niedziela, 5 lipca 2015

Zakład


          Hermiona podniosła się na równe nogi, kiedy usłyszała cichutkie kroki i szelest gałązek. Płakała. Nie wiedziała czemu, ale po jej gniewie nastąpił taki żal i smutek, że łzy same naleciały jej do oczu. Teraz jednak uważnie słuchała, zastanawiając się, skąd też pochodzą odgłosy kroków. Nagle ku jej zdziwieniu dostrzegła postać wyłaniającą się z drzewa. Musiała wytężyć wzrok, ponieważ zapadł już zmrok, a w lesie panowała prawdziwa noc.
Istota wyszła z drzewa, a Hermiona przyjrzała jej się z uwagą.
          Była to wysoka i smukła kobieta o zielonkawej skórze. Jej oczy miały kolor czystego złota, a długie, brązowe włosy opadały jej aż do kolan. Nie miała na sobie nic poza małymi kwiatkami i listkami, które zasłaniały intymne miejsca. Na jej skórze malowały się dziwne linie, układające się w różne wzory, pokrywając jej całe ciało.
          Hermiona stała jak sparaliżowana. Łzy wciąż bezwiednie toczyły się po jej policzkach, nie chcąc przestać płynąć. Zerwał się wiatr, który plątał jej włosy i smagał ubrania. Zrobiło jej się chłodno. Chciała uciekać, jednak nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
          Driada stanęła bardzo blisko niej, przyglądając się z uwagą jej łzom. Dotknęła jej policzka, zgarniając łzę na chudego palca i uśmiechnęła się zadowolona.  Dotknęła jej policzków dłońmi i szepnęła coś pod nosem, a łzy natychmiast przestały wypływać z przeszklonych oczu Hermiony. Te, które spływały po policzkach dziewczyny wsiąknęły w skórę driady, która westchnęła głęboko i uśmiechnęła się zadowolona.
          W oddali wilk zawył w puszczy, a driada odsunęła od niej dłonie. Dotknęła jej serca, w którym natychmiast zapłonęło ciepło, a Hermiona ożywiła się. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak w tej samej chwili driada czmychnęła szybko w okolice pobliskiego strumyku i zamieniła się w wierzbę płaczącą.
          Nagle wiatr ustał, a w lesie zapanowała cisza jak makiem zasiał. Hermiona odzyskała czucie w nogach. Zamknęła oczy i otworzyła je raz jeszcze. To, co się wydarzyło nie było snem. Wierzba wciąż tam stała, chociaż jeszcze tak niedawno jej tam nie było. Łzy już nie płynęły, a w sercu nadal tlił się ciepły promyczek.
Nie zwariowała.
Chyba.

          Wracając do zamku wciąż myślała o tym, co jej się przytrafiło. Czytała o driadach i nimfach oraz ich rzadko spotykanych kontaktach z czarodziejami, jednak nie mogła uwierzyć, że jej się to przytrafiło. Driady, jeśli miały okazję pobierały od ludzi energię lub uczucia, które odnawiały ich życie na nowo, jednak takie sytuacje nie zdarzały się często. Czarodzieje polowali na te piękne stworzenia dla galeonów, dlatego leśne kobiety nie pokazywały się zbyt często. Najwidoczniej driada, którą spotkała zaufała jej na tyle, aby podejść i pobrać od niej uczucia.
          Wciąż była skołowana, kiedy dostrzegła Dracona Malfoya wychodzącego z biblioteki z niezwykle zmęczoną miną. Zdziwiła się, że nie siedział na imprezie i nie świętował. Przypomniała sobie jak zaczął jej bronić przed Parkinson i Bulstrode. Ciągle ją zadziwiał. W jej głowie ponownie zabrzmiały słowa, które jej niedawno powiedział.
"- Na twoim miejscu bałbym się zasnąć tej nocy, skarbie."
          Cóż, to prawda, od tej pory nie spała zbyt spokojnie, ale powoli przyzwyczajała się do tego, że nie spełnił swojej groźby. Miała nadzieję, że tego nie zrobi.
Zauważył ją i przyśpieszył, aby ją dogonić. Nie śpieszyła się nigdzie, więc nie musiał się zbytnio wysilać.
- Cześć, Granger. Czemu nie świętujesz z innymi zwycięstwa twojej przyjaciółki? - zagadał jako pierwszy, za co była wdzięczna. Spojrzała w jego stronę. Wyglądał świetnie w świetle księżyca. Jego blada skóra zdawała się odbijać srebrne promienie.
- Chciałam się przejść i zaczerpnąć świeżego powietrza - odpowiedziała, a on skinął głową na znak, że rozumie. - Czego szukałeś w bibliotece?
Westchnął.
- Mam problemy z numerologią, nie mogę ogarnąć tych wszystkich kodów i kresek - mruknął jakby zmęczony samą myślą o przedmiocie. Hermiona zdziwiła się.
- Myślałam, że nieźle sobie radzisz. Przynajmniej jak na razie twoje oceny były zadowalające.
- Dopóki nie nakryła mnie na ściąganiu - uśmiechnął się łobuzersko, a Hermiona wywróciła oczyma.
- Kłamstwo ma krótkie nogi, Malfoy. Teraz musisz zacząć się uczyć - uśmiechnęła się cwaniacko. Patrzył uważnie na nią, jakby nad czymś myślał.
- Co jest? - spytała zestresowana i poprawiła włosy oraz przetarła twarz z myślą, że jest czymś ubrudzona. Nic takiego jednak nie było. - Czemu się na mnie patrzysz?
- Zastanawiam się...
- Nad czym? - zainteresowała się.
- Czy miałabyś coś przeciwko wytłumaczeniu mi numerologii? - spytał i poprawił swoje i tak idealne włosy.
          Hermiona aż przystanęła i spojrzała na niego jak na wariata. Również stanął obok niej, patrząc na nią z uwagą.
- Ty chyba nie mówisz poważnie. - uśmiechnęła się niepewnie, próbując obrócić to w żart.
- Jak najbardziej poważnie. - wzruszył ramionami. Zmarszczyła brwi nie bardzo wiedząc, co ma uczynić.
- Przecież my ze sobą nie wytrzymamy, Malfoy przez... ile czasu?
- Przynajmniej godzinę. - odpowiedział jakby nigdy nic, z rozbawiniem obserwując jak Granger walczy sama ze sobą. Korepetycje z numerologii były naprawdę doskonałą okazją do poprawienia ocen i do podokuczania tej nieznośniej Gryfonce.
- GODZINĘ? - załamała się i ponownie ruszyła w stronę zamku. - Czemu nie poprosisz o pomoc kogoś z twojego otoczenia, kto jest z tego dobry? - spytała, patrząc na niego podejrzliwie.
- Miałem przez pewien czas zajęcia z Theo, ale on nie ma absolutnie cierpliwości co do mnie - odpowiedział Malfoy. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie na wzmiankę o przyjacielu, ale po chwili lekko posmutniała na myśl o tym, co mu powiedziała parę godzin temu.
- I ja niby mam mieć większą cierpliwość? Mam od niego o wiele większy temperament, nie wytrzymamy ze sobą ani godziny.
- Zakład? - spytał pewnym siebie tonem, wyciągając ku niej rękę. Parsknęła śmiechem.
- Nie wierzę. - patrzyła z rozbawieniem na wyciągniętą dłoń.
- Możmy się przekonać, wystarczy, że się zgodzisz na godzinkę niewinnych korepetycji. - zaproponował, nie zabierając dłoni.
- Jeśli nie będziesz mnie wyzywać, to sie zgadzam, ale musisz obiecać. - postawiła mu warunek, a ten od razu się zgodził. - W takim razie przyjmuję zakład.
- Z pewnością będzie ciekawie - mruknął pod nosem z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.
          Hermiona nie była jednak tego taka pewna. Jednak co jej szkodziło? Jeśli to nie wypali, to nie będzie go uczyć, a jeśli będzie im się w porządku razem pracować, to może przestaniejuż mieć wroga, a Malfoy podciągnie się z numerologii. Plan idealny, czyż nie?
Westchnęła. Nie. Wszystko co związane z Malfoyem nie mogło się udać. Chyba że chodziło o bójkę albo kłótnię. Do tego nadawał się perfekcyjnie.
- To jak, Granger? Zaczynamy od zaraz? - zaproponował, kiedy weszli do Isellnar. Spojrzała na niego jak na wariata.
- Teraz? - powtórzyła.
- A co mamy do stracenia?
- Tak się składa, że zęby i skórę bez siniaków, jeśli się do tego specjalnie nie przygotuję - mruknęła Hermiona, a Malfoy uśmiechnął się pod nosem.
- W takim razie jutro o 17? - zaproponował.
- Będę musiała się uczyć - orzekła, przypominając sobie o pracy domowej, którą nauczyciele zadali na weekend.
- Pouczymy się razem, Granger - przypomniał jej.
- Niech ci będzie - zgodziła się z ciężkim sercem. Pokręciła głową nad głupotą tego planu i nadchodzącego spotkania i poszła do jadalni, gdzie akurat czarodzieje spożywali słodkie desery.
          Draco był z siebie zadowolony. Nie tylko będzie miał godzinę dręczenia Granger, ale także podciągnie się z tej okropnej numerologii, która go prześladowała w snach. Może teraz jak zacznie go uczyć Granger jego sny stanął się odrobinę słodsze. W końcu nadażyła się okazja na bliższe poznanie jej. Był z siebie niezwykle zadowolony, że wpadł na pomył korepetycji z Gryfonką. Blaise co prawda zniesmaczył się jego planem, ale przynajmniej wiedział, że przyjaciel nie wejdzie do pokoju, póki będzie w nim pełno szlamu. Terrence... cóż, z nim też da radę się dogadać.
          W końcu będzie miał sposobność na spytanie się o jej związek z Theo, który nic na ten temat nie mówił. Miał szczerą nadzieję, że przyjaciel nie jest z Granger...
Dlaczego mu na tym zależało?
Choćby dla zasady... przecież Ślizgon nie mógł być z Gryfonką!
Tak, o to właśnie chodziło. Ich związek nie miał przyszłości z tego powodu.
Jakoś słabo w to wierzył, ale wolał już ominąć ten temat, niż owijać się w bawełnę.
          Poszedł od razu do Pokoju Wspólnego, w którym siedziało zaledwie parę osób. Zasiadł w fotelu, wpatrując się w ogień w kominku. Czekał na przyjaciół, a pokój stopniowo napełniał się ludźmi, którzy wracali z kolacji.
Po paru minutach dotrzegł Blaise'a, który podążał w jego stronę wraz z Terrencem. Usiedli w fotelach na przeciwko Dracona.
- Cześć, Draco, czemu nie było cię na kolacji? - zagadnął go przyjaciel.
- Nie jestem głodny. - wzruszył ramionami.
- Czy ty w ogóle coś jesz? - zdumiał się Terrence.
- Żywi się słodką porażką swoich wrogów - wpadł mu w słowo Blaise, a Draco uśmiechnął się pod nosem. Musiał powiedzieć współlokatorom o swoich lekcjach z Granger, w końcu jeśli mieli się uczyć w ich pokoju, to potrzebował ich zgody.
- Słuchajcie, załatwiłem sobie lekcje z Granger. - powiedział, nie owijając w bawełnę.
- Ze SZLAMĄ? - obrzydził się Blaise.
- Z Gryfonką? - podniósł brew Terrence.
Draco przewrócił oczyma. Zachowali się tak jak podejrzewał.
- Tak, z nią - odpowiedział, jakby reakcja kumpli nie robiła na nim większego wrażenia. - I mam zamiar uczyć się z nią albo w bibliotece albo w naszym dormitorium.
- Nie ma mowy, nie chcę spać w szlamie - wzdrygnął sie Blaise i spojrzał na niego świdrująco. - Coś ty się jej tak uczepił, stary?
- Nie dopuszczę, aby dotknęła czegoś należącego do ciebie, jasne? - zdenerwowął się Draco, ignorując jego pytanie. Wcale nie uczepił się Granger, on po prostu... Był zły z numerologii, a ta dziewczyna jako jedyna mogła mu pomóc po klęsce Teodora.
          Blaise najwidoczniej przystał na taki układ, ponieważ wzruszył ramionami, nie protestując już zbytnio. Terrence najwidoczniej nie był zainteresowany tym wszystkim, więc wyciągnął talię wybuchowych kart, aby pograć z przyjaciółmi. Draco zgodził się, tylko i wyłącznie dlatego, by zbić dłużący mu się czas.
          Jego uwagę odciągnął wchodzący do salonu Teodor, który wyglądał tak, jakby miał roznieść kogoś jednym spojrzeniem. Draco nie byłby sobą, gdyby nie odezwał się w tej chwili. Wstał z fotela, ignorując swoją turę w losowaniu kart i poszedł za Nottem, który niczego nie zauważył, dlatego zawołał za nim:
- Hej, Theo! - Teodor odwócił się, chociaż zrobił to z lekkim ociąganiem. Draco zrównał z nim krok.
- O co chodzi? - spytał Teodor, idąc w stronę swojego dormitorium.
- Załatwiłem sobie korepetycje z twoją laską sam na sam. Nie masz nic przeciwko? - oznajmił blondyn, nie zniechęcając się tym, że wzrok Teodora byłby w stanie zrobić teraz z niego kupkę popiołu.
- Moją laskę? - podkreślił jadowicie. - Nie mam pojęcia, o kim mówisz - jego głos zlodowaciał. Draco zdziwił się, słysząc jego słowa. Jak to Teodor nie wiedział, o kogo mu chodzi. Kiedy byli już pod drzwiami Notta odezwał się:
- Mam na myśli Granger. - wyprostował Draco.
- Słuchaj, stary - Teodor przystanął, a jego mięśnie napięły się znacznie. - Po pierwsze, Granger nie jest laską, tylko dziewczyną. Po drugie, nie jest moja. Po trzecie, nic mnie to nie obchodzi.
          I jakby nigdy nic wszedł do swojego dormitorium, trzaskając drzwiami. Draco wypuścił powoli powietrze z ust. Cóż, tego się nie spodziewał. Najwidoczniej Teodor stał się kolejną ofiarą tej wiedźmy. Nie zazdrościł mu, ponieważ doskonale wiedział, przez co teraz przechodzi.
          Wrócił powoli do salonu i wypatrzył Granger. Siedziała przy biurku, odrabiając pracę domową. A przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka, ponieważ dziewczyna tylko moczyła pióro w atramecie i wpatrywała się w świecę wzrokiem równie pustym jak pergamin przed nią. Nie wyglądała najlepiej. Trochę się przestraszył, kiedy wredny uśmiech mimowolnie wkradł mu się na twarz. Ruszył w jej stronę dziarskim krokiem, kiedy nagle przystanął, ponieważ drogę zagrodziła mu Pansy Parkinson, przybierając jeden z najgorszych możliwych uśmieszków.

          Hermiona wpatrywała się tępo w płomień świecy, migoczący tuż przed jej oczyma. Chciała odrobić pracę zadaną na kolejny tydzień, ale jakoś jej się to nie udawało. Wciąż myślała to o Teodorze, to o Malfoyu i jego propozycji. Szczerze? Miała dość swojego ognistego temperamentu, który doprowadził do takiej sytuacji. Miała dość Ślizgonów kręcących się dookoła niej. I oczywiście miała dość sterty nieodrobionej pracy domowej, która leżała przed nią.
- Och, weź się w garść - mruknęła sama do siebie, zdmuchując włosy z czoła i zabierając się do pracy. Napisała pierwsze zdanie, kiedy...
- Czy ja właśnie słyszałem, jak gadasz sama do siebie? - ktoś ją tak zaskoczył, że wdrygnęła się, co spowodowało powstanie ogromnej kreski przez całą długość pergaminu. Przeklęła pod nosem.
- Malfoy... - wzięła głęboki oddech. - Nie zachodzi się tak ludzi...
Spojrzała na chłopaka, który stał po jej lewej stronie.
- Ani nie zagląda się ludziom przez ramię - mruknęła. Malfoy posłał jej jeden ze swoich rozbrajających uśmiechów.
- Tak się składa, Granger, że mam gdzieś zasady, a tym bardziej twoje zasady.
- To akurat zdążyłam zauważyć - prychnęła z niezadowoleniem. - Targeo - mruknęła, a plamy z atramentu automatycznie zostały oczyszczone przez różdżkę.
          Malfoy pochylił się nad jej lewym ramieniem, najwidoczniej ciekawy, co też pisała na kartce, dlatego zwinęła pergamin w rulonik i wrzuciła wszystko do torby.
- Powtarzam kolejny raz: nie zagląda się ludziom przez ramię. - warknęła.
- Coś ty taka drażliwa - zauważył Malfoy. Hermiona obrzuciła go niechętnym spojrzeniem. Tak się składało, że nie zamierzała się chwalić całemu światu swoją kłótnią z przyjacielem, a tym bardziej Malfoyowi.
- Nie jestem drażliwa - zaprotestowała, zarzucając torbę na ramię tak mocno, że przy okazji walnęła nią Malfoya w ramię.
- Właśnie widzę.
Obrzuciła go zmęczonym spojrzeniem.
- Widzimy się jutro o 17, a teraz jakimś magicznym sposobem zniknij z mojego pola widzenia - powiedziała, patrząc w cudowne szare oczy, które przyciągały jej wzrok jak magnes. Były nieziemskie, mogłaby patrzeć w nie godzinami...
          Tymczasem nieświadomy jej myśli Draco uśmiechnął się szelmowsko.
- Dziwię się, że jeszcze tego nie odwołałaś.
- Nie odmawiam pomocy tym, którzy jej potrzebują. - odpowiedziała jakby nigdy nic. Ruszyła w stronę stronę dormitorium, aby odłożyć wszystkie książki i torbę.
- Powiedzmy, że ja tak samo, dlatego daj torbę, pomogę ci to wszystko zanieść.
- Nie potrzebuję... pomocy... - wysapała i jak na zawołanie wszystkie książki wyleciały jej z rąk, a huk, który wytworzyły, przyciągnął uwagę większości uczniów.
- Chyba jednak jej potrzebujesz - uśmiechnął się, a Hermiona westchnęła, ale również się uśmiechnęła.
- Zawsze musi być wszystko po twojemu - mruknęła pod nosem. Schyliła się, aby pozbierać książki, a w ślad za nią poszedł Malfoy. Naprawiła torbę i wrzuciła do niej przybory. Na szczęście flakonik z atramentem się nie rozbił, więc uniknęła większego sprzątania. Miała już podnieść podręcznik do eliksirów, kiedy natrafiła na rękę Malfoya. Speszyła się, automatycznie poczerwieniała na twarzy i trochę za szybko odsunęła rękę. Spojrzała na niego, ale szybko odwróciła wzrok, gdy napotkała cudowną parę szarych i zimnych oczu.
- Spokojnie, przecież cię nie ugryzę - zażartował i podniósł nieszczęsny podręcznik do eliksirów. Hermiona wyprostowała się, a po chwili Malfoy zrobił to samo, ponownie nad nią górując.
- Dziękuję - wyksztusiła, przeklinając się za rumieńce na twarzy, które nie chciały zniknąć.
          Razem z Draconem poszli do jej dormitorium i położyli książki na swoje miejsce. Hermiona wciąż czuła palące policzki, które kontrastowały z chłodem dłoni, która zetknęła się z ręką chłopaka.
- Skoro ci pomogłem, to teraz nie możesz mi odmówić tych korepetycji - Zauważył Malfoy, wyglądając przez okno w ich dormitorium.
- Wiedziałam, że ty zawsze masz jakieś ukryte intencje. Coś za coś, to takie typowe dla Dracona Malfoya - powiedziała, opierając się o etażerkę stojącą obok łóźka. Malfoy spojrzał na nią z dziwnym uśmieszkiem. Obrzucił jej postać uważnym spojrzeniem, od którego po jej ciele przeszedł dreszcz.
- Nie martw się, Granger, mam mnóstwo ukrytych intencji. - uśmiechnął się tajemniczo, widząc jak jej oczy powiększają się.
- Zaczynam się bać tych korepetycji, Malfoy... - próbowała zażartować, ale głos jej zadrżał. Wydawała się być zlękniona. Podszedł do drzwi, aby wyjść z dormitorium, ale zatrzymał się na chwilę.
- Nie masz czego. Na pewno nie tylko ja się czegoś na nich nauczę - mrugnął do niej, a po ciele Hermiony przeszedł kolejny, dość nieprzyjemny dreszcz.
- Do zobaczenia jutro - powiedział i zniknął za drzwiami. Hermiona nie była w stanie się wysłowić, aby mu odpowiedzieć. Malfoy całkowicie odebrał jej słowa i dech w piersiach.

~~~~~~~~~~~~~~
Co tu dużo mówić... 10 rozdział za nami i mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej xd Dziękuję za wszystkie opinie i komentarze oraz za to, że wciąż przy mnie trwacie. 
Zawsze Wasza
Sheireen ♥

35 komentarzy:

  1. O borze! Czemu ten rozdział jest taki krótki?? Nie mogę się doczekać kolejnego, a właśnie kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo, ciekawie. Wspólne korki....
    Coz, skojarzyła mi się od razu miniaturka Venika, "Korepetycje"....
    No, jestem naprawdę ciekawa, co będzie dalej.
    Pozdrawiam,
    Lena
    milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, ale zaraz sobie ją sprawdzę, by przypadkiem niczego nie skopiować ;)

      Usuń
    2. Tez przy czytaniu o tych korepetycjach skojarzylam sobie z Venika.

      Usuń
    3. Nie skopiowałaś :D
      To ja ostatnio nauczyłam się jej prawie na pamięć :D
      Pozdrawiam,
      Lena
      milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com

      Usuń
  3. Jeju, jeju, jeju, jeju, jjfkdshvniescowcn wow.
    Świetne, że nie mogę! Akcja toczy się coraz lepiej i Draco coś knuje najwyraźniej :D
    Oby tak dalej Malfoy, a wyjdziesz z tych korepetycji bez zębów lub z złamanym nosem...znowu xD
    Zasmuciłaś mnie, że nie było żadnej rozmowy pomiędzy Theo a Hermioną. Mam gdzieś cichutką nadzieję, że może kiedyś, kiedyś zrobisz z nimi wątek miłosny. Jakiś całus czy coś, o którym Draco przypadkiem się dowie :D
    Pozdrawiam
    Lora♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja mina jak zobaczyłam kolejny rozdział była pewnie bezcenna, bo kilka razy dziennie sprawdzam czy coś nowego nie wstawiłaś ;)

    Draco robi się zadziorny iiii podoba mi się to ;p mam nadzięję, że Hermiona pogodzi się z Teodorem.

    Pozdrawiam
    ~Klara

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny, szkoda tylko że taki króciutki ! Aż sama czułam się zawstydzona gdy Hermi dotknęła jego dłoni. Awww to takie słodziutkie <3.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozmarzyłam się na myśl o Malfoy'u wśród srebrnego blasku księżyca... <3
    Jestem bardzo ciekawa jak przetrwają ze sobą godzinę w jednym pomieszczeniu xD
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Eleanor

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział był powalający . Ciekawe czy Malfoy spełni swoją groźbę . Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału .
    pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny pomysł z tymi korepetycjami, już nie mogę się doczekać aż Draco spełni swoje groźby ;]
    Proszę niech Hermiona już się pogodzi z Teodorem tęsknię za nimi :-P

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham kocham kocham :) Jak się jeszcze puści w tle IRĘ - "Nie daj mi odejść" to jest cudownie :)
    Czekam na następny
    Pani Black :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ekstra! Zaczyna się Dramione ;) (podspiewuje cicho pod nosem) tralala tralala ;) czekam na następny rozdział ;)
    Pozdrawiam Literka ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja mina jak zobaczyłam kolejny rozdział była pewnie bezcenna, bo kilka razy dziennie sprawdzam czy coś nowego nie wstawiłaś ;)

    Draco robi się zadziorny iiii podoba mi się to ;p mam nadzięję, że Hermiona pogodzi się z Teodorem.

    Pozdrawiam
    ~Klara

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział naprawdę cudowny! Naprawdę wchłonęłam ten rozdział bardzo szybko i nie mogę się doczekać następnego ;)
    Pozdrawiam Servenedessa ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne, jak zawsze.
    Zaczyna robić się ciekawie :3 ale mam nadzieję, że Hermiona pogodzi się z Teodorem.
    Ta historia jest bardzo wciągająca i nie mogę doczekać się następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Korepetycje? Mrrrr, jestem ciekawa, bo korepetycje z moim chłopakiem zawsze źle się kończyły ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspólna nauka powiadasz. Malfoy to cwana bestia. Z tych korepetycji mogą wyjść niezłe akcje, zresztą jak zwykle, gdy ta dwójka znajduje się w w pobliżu siebie.
    Oby tylko Hermiona znalazła czas na przeproszenie Teodora, bo zdecydowanie chłopaka sobie na to zasłużył.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta opowieść działa na mnie jak magnes. Czekam na kolejny rozdział.Chciałabym by Hermiona przeprosiła i pogodziła się z Teodorem. Draco proszący o korepetycje ( moja mina bezcenna) oj będzie się działo, działo.
    Ona jak ogień a on jak lód(czy aby na pewno:) w jednym pomieszczeniu razem dłużej niż 5 minut, istna mieszanka wybuchowa. Życzę dużo weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj coś czuje, ze będzie się dziać na tych korepetycjach i to bardzo dużo ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy coś się zacznie między nimi dziać? Ja juz chce by oni byli ze sobą, a tu już 10 rozdział i nic :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy nowy rozdział?????

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne, natychmiast czekam na nowy rozdział!!!! :D i jednocześnie zapraszm do siebie na opowiadanie, które niedługo zacznie się pojawiać ;D
    czekalam-na-ciebie-cale-swoje-zycie.blogspot.com
    Życzę weny,
    Gosia ❤

    OdpowiedzUsuń
  21. Według mnie ,to wszystko się dzieje za szybko. Przecież Malfoy od razu by normalnie z nią nie rozmawiał , a ona tak szybko by sprawiała mu korepetycji, po siedmiu latach czystej nienawiści ... po tylko kilku tygodniach czy tam dniach Hermiona nie może myśleć o Malfoyu w ten sposób, że ma piękne ,przyciągające spojrzenie( sorki, nie cytuję, ale jakoś tak ^^) a on mówić jej że ma" takie" krągłości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to zupełnie typowe dla wszystkich blogach o Dramione.
      Ja się już zdążyłam nieco przezwyczaić, ale czasem wciąż mnie to denerwuje...

      Usuń
    2. *blogów

      Usuń
  22. Suuuuper! Czekam na 11 rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  23. A więc znowu się spotykamy, jak zdążyłam Cię poinformować na twoim dawnym (2013r.) blogu opowiadającym o Dramione.
    Jestem zadowolona, że na tym postanowiłaś oddać charakter bohaterów, bardziej zgodny z twórczością oraz pomysłem Jo, ale i tak się różni. Krótko mówiąc miejwięcej zrobiłaś to czego tak się czepiałam na poprzednim blogu. Także, zapewne wspomniałam, że nie darzę takiego czegoś ogromną sympatią. Tutaj muszę się zgodzić z moją przedmówiczką, Suzanne Malfoy (tak apropos ciekawa nazwa) też uważam, że ten blog za szybko przemija i, że po tylu latach wzajemnnej nienawiści, za szybko dzieję się takie coś. Chociaż jak temu się bliżej przypatrzeć jest to zupełnie typowe dla blogów opowiadających o Dramione. Oczywiście, w jakimś stopniu zdążyłam się to tego przezwaczaić, ale nie przeczę iż czasem nadal mnie to denerwuję. Wracając do rozdziału...
    Fragment z driatą drzewną, tak? Tak, chyba tak. Fragnent z nią bardzo mi się podobał, można przyznać, że w jakimś stopniu mnie urzekł. Zawsze lubiłam takie istoty, nawet budziły moje zainteresowanie. Wydaję mi się, że ten blog, chyba bardziej przypadł mi do gustu, niż ten z 2013r., sądzę iż jest bardziej prawdopodobny i realny, jeżeli chodzi o serię Harry Potter. Możliwe też, że to zasługa tego, że stałaś się starsza i doświadczona w tym temacie. Całokształt rozdziału jest w porządku.
    Prawie bym zapomniała! Dobrze piszesz i masz do tego proporcje, nie zapomnij o tym.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham! Kiedy nowa notka?
    LiVaDenVi

    OdpowiedzUsuń
  25. Dopiero co dorwałam się do komputera, więc zaraz nadrobię wszystkie rozdziały ^^
    Na początek oczywiście Teodor (Nie mogło być inaczej). Podobało mi się to w jaki sposób zareagował na to, że Draco i Hermiona mają razem korepetycje. To było takie... no, właśnie takie :p Ale ogółem spoczko. Ok, już wypowiedziałam się na temat Teo, to teraz przejdźmy dalej. Draco. Draco i Hermiona. Jak na mnie trochę za szybko to idzie. Nie lubię, gdy tak się dzieje. To wszystko jest wtedy takie przesłodzone i... no nie, przecież to jest Dramione, a nie jakieś Harrmione, gdzie wszystko idzie łatwo. Ta sytuacja, gdy Mionie wypadły książki i podczas zbierania ich natrafiła na dłoń Dracona było zbyt oklepane. W takich sytuacjach zazwyczaj czuję się zażenowana. To już było po prostu za dużo razy wykorzystywane. Przepraszam, że tak piszę, ale czasami trzeba :p Zainteresowała mnie postać kobiety, która ukazała się na początku rozdziału. Od razu skojarzyło mi się z sytuacją z Twojego pierwszego opowiadania, gdy były te elfy i w ogóle... Miłe wspomnienia^^ Myślę, że nie wprowadziłaś tej postaci od tak po prostu, by była i sobie poszła, tylko masz w planach coś z nią zrobić. Mam przynajmniej taką nadzieję c:
    Ok, idę czytać pozostałe rozdziały xd

    OdpowiedzUsuń
  26. Dopiero co dorwałam się do komputera, więc zaraz nadrobię wszystkie rozdziały ^^
    Na początek oczywiście Teodor (Nie mogło być inaczej). Podobało mi się to w jaki sposób zareagował na to, że Draco i Hermiona mają razem korepetycje. To było takie... no, właśnie takie :p Ale ogółem spoczko. Ok, już wypowiedziałam się na temat Teo, to teraz przejdźmy dalej. Draco. Draco i Hermiona. Jak na mnie trochę za szybko to idzie. Nie lubię, gdy tak się dzieje. To wszystko jest wtedy takie przesłodzone i... no nie, przecież to jest Dramione, a nie jakieś Harrmione, gdzie wszystko idzie łatwo. Ta sytuacja, gdy Mionie wypadły książki i podczas zbierania ich natrafiła na dłoń Dracona było zbyt oklepane. W takich sytuacjach zazwyczaj czuję się zażenowana. To już było po prostu za dużo razy wykorzystywane. Przepraszam, że tak piszę, ale czasami trzeba :p Zainteresowała mnie postać kobiety, która ukazała się na początku rozdziału. Od razu skojarzyło mi się z sytuacją z Twojego pierwszego opowiadania, gdy były te elfy i w ogóle... Miłe wspomnienia^^ Myślę, że nie wprowadziłaś tej postaci od tak po prostu, by była i sobie poszła, tylko masz w planach coś z nią zrobić. Mam przynajmniej taką nadzieję c:
    Ok, idę czytać pozostałe rozdziały xd

    OdpowiedzUsuń
  27. Teodor wkurzony, Herma zwariowała (albo nie), Draco cały w skowronkach, Ja zadowolona, bo rozdział jak zwykle palce lizać ^^ No i.. wspólna nauka! (If you know what I mean)
    Powiwm szczerze, że po tytule sądziłam, iż będzie to jakiś po raz tysięczny powielany schemat. Ale dobrze, że tak nie jest ;) Idę czytać dalej :)
    Pozdrawiam,
    Anty

    OdpowiedzUsuń
  28. Hahaha będzie się działo na tych korepetycjach;-) I bardzo dobrze. Może nareszcie się do siebie zbliża ale tak pozytywnie. Poznają się nawzajem i może dogadaja... Oj marzy mi się;-) Ale byłoby super, co nie?
    pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  29. Rozdział cudowny. Cieszę się, że będą mieć razem te korepetycje i nie mogę się doczekać co się będzie działo . Fajnie ,że Theodor tak zareagował , tak samo zadowolenie Malfoy'a.

    OdpowiedzUsuń