WRÓCIŁAM!
Jestem taka zadowolona, że mogę znów wstawiać tutaj rozdział i się z Wami dzielić tą historią. Co prawda rozdziały miały być krótsze, ale tak zatęskniłam za pisaniem, że wyszło 7 stron xd
Nie będę dużo gadać. Kolejny rozdział zapewne pojawi się w następny weekend ;)
Kocham Was, naprawdę jestem wdzięczna, że oczekiwaliście
Sheireen ♥
Hermiona obudziła się w swoim łóżku całkowicie wypoczęta. Otworzyła oczy i ujrzała jasnoniebieski kolor ścian swojego pokoju. Pomimo tego, że lubiła się uczyć, doceniała dni wolne, dzięki którym mogła się wyspać i odpocząć. Popatrzyła w okno i zobaczyła jak białe płatki śniegu opadają powoli na jej parapet. Wstała natychmiast i podbiegła do okna. Uwielbiała pierwszy śnieg. Za każdym razem z zafascynowaniem patrzyła jak białe płatki powoli pokrywają świat, zmieniając jej krajobraz w białą krainę.
Dzisiaj wieczorem jechała do Nory i miała tam spędzić ostatni dzień, aby ponownie wyjechać do Isellnar. Stos paczuszek i prezentów leżał obok jej biurka. Jak zwykle kupiła przyjaciołom i rodzicom prezenty na Mikołajki. Pościeliła łóżko i wyjęła z szafy jakieś ciepłe, wygodne i zarazem ładne ciuchy, ponieważ razem z mamą szykowała obiad dla rodziny. Około czwartej mieli zjawić się jej dziadkowie, których nie widziała od wieków, ponieważ parę lat temu przeprowadzili się do Irlandii.
Poszła do łazienki i po porannym prysznicu ubrała się i uczesała włosy w ładnego kucyka, który wyjątkowo nie był tak bardzo puszysty. Zeszła na dół, gdzie rodzice już pili herbatę. Pan Granger siedział w fotelu, czytając jakąś mugolską gazetę sportową, natomiast pani Granger przygotowywała deser na dzisiejszy wieczór, przy okazji oglądając program kulinarny w telewizji. Przywitała się z rodzicami i zasiadła do śniadania, które stało już i czekało na nią na stole.
Z niecierpliwością oczekiwała wieczoru, ponieważ nie mogła się już doczekać wręczenia prezentów. Poszła na górę, gdyż musiała spakować swoje rzeczy, aby po kolacji być gotową na wyjazd do Nory. Włożyła swoją ulubioną płytę i pogłośniła delikatnie, aby czas szybciej jej zleciał. Nagle usłyszała przytłumione pukanie do okna i natychmiast się odwróciła, aby wpuścić zmarzniętą sowę do środka. Nawet jako osoba nieposiadająca tego zwierzęcia miała przy sobie trochę pokarmu właśnie na takie przypadki. Wyczarowała miseczkę z wodą i nasypała trochę przysmaku dla sów na biurko, aby zwierzę mogło się ogrzać i zregenerować siły na kolejną podróż. Następnie odwiązała Proroka Codziennego od jej nóżki i wrzuciła parę knutów do małej sakiewki, którą sówka miała przy sobie.
Wypuściła ptaka i usiadła na łóżku z gazetą. Na pierwszej stronie widniała znajoma twarz. Draco Malfoy w czarnym garniturze obok swojej matki, której twarz była zakryta czarną woalką.
Śmierć Lucjusza Malfoya – skandal na pogrzebie.
Dnia 5 grudnia pożegnaliśmy Lucjusza Malfoya, który zmarł w jednej z cel w Azkabanie, wykończony przez dementorów. Dawny wysoko postawiony urzędnik Ministerstwa Magii oraz późniejszy śmierciożerca umarł w wieku 46 lat, zostawiając na świecie żonę Narcyzę Malfoy oraz swojego jedynego potomka – Dracona Malfoya.
„Kiedy tylko reporterzy i fotografowie pojawili się na pogrzebie Lucjusza Malfoya, jego syn automatycznie wyrzucił nas z wydarzenia.” – relacjonuje oburzona Rita Skeeter, która oznajmiła również, że młody Malfoy był bardzo agresywny i bez powodu zdenerwował się na dziennikarzy. Matka Dracona nic nie powiedziała, stojąc nad trumną męża i przelewając gorzkie łzy.
Skandal, który zaszedł na pogrzebie u rodziny Malfoyów zrodził w głowie niektórych osób jedno niepokojące pytanie. Co jeśli Draco Malfoy odziedziczył charakter i ową agresywność po ojcu? Miejmy nadzieję, że nie zejdzie na złą drogę tak jak Lucjusz Malfoy.
Hermiona z niedowierzaniem rzuciła gazetę na biurko. Owszem, Lucjusz Malfoy nie był może zbyt dobrym czarodziejem, jednak nawet jego śmierć nie zasługiwała na tak haniebne opisanie. Zrobiło jej się żal Dracona. „Był agresywny bez powodu”? Jakoś nie mogła w to uwierzyć, a wzmianka o Ricie Skeeter jeszcze bardziej potwierdzała fałszywość tych słów. Co za wredna jędza! Jak można oczerniać rodzinę zmarłego przed całym światem czarodziejów?
Około czwartej usłyszała dzwonek do drzwi i natychmiast zbiegła po schodach, aby powitać dziadków. Jej rodzice już wpuścili ich do domu i właśnie witali się w holu. Hermiona uśmiechnęła się i przytuliła babcię i dziadka, którzy wyglądali tak samo jak wtedy, kiedy ich ostatni raz widziała. Kiedy zasiedli do obiadu zaczęły się rozmowy na temat Irlandii oraz ich codziennego życia. Hermiona bardzo starała się słuchać, jednak jej myśli ciągle zaprzątał artykuł na temat śmierci Lucjusza Malfoya. Nie było jej żal tego człowieka, jednak nie mogła się pozbyć z głowy Dracona, który zapewne nie świętował tego dnia tak, jak powinien.
- Skarbie, o czym tak myślisz? – usłyszała głos swojej mamy, co natychmiast wyrwało ją z zamyślenia.
- To nic takiego, mamo, przepraszam. – powiedziała i odgoniła od siebie myśli o Draconie Malfoyu. Podniosła szklankę z napojem, aby czymś się zająć. Babcia jednak spojrzała na nią z uśmiechem.
- Powiedz mi, młoda panno, czy masz już jakiegoś kandydata na przyszłego męża? Bardzo chętnie przywitałabym prawnuki.
Hermiona zakrztusiła się piciem i natychmiast je odłożyła. Dziadek i tata automatycznie zaczęli rozmawiać o czymś innym, aby uniknąć krępującego tematu.
- Mamo! – pani Granger popatrzyła na starszą kobietę z oburzeniem. – Hermiona jest jeszcze zbyt młoda, na razie najważniejsza jest nauka.
- No to przynajmniej powinna przyprowadzić ci zięcia, na to nie jest za młoda.
- Gdyby miała, to zapewne by mi powiedziała, prawda Hermiono? – mama popatrzyła na nią znacząco, a Hermiona ochoczo pokiwała głową. – Sama widzisz.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, kiedy babcia dała spokój z tym tematem. Natychmiast myślami powędrowała do Notta. Czy on liczył się teraz jako jej chłopak? Chyba tak, chociaż ciężko jej było to przełknąć. Bardziej myślała o nim jako o przyjacielu niż potencjalnym kandydacie na męża. Jeśli miała być szczera, to nikogo sobie nie wyobrażała w tej roli. Była zdecydowanie za młoda na takie tematy.
Kiedy pożegnała się z dziadkami, pomogła mamie posprzątać w kuchni (pani Granger zdecydowanie wolała robić wszystko po mugolsku, dlatego Hermiona nie używała przy tym różdżki). Wieczorem już była gotowa do teleportowania się do Nory. Po wręczeniu sobie prezentów Hermiona pożegnała się z rodzicami i już po chwili znalazła się w ogródku Weasleyów, gdzie została zasypana przez lawinę śniegu. Przeklęła w myślach. Że też akurat musiała teleportować się prosto w zaspę.
Państwo Weasleyowie jak i ich dzieci powitali ją z radością i od razu zaprosili na obiad, jednak grzecznie odmówiła. Ron i Harry zbiegli po schodach i wyściskali ją na powitanie. Natychmiast pomogli jej zabrać walizki i zanieśli do pokoju Ginny, która pomagała pani Weasley przy kolacji. Wręczyła Ronowi i Harry’emu prezenty, składające się przeważnie z samych słodyczy, ponieważ wiedziała, że z tego chłopcy ucieszą się najbardziej. Dla Ginny kupiła perfumy, które zamierzała jej dać, gdy tylko dziewczyna pojawi się w swojej sypialni.
- Widziałaś już najnowszego Proroka, Hermiono? – zagadnął Ron, rozkładając się na łóżku siostry. Harry usiadł w wygodnym fotelu, zajadając Fasolki Wszystkich Smaków, a Hermiona usiadła blisko pieca, aby się ogrzać.
- Tak, Ron, widziałam.
- Niezłe przedstawienie musiało być. Ten Malfoy to totalny świr, skoro zrobił awanturę na pogrzebie własnego ojca. – skomentował Ron, na co Harry wzruszył ramionami.
- Trochę mu się nie dziwie, chociaż w ogóle mu nie współczuje. Może w końcu przestanie się tak panoszyć po szkole. – mruknął Harry. Hermiona skuliła się przy piecu i ponownie się zamyśliła.
- A co ty na to, Hermiono? – spytał Ron, podpierając się na łokciu, aby lepiej ją widzieć.
- Myślę, że też nie byłabym zadowolona, gdyby Rita Skeeter przyszła szukać sensacji na pogrzebie kogoś z mojej rodziny. Malfoy nie zasłużył na to, aby napisała tak o nim w artykule.
Ron najwidoczniej chciał już coś powiedzieć, najwyraźniej oburzony, jednak po chwili zmarszczył brwi.
- Może i masz rację. Ta Skeeter to wredna baba, jednak trzeba przyznać, że Malfoy ma coś nie tak z głową.
- Możemy przestać gadać o Malfoyu? – spytał Harry zirytowany. - Widzę go codziennie w szkole i będę widywać przez kolejne trzy lata, więc przestańcie o nim mówić.
Po chwili przyszła Ginny, więc Hermiona odetchnęła z ulgą, kiedy temat się zmienił. Zaczęli rozmawiać o świętach i o tym jak spędzili dni wolne. Ron jak zwykle dostał kasztanowy sweter, a Harry szmaragdowy, aby pasowało do jego oczu. Hermionie zaś pani Weasley uszyła śliczny, czerwony sweterek, który od razu na siebie zarzuciła, chcąc sprawić przyjemność tej kochanej kobiecie.
- Chyba będę musiał zaoszczędzić na ogromną szafę, bo wydaje mi się, że będę dostawać kasztanowe swetry do końca swojego życia – mruknął Ron, kiedy razem z rozweselonym Harrym wychodzili z pokoju dziewcząt. Ginny zapaliła świeczki zawieszone na malutkiej choince, stojącej w rogu pokoju. Hermiona musiała spać na rozkładanym łóżku, ponieważ na święta przyjechali wszyscy Weasleyowie, a nawet ciężarna Fleur z Billem.
Hermiona wręczyła Ginny perfumy, które po prostu zawróciły dziewczynie w głowie, a sama wręczyła Hermionie zestaw magicznych kosmetyków. Nagle usłyszały pukanie do okna, za którym siedziała nieznajoma sówka. Ginny wpuściła ją do środka zaskoczona, a zwierzę natychmiast podleciało do Hermiony. Miało ze sobą mały pakunek i list. Zaciekawiona Ginny zamknęła okno i usiadła zaciekawiona obok Hermiony, aby zobaczyć, co też jej przyjaciółka dostała i od kogo. Hermiona rozpakowała pakunek i jej oczom ukazał się jeden z nielicznych oryginalnych egzemplarzy dzieł Williama Shakespeare’a, oraz krótki liścik.
„Przypomniało mi się, jak kiedyś opowiadałaś o swoich ulubionych mugolskich pisarzach. Sam zaopatrzyłem się w taki tom, aby bliżej poznać Twoje zafascynowanie. Mam nadzieję, że prezent Ci się spodoba, ja sam dziękuję za prezent, Sherlock Holmes jest świetny.
Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię w Isellnar i podzielimy się opinią i przemyśleniami na temat otrzymanych książek. – Teodor.”
Hermiona uśmiechnęła się i przycisnęła do piersi egzemplarz dzieł Shakespeare’a. Nie mogła uwierzyć, że Nott pamiętał, o czym mu opowiadała. Ginny wychodziła ze skóry, aby dowiedzieć się, od kogo jest list.
- Od Teodora – powiedziała krótko Hermiona, nie chcąc narażać się na liczne pytania przyjaciółki.
- Dlaczego przysłał ci tak trudno dostępny prezent? – zaciekawiła się. Hermiona podeszła do stolika i położyła na nim książkę, aby Ginny nie widziała jej twarzy, ponieważ się zarumieniła.
- Jesteśmy przyjaciółmi, więc dajemy sobie prezenty tak samo jak to jest z nami, Ginny. – Hermiona nie była gotowa powiedzieć przyjaciółce o swoim związku z Teodorem.
Rudowłosa najwyraźniej odpuściła, jednak Hermiona wiedziała, że nie jest głupia i nie da się zbyć byle komentarzem.
Isellnar wyglądało pięknie. Całe ośnieżone prezentowało się bajecznie. Jezioro były zamarznięte, a drzewa z lasu uginały się pod ciężarem śniegu. Na oknach zamku szron namalował przepiękne kształty. Korytarze i sale przyozdobione były licznymi choinkami, światełkami i śniegiem. Sople lodu zwisały z poręczy schodów. Duchy śpiewały kolendy w różnych miejscach w zamku. Niestety nauka zaczęła się pełną parą. Najwyraźniej nauczyciele uznali, że studenci wystarczająco wypoczęli, aby ponownie stawić czoła nauce i wyzwaniom. Na transmutacji uczyli się zmieniać ogromne przedmioty w zwierzęta, na eliksirach przygotowywali niezwykle skomplikowane receptury, a na obronie przed czarną magią pojedynki były zacięte jak nigdy. Jednymi słowy – Hermiona była w siódmym niebie, czego nie można było powiedzieć o innych uczniach.
Harry przeklinał eliksiry, a Ron numerologię. Ginny jednak miała najwięcej powodów do narzekania, ponieważ codziennie przychodziła zmarznięta i przemoczona z treningów quidditcha. Powiedziała, że profesorowie postawili teraz bardziej na teorię, ponieważ nie chcą ryzykować zdrowia uczniów.
Jednak było coś, co od razu rzuciło się w oczy po przyjeździe do Isellnar. Malfoy. Chłopak chodził po zamku jakby nieobecny. Był niemiły i odtrącał wszystkich dookoła. Hermiona usłyszała, że miał nawet sprzeczkę z Zabinim, jednak nie miała pojęcia, ile prawdy było w tych plotkach. Wszędzie, gdzie się pojawił składano mu kondolencje, co jeszcze bardziej podwyższało mu ciśnienie. Hermiona obserwowała, jak nerwowo zaciska dłonie i powstrzymuje się od przyłożenia osobie, która próbowała go przekonać, jak niezwykle przykro jej jest z powodu śmierci Lucjusza Malfoya.
Zdecydowanie mu nie zazdrościła. Gdyby była w jego skórze, schowałaby się gdzieś, gdzie nikt nie przypominałby jej o tym przykrym wydarzeniu. Nie dziwiła mu się, że chciał pobyć sam, jednak Malfoy zaczął również opuszczać zajęcia i pyskować profesorom.
Pewnego chłodnego, zimowego dnia Hermiona siedziała nad stertą esejów i książek. Studenci powoli wychodzili z salonu, aby wykąpać się i pójść spać, jednak ona musiała się uczyć, jeśli chciała zaliczyć jutrzejszy test jak najlepiej. Kiedy w pokoju już nikogo nie było, skrobała piórem po pergaminie, aby dokończyć wypracowanie na zaklęcia. Popatrzyła sennie w kominek, w którym ogień powoli dogasał. Miała ochotę pójść spać, kiedy nagle usłyszała czyjeś kroki. Odwróciła się i dostrzegła ciemną, wysoką sylwetkę Dracona Malfoya, który również dostrzegł czyjąś obecność. Westchnął zirytowany.
- Co ty tutaj robisz, Granger? – spytał, opierając się o blat biurka, na którym leżały dziesiątki książek. Stłumiła ziewnięcie.
- Uczę się do egzaminu.
- Zdecydowanie za bardzo się tym przejmujesz – wzruszył ramionami blondyn. Popatrzyła na niego z degustacją.
- Może i za bardzo, ale przynajmniej choć trochę przejmuję. O ile wiem, ciebie już nic nie obchodzi od ponad tygodnia.
Uśmiechnął się.
- Jestem dorosły i nikt nie ma prawa mi mówić, kiedy i na co mam się uczyć.
Popatrzyła na niego z pobłażaniem.
- I właśnie te słowa potwierdzają, jak bardzo niedojrzały jesteś. Skoro przyjechałeś do Isellnar, automatycznie zgodziłeś się na ich warunki. – odpowiedziała i wstała z krzesła, aby spakować swoje rzeczy do torby. – W ogóle co ty tutaj robisz o tak później porze? – popatrzyła na niego, mrużąc oczy.
- Nie twoja sprawa, Granger – odpowiedział, pomagając jej zebrać ostatnie książki i papiery. – Mam ochotę wyjść na spacer.
Miała właśnie mu coś powiedzieć, ze jest niepoważny, jednak wzięła głęboki oddech i usiadła na kanapie obok kominka.
- Jak ty to wszystko wytrzymujesz z takim spokojem? – spytała, a Draco spojrzał na nią z zaciekawieniem. Po chwili usiadł obok niej. Hermiona podkuliła kolana pod brodę.
- Wierz mi, Granger, gdybym tylko się nie powstrzymywał, to przyłożyłbym już dziesiątkom ludzi w tej szkole. Nawet nie znały mojego ojca, a mówią, jak to bardzo jest im przykro – prychnął najwidoczniej się rozkręcając. – Natomiast ty go znałaś. I nic nie mówisz.
Popatrzyła na niego, marszcząc brwi. Nie bardzo wiedziała, o co Malfoyowi chodzi.
- Nie jest mi szkoda twojego ojca, tylko ciebie – powiedziała cicho, spuszczając wzrok na podłogę.
- Nie potrzebuję litości – warknął.
- To nie jest litość. – odpowiedziała. – Po prostu wiem jak to jest kogoś stracić. – położyła się lekko na kanapie, czując jak sen powoli ją dopada. Wiedziała, że głupio byłoby tu zasnąć, jednak to było silniejsze od niej.
- Może cię to zdziwi, ale ja nie żałuję jego śmierci tak, jak syn powinien żałować. Proszę bardzo, możesz sobie myśleć, że jestem okropny, ale taka jest prawda. – wzruszył ramionami, ale nie potrafił na nią spojrzeć.
- Nie mam zamiaru cię osądzać…
- To dziwne, ale jesteś jedyną osobą, której nie mam ochoty zamordować, kiedy o tym mówię. – powiedział z irytacją Draco, a Hermiona delikatnie się roześmiała.
- Cóż… - uśmiechnęła się. – Najwyraźniej jestem wyjątkowa. – zażartowała.
Popatrzył na nią i przysunął się do niej. Nie odsunęła się, ponieważ jej czujność była przytłumiona przez zmęczenie.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo – odpowiedział cicho, a Hermiona poczuła jak dreszcz przechodzi po jej ciele.
- Chyba… chyba chciałeś się gdzieś przejść, prawda? – przypomniała sobie.
- Chciałem.
- W takim razie cię nie zatrzymuję – odpowiedziała.
- Postanowiłem zostać – popatrzył na nią magnetyzująco, mówiąc ochrypłym głosem.
- Malfoy, czy ty się dobrze czujesz? - spytała lekko zaniepokojona jego zachowaniem. Jednocześnie była tak zmęczona, że powieki same jej się zamykały.
- Coraz lepiej, Granger. - wstał z kanapy i podszedł do stolika, gdzie zostały jeszcze przekąski i napoje po imprezie, aby sobie nalać piwa kremowego. Uśmiechnął się pod nosem. Kiedy był z Granger sam na sam nie myślał o tych wszystkich latach, kiedy się nienawidzili ani o tym, że jest przyjaciółką Pottera i Weasleya. Była tylko ona i wyłącznie to się liczyło.
Odwrócił się, aby ponownie usiąść obok niej, kiedy zauważył, że dziewczyna zasnęła. To niewiarygodne z jaką łatwością jej to przyszło, podczas gdy on miał problemy z zaśnięciem. Podszedł do dziewczyny i delikatnie wziął ją w ramiona. Ostrożnie i cicho wszedł do jej sypialni, gdzie na szczęście jej towarzyszki już spały. Położył ją do pustego łóżka, nie bardzo mogąc uwierzyć w to, co właśnie zrobił. To zupełnie do niego nie pasowało. Przykrył dziewczynę kołdrą, a ona delikatnie się przeciągnęła i uśmiechnęła pod nosem. Powoli, bardzo powoli wycofał się i zamknął drzwi. Miał nadzieję, że Granger nie będzie nic z tego wszystkiego pamiętać...
Pierwsza!!
OdpowiedzUsuńWspominałaś, że będzie krótkie. Z racji tego iż pilnowałam internetów jestem pierwsza :P
UsuńLekko się czytało :) Ale wiesz co? Chyba wolałabym rozdział co miesiąc, ale dłuższy... Nie... Odwołuję. Tak będzie lepiej. Czekam na następny, życzę weny i pozdrawiam.
Jesteś dla mnie wyjątkowa? Dlaczego? To twoją wersję Dramione przeczytałam jako pierwszą w życiu, to ono zachęciło mnie do dalszego zainteresowania. Teraz mam za sobą ogrom przeczytanych tekst.
KH
Bardzo mi się podobało, bo już można wyczuć lekko romantyczne relacje między Draco a Mioną. A uwielbiam, wręcz kocham, coś takiego. Szkoda tylko, że rozdział nie był troszkę dłuższy. Ale wybaczam! Czekam na kolejny rodział z wielką niecierpliwością, trzymaj się!
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Ciekawe, nic dodać, nic ująć. Już czekam na następny rozdział by dowiedzieć się co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńcodziennie rano po południu i wieczorem sprawdzałam czy się pojawi ten rozdział ;) ogólnie to jest świetny i jedyne co mogę jeszcze dodać to tradycyjnego
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ WENY, KOCHANA
xoxo Lottie J.
p. s. ach ten nasz draco...<3
Rozdział tak z lekka przykry. Szkoda mi Draco. Lucjusz umarł, a on teraz jest w centrum zainteresowania. Do tego jeszcze ten artykuł w Proroku Codziennym. Raczej nikt nie chciałby się znaleść na jego miejscu. Ale są już elementy świąteczne. Kocham te klimaty! Wspólne strojenie choinki, wręczanie prezentów... Naprawdę bardzo bym się ucieszyła, gdybyś napisała taki oddzielny cały rozdział o tym, jak wszyscy spędzili Święta Bożego Narodzenia. To byłoby cudowne! <3
OdpowiedzUsuńZa to, że nie było cię miesiąc ponad powinnaś dostać porządny opieprz *klap klap zła Sheireen* Mimo wszystko jednak jestem z Ciebie dumna, że wreszcie, po tej długiej nieobecności, wstawiłaś ten rozdział.
Jedna notka, chociaż krótsza na tydzień zamiast jednej notki, chociaż dłuższej na miesiąc? Jestem zdecydowanie na tak! Obyś tylko się tego trzymała, inaczej nie tylko ja będę rozczarowana, pamiętaj o tym.
Znalazłam też jeden błąd, a mianowicie "Wiesz mi, Granger". Powinno być raczej "Wierz mi, Granger" :p
Ale ogółem rozdział klimatyczny i mimo wszystko całkiem spokojny.
Weny życzę :*
~ Kiedyś Alexandry, póżniej Szmaragdowa Dama, a teraz Green Angel
Troszeczke zagmatwane, w pewnym momencie pogubilam sie, co i kiedy sie dzieje, tak nagle przeskakiwalas miedzy wydarzeniami i miejscami. Ale poza tym, to cudo <3 mialam tylko nadzieje, ze Herm dostanie prezent rowniez od Dracona, albo chociaz jakis liscik
OdpowiedzUsuńNo nic, juz nie marudze i czekam na nastepny :)
UWIELBIAM CIĘ. Codziennie wieczorem sprawdzałam; a może coś się pojawiło? Warto było czekać! !! Rozdział ma swój klimat. Są Mikołajki, pogrzeb Lucjusza i rozmowa Herm i Draco, która była naprawdę świetna. Draco taki hmm jakby inny i Hermiona wspolczujaca mu. Naprawdę bardzo mi się podobało. Q i czekam na rozwój między nią a Teo bo miałam wrażenie jakby przez ten prezent coś w niej drgnelo! *,*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cie, dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ♥
~jul
Ooooo tak ��. Draco i Herm ❤ .
OdpowiedzUsuńRoozdzial mega, ciesze sie ze wrocilas do nas ☺
Dziekuje i czekam na kolejny
Cudowny rozdział! I końcówka>>>>> pozdrawiam i czekam na następny ��
OdpowiedzUsuńNie no to jest cudowne *.* tak bardzo mi brakuje takiego Maldoya...;)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie cieszę się że wróciłaś:D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) wreszcie rozumiem dlaczego Draco ostatnio był taki przygaszony :/
No i uwielbiam Hermione w tym opowiadaniu. "Odpowiednio" reaguje na różne sytuacje przez to nie jest tak irytująca, jak to często bywa w innych ff..
Do następnego ;)
Przez co*
UsuńTen rozdział jest mega! Tak się cieszę ,że wróciłaś do pisania!
OdpowiedzUsuńNareszcie wróciłaś. Rozdział genialny. Weny i zapraszam do mnie http://dramione-pojednejstronie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń♡♡♡
OdpowiedzUsuńSuper wkońcu nowy rozdział. Czemu u nas nie ma czegos takiego jak Interstellar :) (pod wzgledem magii) :) czekam na kolejny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniałe zakończenie! Mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się częściej, bo ciekawość mnie zżerała, gdy musiałam tak długo czekać. Życzę dużo, ale to dużo weny :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciekawe, ciekawe. Hermiona uważa, że nie widzi Notta jako męża, to bardzo źle wróży ich „związkowi". Ale przecież w sumie dla nas to dobrze. Udało jej się nawiązać nić porozumienia z Malfoyem może niedługo zacznie iskrzeć. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCiesze się że wróciłaś fajny rozdział :-) podoba mi się taki Draco ;-)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com
Rozdział świetny :* Bardzo mi się podoba, jak piszesz i byłabym zaszczycona, gdybyś zechciała odwiedzić mój nowy blog :) Oto link: http://dramionemojeopowiadania.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania :**
Jejku kiedy ty dodała te rozdział? Przez moment totalnie zapomniałam o te historii, gdyż długo Cię nie było, za co muszę się chyba zachlastać.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam już wiele razy lubię twój styl opowiadania. Ładnie opisujesz akcję i prowadzisz dialogi bohaterów. Ogólnie masz cudny zarys postaci, najbardziej podoba mi się jednak Draco, z resztą jak zawsze ^^
No to ten... czekam na więcej. I na Teodora. Jego też lubię jest słodki, że omomom *-*
pozdrawiam i zapraszam do siebie
Lora
opowiesciznarnii-noweczasy.blogspot.com
Świetny rozdział, teraz tylko wystarczy czekać do weekendu. Ja chcę nowy tu i teraz! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Trzymam kciuki za Hermione i Draco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kate
(przepraszam za taki biedny komentarz ale przez przypadek skasował mi się ten właściwy i ze złości już nie chciało mi się go od nowa pisać. Następny będzie lepszy)
Jeju jaka szkoda ze dajesz tylko w weekendy czytam wszystkie twoje wpisy/blogi wszystko poprostu jestes najlepsza i tyle chyle głowe ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, a zwłaszcza końcówka. Hermiona ma wątpliwości, co do swojego związku z Teodorem. To bardzo dobrze;-) Cieszę się niezmiernie;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Dracona. To straszne, co teraz przechodzi. Oby mu się polepszylo. Oby Hermiona mu w tym pomogła. Wydaje mi się, że już pomogła. Ta rozmowa pomiędzy nimi, mimo że krótka, wiele znaczyła dla Draco. I to jaki był troskliwy dla Hermiony... Och... Rozpływam się;-)
PS. Wróciłam do tego rozdziału i napisałam porządny komentarz, bo na takie zasługujesz. Dziękuję, że dla nas piszesz;-)
pozdrawiam
Kate
Wcale się nie dziwię Draconowi, że ma ochotę pozabijać tych wszystkich ludzi. Nie ma nic gorszego niż tak litość i rozczulanie się. Rozdział mega mi się podobał, a zwłaszcza końców. Draco z ludzkimi odruchami jest rozczulający.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Jesteś mega <3 Ale zmień błąd ortograficzny w zdaniu "Duchy śpiewały kolendy w różnych miejscach w zamku." kolędy* ;* Jak zwykle świetny rozdział, oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuńNienawidzę Skeeter >.< Jej artykuły/wypowiedzi są tak realne jak obietnice PiS-u -.-
OdpowiedzUsuńRozdział piękny <3 <3
OdpowiedzUsuńI za Sherlocka jeszcze serduszko <3