodatku za każdym razem, gdy dochodzi do jakiejkolwiek wymiany zdań pomiędzy Draco i Hermioną szczerzę się jak głupia to telefonu XDD
    A co do relacji Hermiony z Teodor'em...oni po prostu do siebie nie pasują :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Prosze cie pisz częściej PROSZEE bo ja nie wytrzymam tygodnia

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział! Twoje zakończenia są najlepsze, ale zawsze sprawiają, że niecierpliwie czekam na dalszą część. Trochę żal mi Teodora, ale z drugiej strony zdecydowanie wolę Malfoya ;). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boooskie!
    On MIAŁ ją pocałować !
    Ona ma zerwać z Teo!
    -.-

    OdpowiedzUsuń
  13. no nareszcie! już się bałam, że nie napiszesz tego rozdziału, ale jest jak zwykle NIESAMOWITY trzymam kciuki i oby tak dalej!!!
    xoxo Lottie J.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniałeee chociaż hermiona i Theodor to taż super para

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooooooo jak super. Draco jest po prostu cudowny. Uwielbiam jego sposób bycia. To jaki potrafi być wredny, uwodzicielski i ughhh ja go chce w rzeczywistości! Hermiona jeszcze nie pokazała pazurkow ale czekam na to. Szczerze czekam na moment kiedy Hermiona rozstanie się z Theodorem. Coś czuje że Theodor nie odpuści tak łatwo :D już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Nawet nie wiesz jak się ciesze ze tak często będziesz dodawać :D
    Pozdrawiam,
    Julka ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. To opowiadanie jest boskie. Żałuje, że dopiero dzisiaj tu trafiłam, bo po przeczytaniu wszystkich rozdziałów jestem pod wrażeniem. Ostatni fragment czytałam z zapartym tchem.
    Życzę ci możliwie jak najwięcej weny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejjj super <3 nie moglam sie juz doczekac nowego rozdzialu, a ta scena u Malfoya, po prostu, ouhh! :3
    Zycze weny i czekam na nastepny rozdzial ;p

    OdpowiedzUsuń
  18. O matko koniec był najlepszy cudo już się nie mogę doczekać kolejnego♥♥
    Zapraszam do mnie http://dramione-pojednejstronie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. AAAAAAAA!! <3 Tak, tak, na to czekałam :3 przez twoje opowiadanie nie mogę się skupić na nauce! 😄

    OdpowiedzUsuń
  20. AAAAAAAA!! <3 Tak, tak, na to czekałam :3 przez twoje opowiadanie nie mogę się skupić na nauce! 😄

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział był wspaniały !
    Nadal uwielbiam Teodora, ale Draco staje się coraz to lepszy.
    Będzie sie musiało wydarzyć coś wielkiego, aby Hermioną mogła się zdecydować na jednego z nich.

    Jestem ciekawa co się dalej wydarzy.
    Pozdrawiam Klara <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Łooooo.. Końcówka powala. Oby tak dalej. Jestem zachwycona :)
    Bardzo lubię to opowiadanie.
    Pozdrawiam, The Truth ^^

    OdpowiedzUsuń
  23. No i gdzie kolejny! Przeczytałam całe opowiadanie w 24h :D cudowne i oszałamiające! Czekam na kolejny rozdział z utesknieniem!

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy nowy rozdział???!! Miał być wczoraj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. No właśnie umrę z ciekawości

    OdpowiedzUsuń
  26. O tak! Nareszcie wielki przełom w relacji Hermiona - Draco. Na tej płaszczyźnie idzie bardzo dobrze. Na płaszczyźnie Hermiona - Teodor idzie też bardzo dobrze. Herm jest prawie pewna, że nie poczuje do Teo nic więcej poza przyjaźnią. Szkoda tylko, że nadal robi mu nadzieję zamiast od razu to zakończyć. Ta sytuacja w pokoju Draco... Aż mnie zrobiło się gorąco;-) Żałuję, że Hermiona odwróciła głowę. Oj działoby się. Czekam na kolejny rozdział.
    pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie no, co za emocje! Draco naprawdę się zmienił po śmierci ojca. Jestem w szoku. Ta sytuacja w jego dormitorium... coś pięknego. Martwi mnie tylko Teodor. Szkoda mi chłopaka. Wątpię, aby stał się dla Hermiony kimś więcej niż przyjacielem. Niepotrzebne w ogóle robi mu nadzieje.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Naprawdę zazdroszczę ci tego talentu. Każdy twój tekst mnie wciąga a le ten ma w sobie coś niesamowitego ;)
    - Lottie J.

    OdpowiedzUsuń
  29. Jejku, jakie to cudowne!! Ale to dobrze, że się nie pocałowali. Byłoby to za szybko. Lecę czytać kolejny rozdział, bo mam wiele do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń