wtorek, 28 lipca 2015

Początek Problemów



Hermiona nie mogła przez chwilę wyksztusić ani jednego słowa. Przed nią stała czarnowłosa Millicenta Bulstrode, która jak zawsze przerażała swoją tęgą i silną sylwetką, która w niczym nie przypominała sylwetki kobiety. Patrzyła na nią chłodno, świdrując wzrokiem jak największego wroga, co zbytnio nie zdziwiło Hermiony. Millicenta patrzyła tak na każdego.
- Jest Teodor? – spytała, ignorując uwagę o szlamie, ponieważ nie miała ochoty wdawać się w kłótnie z tą dziewczyną.
- A co ciebie to obchodzi? – naskoczyła na nią, przez co w Hermionie krew się zagotowała.
- Zadałam normalne pytanie i oczekuję normalnej odpowiedzi – odpowiedziała, nie dając się wyprowadzić z równowagi.
- Teodor jest zajęty. – uśmiechnęła się krzywo i już miała zamknąć jej drzwi przed nosem, kiedy najwyraźniej ciekawość wzięła górę nad podłością. – Co od niego chcesz?
Hermiona zacisnęła usta w wąską kreskę, ale po chwili odpowiedziała:
- Nic takiego. Możesz przekazać tylko, że byłam.
- Oczywiście – uśmiechnęła się szyderczo Millicenta i zamknęła jej drzwi przed nosem. Hermiona poszła do swojego dormitorium, zastanawiając się, co też Bulstrode robiła w pokoju Teodora i dlaczego nazwała go swoim Teodorem. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że Nott i Bulstrode mają się ku sobie, ale szybko wypleniła z głowy ten pomysł. Teodor przecież wspominał, że jej nie znosi. W takim razie co ta dziewczyna robiła w jego dormitorium?
Zgarnęła książki ze swojego łóżka i pochowała je do małej półeczki, która stała obok niego. Poprawiła zasłony, aby wpuściły więcej światła. Daremnie, ponieważ niebo było wciąż szare i pochmurne. Usiadła z książką na łóżku i pogrążyła się w czytaniu. Nagle usłyszała pukanie do okna i zobaczyła za nim czarnego puchacza. Otworzyła okno, aby wpuścić sówkę, a ta z wielką gracją usiadła na jej biurku, wyciągając nóżkę. Podeszła do niej, aby odpiąć list, co nie było takie łatwe, ponieważ sówka co jakiś czas szczypała ją dziobem w palce. Po paru przekleństwach, które padły z jej ust, udało jej się odwiązać kawałek pergaminu, a puchacz spojrzał na nią z pogardą, zahuczał parę razy i machnął skrzydłami, aby od niego odeszła. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziała tak wrednej sowy.
Usiadła na łóżku i rozwinęła rulonik pergaminu. Zdziwiła się, widząc zgrabne, pochyłe pismo. List był krótki i całkowicie zrozumiały.

Przyjdź do mnie w tej chwili, mamy do wyjaśnienia pewną sprawę.
D.M.

Zżerała ją ciekawość, o co też chodzi Malfoyowi, ale wiedziała, że nie może tak po prostu stawić się na jego pierwsze zawołanie. Za kogo on się miał? Nie był panem świata. Wzięła do ręki pióro i zamoczyła je w atramencie, a następnie napisała pod spodem parę słów:

Drogi Malfoyu!
Chciałabym Cię poinformować, że na wstępie listu zawsze piszemy, do kogo on jest. Skąd mogę mieć pewność, że ta wiadomość jest do mnie, a nie przypadkiem do Luny albo Ginny? Napisz mi lepiej, o co chodzi, ponieważ nie mam czasu, a nie chcę go tracić na bezsensowne rozmowy.
Hermiona Granger

P.S: Twoja sowa ma taki sam charakter jak jej właściciel, więc naucz ją nie atakować ludzi, ponieważ następnym razem wróci bez piór.
Podeszła do sowy, która niechętnie wystawiła nóżkę, a kiedy Hermiona zawiązywała jej pergamin, ta ponownie dziabnęła ją w palec, który natychmiast oblała strużka krwi. Sówka zahukała z zadowoleniem.
- Następnym razem wyrwę ci te twoje śliczne, czarne piórka, obiecuję. – spojrzała na nią gniewnie, przez co stworzonko zrobiło wielkie oczy i siedziało posłuszne jakby nigdy nic.
Kiedy już sowa odleciała, bez problemu dając sobie zawiązać list, Hermiona wróciła do czytania, ale nie mogła się zbytnio skupić. Wciąż chodziło jej po głowie to, o czym też Malfoy chce z nią porozmawiać. Odłożyła książkę i rzuciła zaklęcie gojące na małą rankę, z której sączyła się krew. Dlatego też, kiedy puchacz ponownie wleciał przez okno, była już gotowa aby jak najszybciej odwiązać list i go przeczytać. Rzeczywiście, tym razem sówka nie sprawiała jej większych kłopotów, ale patrzyła na nią morderczym wzrokiem.

Najukochańsza Hermiono Granger!
Tak się składa, że moja sowa nie jest głupia i wie, komu ma dostarczyć list. Doprawdy przykro mi było widzieć ślady krwi na pergaminie, ale wiedz, że jeśli Emerald* wróci bez piór, dla Ciebie także źle się to skończy. Chcę porozmawiać o Teodorze. Niedawno wpadł do mnie do pokoju z pytaniem, co też Ci zrobiłem, dlatego domagam się, abyś tutaj przyszła.
D.M.

Hermiona zrobiła zdumioną minę. Przecież Millicenta miała przekazać Teodorowi, że była, aby się z nim zobaczyć. Najwidoczniej zaszło jedno wielkie nieporozumienie. Och, co za wstyd…
Przegnała sówkę bez odpowiedzi z powrotem do właściciela i natychmiast udała się do dormitorium Malfoya. Już miała zapukać, kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich Blaise Zabini.
- Szlama jest powodem, dla którego mam wyjść, bo chcesz spokojnie porozmawiać? – oburzył się, patrząc na Malfoya, który stał za nim. – Draco, ja naprawdę nie chcę spać w szlamie.
- Szlam dla ciebie to luksus, zważywszy na ten parszywy jad, który wokół siebie wytwarzasz, Zabini – warknęła zdenerwowana Hermiona, nie mogąc już znieść tego wrednego słowa.
Czarnoskóry zmrużył gniewnie oczy.
- Nie bądź taka cwana, bo kiedyś Ci się za to odwdzięczę.
Wyminął ją tak, aby tylko jej nie dotknąć, a ta pokazała w jego stronę obraźliwy gest i przeklęła go pod nosem. Weszła do środka, ale zatrzymała się przy samych drzwiach, aby po wyjaśnieniu wszystkiego od razu wyjść.
- Siadaj, Granger. – powiedział Malfoy, podchodząc do małej szafki. – Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję – odpowiedziała sztywno.
 - Rad jestem, że moja sowa wróciła cała i zdrowa. – zażartował blondyn, opierając się o biurko.
- Szkoda tylko, że oblepiona szlamem, prawda? – w jej głosie słychać było pretensje. Nie chciała tutaj przebywać. Zabini zawsze źle na nią działał.
Draco zacmokał.
- Granger, daj spokój, przecież wiesz, że mam to gdzieś…
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć – mruknęła pod nosem. – Jednak nie po to tutaj przyszłam.
- Racja. Możesz mi wyjaśnić to dziwne zachowanie Teodora?
Wzruszyła ramionami.
- Najwidoczniej się o mnie martwił, bo długo do niego nie wracałam.
Draco skrzywił się, ale nic nie odpowiedział. Nie miał jakoś ochoty słuchać o relacji Granger-Nott. Krew mu się gotowała na samą myśl o tym.
- Zapewne. Mniejsza z tym, mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy. – westchnął dość ciężko i usiadł na kanapie.
- Ja również – odpowiedziała Hermiona krótko. – Mogę już iść?
Popatrzyli na siebie przez krótką chwilkę. Draco wiedział, że oboje dziwnie się czują w swoim towarzystwie, a Granger wręcz nie ma ochoty być z nim w jednym pokoju. Natomiast on… chętnie posiedziałby z nią dłużej. To takie… niezrozumiałe. Przecież się nienawidzili. A może nadal jedna strona nienawidzi drugiej? Ciągle powtarzał sobie w głowie, że to szlama, Granger, przyjaciółka Pottera, ale jakoś nie potrafił jej nienawidzić. Wszystko przez ten jeden przeklęty dzień Balu Bożonarodzeniowego, gdzie przyćmiła inne dziewczyny. To niepojęte jak ten dzień zmienił kolejne lata. Żałował, że nigdy nie było mu dane zatańczyć z nią w tamtej chwili.
- Wszystko z porządku? – jak przez mgłę usłyszał głos Granger, która najwidoczniej zaniepokoiła się, widząc jego zamyślenie. Ocknął się i dostrzegł że nieco się do niego zbliżyła. Przejechał dłońmi po twarzy i przeczesał włosy palcami, aby się otrząsnąć.
- Tak, wszystko w jak najlepszym porządku. – mruknął i spojrzał na dziewczynę, która zagryzła delikatnie wargę i marszczyła czoło najwidoczniej mocno o czymś myśląc.
- Jesteś naprawdę blady… - zaczęła, a Draco się uśmiechnął.
- Tak się składa, że taką mam po prostu karnację.
Przewróciła oczyma.
- To nie jest ten rodzaj bladości, Malfoy, nie jestem przecież głupia. Poza tym masz podkrążone oczy, a to niecodzienny widok.
- Zaraz uznam, że mi się wnikliwie przyglądasz. – posłał jej szelmowski uśmiech, a Hermiona delikatnie się zarumieniła, co trochę go zainteresowało.
- Nie pochlebiaj sobie – zgasiła jego myśli i usiadła obok niego, ostrożnie, jakby siadała na kanapie wykonanej ze szpilek. – Naprawdę uważam, że powinieneś coś ze sobą zrobić. Wyglądasz okropnie.
- Hmm, miło z twojej strony – zauważył Malfoy z ironią. Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mu, że wygląda źle, a co dopiero okropnie. – Nie jestem chory, tylko zmęczony. Ostatnimi czasy nie sypiam za dobrze.
Hermiona myślała przez chwilę.
- Może powinieneś pójść do Uzdrowicieli po jakiś eliksir nasenny. – zaproponowała. Trochę się martwiła o tego chłopaka, który siedział tuż obok. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Dlaczego nie dostrzegła tego wcześniej? Może to kwestia światła sprawiła, że sińce pod oczami stały się bardziej intensywne?
            Draco Malfoy uśmiechnął się do niej cwaniacko i obrzucił zaciekawionym wzrokiem.
- Dam sobie radę, nie musisz się o mnie martwić.
- Nie martwię… - zaprzeczyła, co nie zabrzmiało zbyt wiarygodnie.
- Właśnie widzę. Jestem dużym chłopcem, Granger, nie potrzebuję opiekunki.
- Dużym chłopcem... – zakpiła cicho. – Jakoś tego nie dostrzegłam.
- Doprawdy? – zainteresował się.
- Doprawdy – pokiwała głową. – Dla mnie zawsze będziesz się zachowywał jak ten wredny maminsynek, który myśli, że mu wszystko wolno.
Malfoy wyprostował się i spojrzał na nią spode łba.
- Rozwiń, Granger.
Hermiona jednak nie miała zamiaru odpowiadać.
- Ta rozmowa zeszła na złe tory – zauważyła i wstała, ale Malfoy był szybszy. Złapał ją za rękę i pociągnął, przez co niefortunnie usiadła na jego kolanach.
            W jednej chwili wszystkie odcienie czerwieni oblały jej twarz, a po ciele przeszedł dreszcz. Malfoy najwidoczniej także nie chciał do takiej sytuacji doprowadzić. Speszył się, ale po chwili musiał przyznać, że nawet mu to odpowiada. Czego nie można było powiedzieć o Hermionie. Ledwo stanęła na nogi, które były jak z waty.
- Merlinie, wyglądasz jakby ktoś cię oblał czerwoną farbą – roześmiał się Malfoy i wstał z kanapy. Hermiona zakryła twarz dłońmi i odwróciła się do niego plecami, nie chcąc, aby na nią patrzył. Nienawidziła go za to, do czego doprowadził.
- Co za żenująca sytuacja – jęknęła w dłonie, nie mogąc się otrząsnąć z tego, że siedziała na kolanach Malfoya. Usłyszała jak chłopak parska śmiechem.
- Moim zdaniem, to było ciekawe doświadczenie.
- Trzymać szlamę na kolanach? – zadrwiła, a w jej głosie słychać było lekkie zdenerwowanie. Nie wiedziała również, że tym komentarzem również niezadowoliła mężczyznę stojącego za nią.
- Przestaniesz się w końcu tak nazywać?
Hermiona odwróciła się do niego. Była oburzona. W oczach płonął ogień, a włosy się naelektryzowały. Wyglądała jak szalejąca burza.
- Pragnę przypomnieć, że byłeś pierwszą osobą, która mnie tak nazwała!
- Owszem, jednak już tego nie robię!
- Nie mówisz, ale myślisz!
- Nie wmawiaj mi czegoś, co nie istnieje!
- Przestań na mnie krzyczeć!
- Sama zaczęłaś!
- Nieprawda!
- Prawda!
- Nieważne, jesteś okropny – warknęła i popatrzyła na niego jak na coś obrzydliwego. Nie musieli krzyczeć, ponieważ dzielił ich zaledwie krok, jednak oboje byli już wyprowadzeni z równowagi.
- Brak ci argumentów, więc wyzywasz mnie od okropnych?  - zadrwił Malfoy.
- Po prostu mówię prawdę.
- W takim razie ja także powiem ci prawdę!
- Ależ proszę bardzo – zachęciła go, patrząc gniewnie.
- Jesteś zarozumiałą zołzą, Granger, która wścieka się o byle co.
- Ach tak? Odezwał się ten, który nie jest zarozumiały. Hipokryta! – spiorunowała go wzrokiem, dotknięta jego słowami.
- Ciągle zadzierasz nosa i uważasz się za lepszą!
- A ty niby nie?! Depczesz po ludziach, uważasz się za cholernego pana świata!
- Jeśli chodzi o naukę jesteś taka sama. Nie znosisz, gdy ktoś jest od ciebie lepszy i automatycznie się obrażasz.
- Za kogo ty się uważasz, że mi to wmawiasz? – spytała rozhisteryzowanym głosem.
- Hmm, pomyślmy, według ciebie za cholernego pana świata. – zironizował.
- W takim razie sam się ze mną zgadzasz – zauważyła.
- Możliwe. Widzisz, Granger, jaka świetna z nas para?
- Co ty chrzanisz?
- Panna zarozumiała i zarozumiały, ona zołza, a on cholerny pan świata. Obydwoje zachowują się jakby byli najlepsi. – zażartował, aby rozluźnić atmosferę, co niezbyt mu się udało. Granger wyglądała tak, jakby zaraz miała dokonać brutalnego morderstwa na pewnym blondynie.
- Nie masz pojęcia, jak zaraz oberwiesz.
- Czekam, skarbie.
- Słucham?
- Śmiało, uderz mnie. – zachęcił ją. Hermiona jednak rozluźniła się, ale tylko na tyle, aby nie dać w twarz Malfoyowi.
- W ten sposób nie mam z tobą szans. Rzucam ci wyzwanie. Jutro widzimy się na arenie podczas obrony przed czarną magią.
- Nie mogę się doczekać.
- Wierz mi, ja również.
Puścił jej oczko, a Hermiona tylko prychnęła niezadowolona. Wyszła z dormitorium, trzaskając drzwiami tak mocno, że Draco aż się zdziwił, iż nie wyleciały z zawiasów. Nie ma co, nie spodziewał się, że rozmowa może być tak zróżnicowana. Najpierw się o niego martwiła, bo wygląda na osłabionego, a skończyło się na tym, że chciała dojść do rękoczynów. I jak tutaj zrozumieć taką dziewczynę? Jak Bliznowaty i Rudzielec z nią wytrzymywali?! Była nieznośna. Nie chciał się z nią kłócić, ale każde jej słowo, ruch, doprowadzały go do białej gorączki. Musiał się przygotować do jutrzejszego pojedynku. Nie mógł wypaść źle w jej oczach. Nikt nie mógł go pokonać.
Ups…
Czyż nie o tym właśnie mówiła Granger?
Wcale nie zachowywał się jak pan świata, coś sobie ubzdurała! Ta kujonka zawsze była nienormalna i teraz się doskonale o tym przekonał.
Musiał jednak przyznać. Wściekła Hermiona Granger wyglądała naprawdę seksownie.

            Hermiona trzasnęła drzwiami i powstrzymała okrzyk złości. Nienawidziła Dracona Malfoya, nienawidziła Dracona Malfoya. Był okropnym człowiekiem z paskudnym charakterem i nie chciała mieć już z nim do czynienia. Jakim prawem wytykał jej błędy, kiedy sam nie był idealny?! I dlaczego ona w ogóle wciąż się przejmuje słowami tej fretki?!
Musiała się uspokoić… Szybko jednak nadeszła okazja, aby wyładować na kimś swoje emocje.
- Nie trzaskaj drzwiami, szlamo, bo zaraz dostaniesz równie mocno – warknął na nią Zabini, nie wiedząc, o co się prosi. Hermiona odwróciła się natychmiast w jego kierunku i uderzyła go w twarz.
- Nigdy, przenigdy tak do mnie nie mów, bo nie dorastasz mi nawet do pięt, Zabini! Odpieprz się ode mnie raz na zawsze! Ty i twoi chorzy na umyśle przyjaciele!
            I zniknęła mu z oczu, zanim mężczyzna zdążył się otrząsnąć po mocnym ciosie. Hermiona przeszła jak piorun przez wspólny salon, potrącając po drodze paru studentów. Mruczała pod nosem jakieś przeprosiny, ale myślami była zupełnie gdzie indziej. Nagle wpadła na rudowłosą osóbkę, która lekko się zatoczyła, ale nie upadła.
- Hermiono! Uważaj jak chodzisz – zwróciła jej uwagę Ginny. – Na Merlina, czy ty się dobrze czujesz?
- Pomijając fakt, że właśnie miałam mocną sprzeczkę z Malfoyem, zostałam obrażona i zwyzywana od zołz, a także dałam w pysk Zabiniemu, to czuję się świetnie. – prychnęła i oparła się o ścianę.
- Musisz ochłonąć i na spokojnie mi o wszystkim opowiedzieć – odparła Ginny, zupełnie przestając się boczyć na przyjaciółkę o te korepetycje. Oczywiście wiedziała, że one się tak skończą, ale nie miała zamiaru się tym chwalić. Jeśli Hermiona naprawdę uderzyła Zabiniego, to jej nie zazdrościła. Przyjaciel Malfoya był nieobliczalny i nawet ona wolała mu się nie narażać.
            Razem z Hermioną wyszły na błonia. Padał delikatny deszcz, ale Hermiona nawet nie zwróciła na to uwagi. Powoli odzyskiwała swój spokój, a rumieńce na twarzy zniknęły. Ginny wiedziała, że nadszedł czas na wyrzuty sumienia przyjaciółki. Zdziwiła się, kiedy do tego nie doszło.
- Nie żałuję niczego – odpowiedziała Hermiona, gdy przyjaciółka postawiła przed nią pytanie. – Ani trochę. Powiedzieliśmy sobie wszystko, co o sobie myślimy i wiem, na czym stoję. Zabiniego się nie boję, cieszę się, że dostał to, na co zasłużył.
Ginny nie była jednak tak optymistycznie do tego nastawiona.
            Podczas spędzonego razem czasu na błoniach, Hermiona tryskała szczęściem, co bardzo dziwiło Ginny. Cieszyła się, że mogą nareszcie normalnie porozmawiać, bez osób trzecich. Przez inne grafiki lekcji miały dla siebie bardzo mało czasu. Teraz jednak było jak za dawnych lat. Chciało jej się śmiać, kiedy sobie wyobraziła minę Zabiniego, gdy dostał od Hermiony, jednak jej obawa była o wiele większa. Wolała nie wiedzieć, jak może się skończyć zajście temu człowiekowi za skórę.

            Hermiona czytała spokojnie książkę w bibliotece, która lada chwila miała zostać zamknięta. Zbliżał się już wieczór, a Isellnar powoli szykowało się do spania i przygotowania do następnego dnia. Zdziwiła się więc, słysząc czyjeś kroki na schodach w bibliotece.
            Chwilę potem obok jej stolika zjawił się Teodor Nott, najwidoczniej bardzo zdenerwowany.
- Jeszcze ciebie mi dzisiaj brakowało – mruknęła niezadowolona i zamknęła książkę. Miała dość wrażeń jak na jeden dzień.
- To nie było zbyt miłe. – skrzywił się Nott.
- Racja, wybacz.
- To raczej nie jest jeden z twoich dobrych dni, prawda? – zagadnął.
- Jakbyś zgadł. – wstała od stolika i odłożyła książkę na półkę. Teodor podążał za nią jak cień. Wyszli z biblioteki, która najwidoczniej zmieniała się wraz z porami roku. Drzewa, które w niej rosły zmieniły już barwę swoich liści z soczyście zielonych na pomarańczowe, czerwone i żółte. Biblioteka teraz wyglądała jeszcze piękniej, niż kiedy pierwszy raz ją odwiedziła.
            Pożegnali się z bibliotekarką i wyszli z budynku, co dało im możliwość głośniejszego mówienia, z czego chłopak idący tuz obok niej od razu skorzystał.
- Nie chciałbym być ta twoim miejscu. Blaise był wściekły. Już dawno nie słyszałem takich przekleństw pod adresem dziewczyny.
Hermiona popatrzyła na niego oburzona.
- Czy ja nie mam ani trochę prywatności?
- Trudno byś ją miała, kiedy Blaise wydzierał się przy wszystkich kolegach.
- Nie obchodzi mnie on, zasłużył sobie.
- Wiesz co, zaczynasz mnie irytować. – warknął. – W ogóle się tym nie przejmujesz.
- Dlaczego wy się wszyscy go boicie? – nie mogła tego zrozumieć. – Zabini jest tylko wrednym wyrostkiem, który uważa, że wszystko mu wolno i wszystko ujdzie mu na sucho.
- Nie mogłaś już sobie darować tego incydentu?
- Nie – podkreśliła jadowicie. – Nikt nie będzie mnie obrażać i mną pomiatać. Jeśli zacznie wojnę, to proszę bardzo.
            Teodor tylko pokręcił głową, nie chcąc dalej ciągnąć tego tematu. Martwił się o Hermionę, to oczywiste. Zadarła z niewłaściwym człowiekiem i nawet nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Była albo niezwykle głupia, albo niezwykle odważna. Jedno wiedział na pewno. Upartość to jej drugie imię.
           
            Tej nocy wszyscy spali spokojnie. Sowy pohukiwały, wodospady szumiały spokojnie, a deszcz bębnił w okna Isellnar. Wiatr dął gniewnie i gwizdał w szczelinach drzwi i okien.  Gwiazdy migotały, zwiastując przyjście nowych trudności w życiu uczniów. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak mocno sprawy mogą się skomplikować w najbliższym czasie…

~~~~~~~~~~~~~~
 *Emerald – imię puchacza Dracona Malfoya, które oznacza „Szmaragd” ze względu na jego oczy o tym samym kolorze.
Rozdział gotowy i cieszę się, mogąc go dzisiaj wstawić. Z weną było trochę ciężko i bałam się, że nic z niego nie wyjdzie, ale udało mi się go dokończyć przed wyjazdem.
Co do wyjazdu…
Chciałam wszystkich poinformować, że wyjeżdżam na wakacje do Anglii i będę nieobecna w dniach od 30 lipca do 23 sierpnia. Nie będę miała oczywiście czasu ani nawet możliwości pisania na miejscu, dlatego proszę Was o uzbrojenie się w cierpliwość. Wraz z moim przyjazdem pojawi się nowy rozdział.
Ściskam Was i życzę udanych wakacji
Sheireen ♥

28 komentarzy:

  1. życze udanych wakacji a także dużo weny na kolejny rozdział który mam nadzieje bedzie tak wspaniały jak poprzedni :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby te wakacje przyniosły Ci masę nowych pomysłów na rozdziały, bo zaczyna się robić na prawdę gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja kocham potyczki słowne Hermiony i Dracona w Twoim wykonaniu. To lepsze niż komedia xD
    Miłego wypoczynku, czekam na kolejną dawkę weny :)
    Pozdrawiam,
    Eleanor

    OdpowiedzUsuń
  4. 23 sierpnia? Skazujesz mnie na katusze ;_;

    OdpowiedzUsuń
  5. Udanych wakacji!
    A rozdział jak zawsze super!

    OdpowiedzUsuń
  6. uuuuu dobrze Zambiniemu ale biedna Hermiona jak jej coś zrobi :) pozdrawiam i miłej pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahahaha dobrze mu tak!!! Nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego jedni pogardzają drugimi bez powodu...to przecież bez sensu...dobra nieważne. Na rozdział poczekamy nie masz się o co martwić :P
    Udanych wakacji :*
    Pani Black

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow super, kłótnia z Draco a na dodatek zabini dostaje w twarz poprostu rozdział świetny. Pozdrawiam
    ~Sueños Lighting

    OdpowiedzUsuń
  9. https://www.facebook.com/387250468078002/photos/a.387325844737131.1073741829.387250468078002/666589416810771/?type=1&theater Chciałabym cię zaprosić do wzięcia udziału Emotikon smile i prosiłabym o opublikowanie jeśli byłaby taka możliwość z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  10. swietny rozdzial :) w wolnej chwili zapraszam do mnie :) http://dramione-chance-de-noir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, baw się dobrze w Londynie ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Taaak, Zabini dostał w twarz dobrze mu tak zasłużył sobie! Jak zazwyczaj jest przedstawiany jako zabawna postać to u ciebie jest inaczej, co bardzo mi się podoba. Teodor staje się coraz dziwniejszy mam nadzieje, ze nie będzie się przystawiać do naszej Hermiony, która wzbudza ogromną sympatię w tym opowiadaniu
    Życzę weny -- Leanne

    OdpowiedzUsuń
  13. Cholera, nadal nie wiem o co chodzi z tą dziewczyną w dormitorium Teo ;-;
    Ten rozdział był genialny! Na ta czekałam! Dość mocna sprzeczka z Draco, przez którą Hermiona wmawia sobie, że do nienawidzi, zbuntowanie się co do tego, że Blaise nazywa ją szlamą (to na serio było epickie. Mam nadzieję, że będą z tego powodu jakieś spiski, awantury, czy coś), no i oczywiście to, jak się zachował Teodor! (Taaa, czasami żałuję, że nie jest to opowiadanie o Teomione. Po tym, jak przeczytałam zakończenie jeden jedyny wyjątek mam ogromną ochotę na ten parring, a trzeba przyznać, że jest bardzo mało takich opowiadań. No, w sumie jest tylko jedno polskie, reszta to miniaturki ;-;)
    Czekam na pojedynek między Draco, a Hermioną. Coś czuję, że to będzie ciekawa walka. Mam nadzieję, że zakończenie tego pojedynku będzie nieoczekiwane.. c:
    Weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne Drarry. Geje rzondzom!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku, czemu tak późno trafiłam na twojego bloga, a właściwie blogi ;-; Przeczytałam wszystkie trzy Dramione w twoim wykonaniu i jestem pod wrażeniem:) Teraz jestem na bieżąco, i odliczam dni do 23 sierpnia ;P a rozdział super!;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć! Odkąd przeczytałam parę miesięcy temu "kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu" to mega się wkręciłam w Twoje blogi. Gratuluję Ci jesteś świetna!!!! Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział bardzo mnie zaciekawił , jestem u Ciebie pierwszy raz, więc muszę sporo nadrobić żeby wiedzieć o co chodzi- zaraz się za to zabieram ;)). Dopiero zaczynam swoją przygodę z Dramione, więc jeśli masz ochotę - zapraszam na mojego bloga: http://koniec--naszego--swiata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Nawet sobie nie wyobrażasz jak wciagnela mnie ta historia. Gratuluję talentu. Rozdział jest cudowny!♥ nie ma co pisać, jedyne co mogę powiedzieć to, to że życzę Ci udanego odpoczynku, żebyś zebrała jak najwięcej sił i weny, bo z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć! Wpadłam, by ogłosić Ci, że zostałaś nominowana do Liebster blog awards na moim blogu, zapraszam: http://sroga-milosc.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zabini powinien dostać w twarz trzy razy mocniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy kolejny rozdział ? Nie mogę się doczekać i codziennie sprawdzam, kilka razy na dzień.

      Usuń
  21. Witam:)
    Trafiłam tu zupełnym przypadkiem, gdy postanowiłam sprawdzić, czy dodałaś 3 część miniaturki na poprzedniego bloga, którego byłam stałą czytelniczką, ale pod innym nickiem (Rainbow Shadow, bądź nawet jeszcze wcześniejszym) i jakie było moje zdziwienie (pozytywne oczywiście) widząc notkę o nowym opowiadaniu.
    Sam pomysł jest bardzo oryginalny, osobiście się jeszcze z takim nie spotkałam. Przypadł mi do gustu jak najbardziej.
    Oh, Teodor *fangirl mode: on* <3
    Ja wiem, że to Dramione, ale ja równie mocno kocham Teomione, naprawdę...
    Z takim przedstawieniem Zabiniego też spotykam się pierwszy raz. Jestem przyzwyczajona do zabawnego, bezczelnego chłopaka, a tu taki gnojek... Będą z nim jeszcze problemy, jestem pewna.
    I nasza Hiszpanka... Na początku wydawała się bardzo pozytywna, ale mam wrażenie, że będzie chorobliwie zazdrosna o Malfoya. Ale wiadomo; to tylko domysły.
    I co Millicenta robiła w pokoju Notta? Ona jest okropna, z całym szacunkiem;_;
    O i jeszcze Turner (tak?). Mam nadzieję, że nie będzie ostrzył zębów na Hermionę...
    Harry i Ron. Chyba brakowałoby mi ich tutaj, mimo wszystko... Ale nigdy nie shipowałam Hinny, muszę przyznać szczerze...
    W każdym razie czekam na komplikacje, które chyba mają się pojawić;).
    Ściskam cieplutko i życzę weny:D
    Miłej końcówki (:c) wakacji!
    Z.
    [nic-nie-jest-proste-scorose.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  22. Ach, te komplikacje, wszyscy je kochamy.. :D No dobra, może nie wszyscy ale ja osobiście jestem kłopotonator xD Ciekawa jestem co Millicenta robiła u Teo. No i Herma dzielnie przyłożyła Zabiniemu, brawo, kocham, ewa rnd forewa. Tylko błaaaagam, nie rób z Dracona takiego lowelasa od siedmiu boleści, bo się popłaczę normalnie no :(
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, no i miłej końcówki wyjazdu życzę :)
    Pozdrawiam,
    Anty

    OdpowiedzUsuń
  23. RoztrzepanaJakNikt23 sierpnia 2015 12:34

    Hej :)
    Wpadlam na ten blog przez przypadek i jest zachwycajacy.
    Weny duzo ci zycze, poniewaz jestes swietna pisarka <3
    RoztrzepanaJakNikt

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział <3
    Uwielbiam twojego bloga :3
    Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  25. Z jednej strony popieram Hermionę, bo Zabini sobie zasłużył, ale z drugiej tylko narobiła sobie jeszcze więcej problemów. Obawiam się, że tym razem panna Granger się myli i powinna mieć się na baczności. Zabini w twoim wydaniu to dość nieprzyjemny typ i chyba nie chcę wiedzieć, do czego jest zdolny.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Ochrr jak ja nie lubię Milicenty. Wredna, głupia małpa. W ogóle dlaczego ona byław pokoju Teo? Natomiast rozmowa Hermiony i Draco w jego dormitorium... ach... Klocili się jak stare dobre małżeństwo. Szkoda tylko że to się tak skończyło. Obawiam się tego pojedynku. Żadne z nich za wszelką cenę nie będzie chciało przegrać. Oby tylko nie zrobilisobie krzywdy. A Miona jak szybko zmienia nastroje;-) ach te hormony
    pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń