niedziela, 19 lipca 2015

Korepetycje

Deszcz bębnił głośno o parapet, a po szybie spływały strużki wody. Na dworze nie było żywej duszy. Niebo płakało, chmury biły się ze sobą, wywołując mrożące krew w żyłach grzmoty, a pioruny rozdzielały szary nieboskłon.
Hermiona bała się burzy, chociaż uważała też, że jest w niej coś pięknego. Coś magnetyzującego, co przyciągało jej uwagę mimo lęku. Kiedy była małą dziewczynką, zawsze przychodziła do rodziców. Tata zaparzał trzy kubki gorącej czekolady, a tymczasem mama przytulała ją, aby uspokoić. To były szczęśliwe chwile.
Leżała na swoim łóżku, ucząc się do transmutacji. Teoria biła praktykę na głowę pod względem ilości do wyuczenia się. Dookoła niej leżały książki i notatki, w których powoli zaczynała się gubić. Zapowiadał się pierwszy sprawdzian, do którego już zamierzała się uczyć. Chciała zaliczyć go na Wybitny, innej opcji nie było.
Do pokoju weszła Ginny z grymasem na twarzy. Padła na łóżko obok, a Hermiona oderwała wzrok od kartek leżących przed jej nosem. Widziała, że Ginny jest wyprowadzona z równowagi. Dzisiaj spotkała się z Catherine, aby porozmawiać i spędzić ze sobą trochę czasu. Hermiona zastanawiała się, co też się stało, że jej rudowłosa przyjaciółka jest w takim stanie.
- Jak spotkanie z Catherine? - spytała, wiedząc, że w każdej chwili może rozpętać burzę. Ginny podniosła się gwałtownie z łóżka, cała rozpalona, jakby tylko czekała na to, że Hermiona się pierwsza odezwie.
- Wszystko w jak najlepszym porządku, kazała cię ucałować i pozdrowić. - powiedziała rudowłosa. - Całować cię nie będę, nie miej mi tego za złe...
- Jak najbardziej nie mam - uśmiechnęła się Hermiona, a Ginny kontynuowała.
- Catherine mówiła, że nie powinnaś siedzieć tyle w książkach, tylko wyjść przy najbliższej okazji z nami.
- Mam sprawdzian w następnym tygodniu... - zaczęła Hermiona, ale Ginny tylko przewróciła oczyma.
- Na Merlina, Hermiono, Cath też ma, a jakoś  potrafi wychodzić do ludzi.
Grzmot wstrząsnął niebem, na co obydwie dziewczyny zadrżały na ciele.
- Owszem - mruknęła z przekąsem Hermiona. - Ale u mnie nie wchodzi w grę ocena niższa niż Wybitny, sama wiesz. Czemu jesteś taka zdenerowana? - zainteresowała sie, aby zmienić temat. Ginny westchnęła ciężko.
- Harry już myślał, że się umówiłam z takim chłopakiem z mojej drużyny, jest nieznośny. Trochę się posprzeczaliśmy, chociaż już mnie przeprosił.
- W takim razie skąd nadal ten gniew?
- Mam już dość tego, że mi nie ufa. - narzekała Ginny. - Odłóż te książki i wyjdźmy gdzieś wieczorem. - zaproponowała.
- Nie mogę, o siedemnastej muszę... - urwała, przeklinając sama siebie. Miała za długi język. Jeszcze nikomu nie powiedziała o swoich korepetycjach z Malfoyem, które niemiłosiernie szybko się przybliżały.
- Co musisz? - zainteresowała się Ginny, padając z powrotem na łóżko. Hermiona milczała przez chwilę, szukając odpowiednich słów. Nie zamierzała jednak kłamać, ponieważ tak czy inaczej to musiałoby wyjść na jaw.
- Daję korepetycję Malfoyowi - powiedziała cicho i popatrzyła w książkę, aby tylko nie widzieć miny swojej przyjaciółki.
Ginny ponownie powróciła do pozycji siedzącej i wbiła w nią świdrujące spojrzenie. Hermiona czuła się tak, jakby pani Weasley patrzyła na nią z wyrzutem za zrobienie czegoś niestosownego.
- Zaraz... Chwila... Czy ja dobrze słyszałam? - wyksztusiła Ginny, próbując ogarnąć to, co powiedziała Hermiona. Dziewczyna jedynie pokiwała głową, nie mogąc się wypowiedzieć.
- Ma się rozumieć, że dajesz korepetycje Malfoyowi, który jest wrogiem twojego najlepszego przyjaciela?
- Mhm...
- Który przy każdej okazji wyśmiewa się z mojej rodziny? - kontynuowała.
- To nie tak... - brunetce zrobiło się głupio.
- Malfoyowi, który ostatnio uznał, że jestem puszczalska? - niedowierzała rudowłosa.
- Ginny...
- Osobie, która uważa cię za brudną szlamę?
- To tylko korepetycje... - tlumaczyła się Hermiona, chociaż prawda, która biła od tych słów była tak rażąca, że aż oślepiała.
- To AŻ korepetycje, Hermiono. - podniosła głos przyjaciółka. - To się nazywa także pomocą, a ten kretyn na nią nie zasługuje.
- Ja już się zgodziłam, a wiesz, że dotrzymuję słowa.
- W tym wypadku nie musisz. Daj spokój, nie będziesz siedziała z tym śmierciożercą w jednym pokoju, skąd mam wiedzieć, co mu po głowie chodzi.
- Jeśli tak naprawdę jest, to jako jedyna wiesz, gdzie szukać moich szczątek, gdybym się nie pojawiła na noc - zażartowała Hermiona mimowolnie.
- To wcale nie jest śmieszne! - skarciła ją Ginny. - Nie mogę uwierzyć, że się zgodziłaś.
- Założyłam się z nim, że wytrzymam z nim tyle czasu sam na sam - broniła się Hermiona.
- Myślałam, że jesteś trochę mądrzejszą osobą... - skrzywiła sie Ginny, patrząc na nią spod ściągniętych brwi. Hermiona zdawała sobie sprawę, jak to wszystko głupio brzmiało. Jednak... czy nie każdy zasługiwał na pomoc? Przecież to tylko pomoc w nauce, a nie w jakimś nikczemnym planie.
Wyszła z dormitorium, nie mogąc znieść obrażonego wzroku przyjaciółki. Cudownie. Najpierw Teodor, teraz Ginny. Nie miała zamiaru mówić o tym Harry'emu ani Ronowi, bo wiedziała, że wtedy nie przeżyje armagedonu, którzy by wybuchł. Gdyby się dowiedzieli, z kim się umówiła o 17... Ich przyjaźń byłaby wystawiona na ciężką próbę. Nie mieła zamiaru do tego doprowadzić.
Ruszyła korytarzem ku salonowi, kiedy dostrzegła Teodora, który szedł zamyślony do swojego dormitorium. Serce zabiło jej w piersi jak szalone. Chciała do niego podbiec i zacząć rozmawiać jak dawniej, ale automatycznie przypomniała sobie o tym, jak go potraktowała.
Czarnowołosy mężczyzna spojrzał na nią chłodno i bez słowa przeszedł obok niej, bez cienia uśmiechu. Zatrzymała się i wzięła głęboki oddech. Zacisnęła powieki i pięści.
Zrób to, Hermiono. Teraz.
Ale ten chłód w jego oczach...
Chłopak zasługuje na przeprosiny.
A co jeśli mnie wyśmieje?
Odwróciła się na pięcie. Zobaczyła, że jest już dosyć daleko od niej i najwidoczniej nie ma zamiaru się odwrócić. Miał już wchodzić do swojego pokoju, kiedy Hermiona odzyskała głos i zawołała:
- Teodorze!
Zamarł, ale nie odwrócił się w jej stronę. Ruszyła w jego kierunku szybkim krokiem i już po paru sekundach była tuż obok niego.
- O co chodzi? - zmierzył ją tajemniczym wzrokiem od stóp do głów. Przy jego dumnej postawie czuła się taka mała. Miała ochotę się schować.
- Ja... - zamilkła na chwilę i zagryzła wargę. Wzięła głęboki oddech i wydukała - Przepraszam za moje zachowanie na meczu. Nie zasłużyłeś na takie potraktowanie.
Przez krótką chwilę chłopak wpatrywał się w nią bez słowa. Sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał ją wyśmiać i wejść jakby nigdy nic do dormitorium, ale tego nie zrobił. Nie był tym typowym Ślizgonem, o których miała takie wyobrażenia.
- Nie ma sprawy - powiedział, ale głos miał trochę spięty. Otworzył drzwi do dormitorium i już miał wejść, kiedy coś go zatrzymało. - Zapraszam do mnie, jeśli tylko chcesz. - uśmiechnął się delikatnie, a Hermiona nie mogła się powstrzymać, aby tego nie odzwajemnić.
Weszła do środka i usiadła na kanapie, a po chwili miejsce obok niej zajął Teodor. Merlinie, jak ona za nim tęskniła! Nie mogła uwierzyć, że w końcu się odważyła i go przeprosiła. Znowu miała go przy sobie, mogli rozmawiać godzinami o nowych tematach naukowych i nie tylko... zastanawiała się, co robił przez ten czas, kiedy się do siebie nie odzywali.
- Zaliczyłem sprawdzian na Wybitny - powiedział, wręczając jej piwo kremowe, a ona przyjęła je ochoczo.
- Gratuluję! - zawołała radośnie.
- Dumna?
- Bardzo - uśmiechnęła się i stuknęli się pucharkami z piwem kremowym. Teodor nie odrywał od niej wzroku, ale tym razem jej to nie krępowało. Jeśli chłopak choć troszkę za nią tęsknił, to mu się nie dziwiła. Ona w końcu też nie była obojętna na ich znajomość.
Rozmawiali i śmiali się, opowiadając o rzeczach, które im się przytrafiły, a mimo to Teodor ciągle zdawał się być zamyślony i zamknięty w sobie. W końcu nie wytrzymała i spytała się:
- Czy coś cię gryzie?
Nie odpowiadał przez chwilkę, co dało jej natychmiastową odpowiedź.
- O co chodzi, Teodorze?
- Tak się składa, że zostałem poinformowany o tym, że udzielasz korepetycje Draconowi. - uśmiechnął się dosyć krzywo.
- Och... - Hermiona nagle nachmurzyła się. - Tak, to prawda. Powiedział, że nie miałeś cierpliwości i poprosił mnie.
- Lubię go, ale niezbyt mu ufam pod tym względem. Malfoy nie odpuszcza tak szybko, te korepetycje wydają mi się jakieś podejrzane.
- Daj spokój, nie jestem głupia, jeśli zacznie mi dokuczać, to mu nie popuszczę. - zapewniła go z delikatnym uśmiechem.
- Obawiam się, że dokuczanie, to nic takiego...
- To tylko korepety... - urwała. Jej oczy zrobiły się wielkie jak galeony.
Coś nią wstrząsnęło. Korepetycje z Malfoyem! Jak mogła zapomnieć! Spojrzała na zegarek, tykający na kominku. Było dwadzieścia minut po siedemnastej! Malfoy chyba naprawdę ją zabije!
Zerwała się na równe nogi.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany Teodor, wstając z kanapy.
- Korepetycje z Malfoyem już się zaczęły! - zawołała z przejęciem.
- Zaczekaj...
- Naprawdę, jestem już spóźniona, nie mogę - gorączkowała się. Musiała jak najszybciej lecieć do Malfoya.
Ruszyła w stronę drzwi, kiedy poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę i przyciąga do siebie. Zaniemówiła. Teodor jeszcze nigdy nie zrobił niczego podobnego. Wpatrywała się zdezorientowana w jego czarne oczy, tak bardzo kontrastujące z bladą cerą. Kwadratowa szczęka była zaciśnięta, a jego dłoń dosyć mocno przymała jej dłoń.
- Mówiłem, abyś zaczekała. - stwierdził ze spokojem i powoli ją puścił. Tym razem Hermionie nigdzie się nie śpieszyło. Wciąż była lekko skołowana.
- Ile będą trwały te korepetycje? - spytał.
- Godzinkę... tak sądzę. - oznajmiła.
- W takim razie za godzinę masz mi się zameldować, abym mógł ocenić, czy jesteś cała i zdrowa. - powiedział, a Hermiona uśmiechnęła się z jego żartu. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że chłopak nie żartował.
- Nie wygłupiaj się.
- Nie wygłupiam, mówię poważnie i czekam.
Hermiona patrzyła na niego z podniesioną ze zdziwienia brwią.
- Mogę już iść?
- Pewnie.
Wyszła więc z pokoju, wciąż lekko zdziwiona zaistniałą sytuacją. Teodor chyba za bardzo się nią przejmował, w końcu to tylko korepetycje, co mogło się na nich stać?
Otworzyła drzwi do dormitorium Malfoya i szybko znalazła odpowiedź.
Mina Dracona, kiedy się odwrócił, wcale nie wyglądała zachęcająco...

Draco stał przed oknem i wpatrywał się w okno, za którym szalała burza. Oto doskonałe zwierdziadło jego uczuć. Nienawidził czekać. Nienawidził, kiedy coś nie było po jego myśli.
Granger nie przychodziła od piętnastu minut, a jego już zżerała nerwica. Przecież się umówili, czyżby z niego zakpiła?
Tylko by spróbowała...
Usiadł na łóżku, ale nie wytrzymał zbyt długo. Po pięciu minutach zaczął krążyć nerwowo po pokoju, aby po chwili znowu stanąć przy oknie, by się uspokoić.
Nagle usłyszał pukanie i szczęk otwieranych drzwi. Odwrócił się natychmiast i dostrzegł ją. Stała tam, z lekko skruszoną miną, bezczelnie tłumiąc jego gniew. Jak można się denerwować na kogoś, kto wygląda tak niewinnie i uroczo?
- Spóźniłaś się... - oparł się o parapet, a od niego samego bił niewyobrażalny chłód.
- Tak, wiem, nie zauważyłam - mruknęła i powoli podeszła do biurka, gdzie leżały nieotwarte książki do numerologii i zeszyty z notatkami.
- Widzę, że bardzo zajęta byłaś - mruknął z ironią i odsunął jej krzesło, aby siadła, co zrobiła powoli, jakby miała się na baczności. Prychnął w duchu, widząc jej ostrożność, a następnie usiadł na krześle postawionym obok.
- Troszeczkę - oznajmiła, nie mając zamiaru rozwijać tematu.
- A cóż takiego robiła wiecznie spędzająca czas w książkach panna Granger? - zakpił, nie bardzo nad tym panując, chociaż wiedział, że nie powinien. Ta dziewczyna po prostu wyprowadzała go z równowagi.
- To chyba nie twój interes, prawda? - zapytała go, otwierając książkę na rozdziale drugim.
- Jestem najzwyczajniej w świecie ciekawy.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - mruknęła pod nosem i po chwili spojrzała na niego ukradkiem. - Chociaż tobie już nic nie pomoże.
- Daj spokój, nie jestem aż taki okropny - Draco oburzył się lekko tą wzmianką, co Granger przemilczała, dając mu jasno do zrozumienia, że według niej jest.
Kiedy ich wymiana zdań dobiegła końca, zaczęła mu tłumaczyć dzieje numerologii i omawiać jej zastosowania i funkcje. Z początku słuchał, ponieważ naprawdę zależało mu na podciągnięciu się z tego przedmiotu, ale po jakimś czasie bardziej skupiał się na obserwowaniu kobiety siedzącej obok.
Jej brązowe, rozczochrane loki opadały kaskadami na jej lekko opalone ramiona, które miała odkryte przez podkoszulkę, którą miała na sobie. Brązowe oczy, otoczone wachlarzem czarnych rzęs patrzyły to na książkę, to na niego, aby upewnić się, czy aby na pewno rozumie. Nos miała malutki i lekko zadarty, upstroszony paroma uroczymi piegami. Usta małe i malinowe, od których nie mógł oderwać wzroku. W jej głosie słychać było zaangażowanie i pasję, kiedy tłumaczyła mu numerologię, która powoli zaczynała nabierać sensu.
- Malfoy, czy ty mnie słuchasz? - spytała się dziewczyna, patrząc na niego uważnie. Odchrząknął.
- Jasne, mówiłaś o tym, że dzięki numerologii zdołano zdemaskować paru przestępców, którzy siedzą za strzelanie.
- Siedzą w Azkabanie - poprawiło go z naciskiem Granger, ale Draco szybko się wykręcił.
- Tak, właśnie o to mi chodziło. - mruknął, ale dziewczyna siedząca obok niego nie była wcale taka przekonana.
- Czy ty się dobrze czujesz?
- Pewnie, że tak.
- To przestań się na mnie gapić i lepiej słuchaj, bo mamy mało czasu. - powiedziała natychmiast, a Dracona zamurowało. Czy to naprawdę było aż tak widoczne?
- Chwila... Powinienem dostać tyle dodatkowych minut, o ile się spóźniłaś.
- Ach tak? - zainteresowała się Hermiona, zupełnie zapominając o numerologii. Wpatrywała się w szare oczy Malfoya, które doskonale odwzorowywały kolor burzowych chmur, wiszących teraz na niebie.
- Właśnie tak, skarbie - uśmiechnął się łobuzersko, a Hermiona spojrzała na niego z tajemniczymi iskierkami w czekoladowych oczach.
- Tak się składa, że ja tu jestem nauczycielką, Malfoy, a ty uczniem, który nie ma tu nic do powiedzenia. - uśmiechnęła się, zagryzając wargę, co od razu zbiło go z tropu. - Dlatego daruj sobie durne komentarze i wróćmy do nauki.
- Co ty taka cwana, Granger? - zaczepił ją ponownie.
- Nie chcę tracić czasu - oznajmiła, kartkując strony książki.
- Uważasz, że siedzenie ze mną jest stratą czasu? - zapytał z zainteresowaniem.
- Nie zaszczycę tego pytania odpowiedzią - mruknęła pod nosem.
- Nie ma tak dobrze - wyjął jej książkę z ręki i odłożył na bok. Hermiona wytężyła swoją czujność, patrząc na niego z ciekawością. - Jako pani profesor masz obowiązek odpowiadać na pytania. - zauważył.
- Jeżeli tylko dotyczą one naszych lekcji - odgryzła się Hermiona.
- To pytanie jest związane z lekcją - drążył Malfoy, a dziewczyna wywróciła oczyma.
Naprawdę, miała powoli dość przebywania z nim w jednym pokoju. Ginny miała rację. Te korepetycje były po to, aby ją zdenerwować, nie miały nic wspólnego z nauką. Jednak Hermiona nie zamierzała się poddawać tak łatwo.
- Malfoy - powiedziała powoli, dobitnie wymawiając jego nazwisko. - Postawmy sprawę jasno. Jestem tu, aby ci pomóc w numerologii, a nie w twoich problemach umysłowych, jasne?
- Jesteś okropna - Draco zdawał się być urażony wzmianką o swoim niezdrowym umyśle. - Chyba poważnie zastanowię się, czy na pewno chcę, abyś mnie uczyła.
- Dla mnie dużej straty nie będzie - wzruszyła ramionami i rozwinęła pergamin, na którym namazała parę skomplikowanych kresek i kodów, które nie miały dla niego sensu.
- To będzie ogromna strata, Granger. - mruknął pod nosem chłopak. - Parę dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu i siedzieć ze mną w tym pokoju. - spojrzał na nią sugestywnie, ale ona tylko pokręciła głową nad jego głupotą i wróciła do pisania.
- Proszę bardzo - powiedziała, podsuwając mu pergamin pod nos. - Oto twoje zadanie na dzisiaj.
- Co to ma niby być?
- Rozszyfruj to. - powiedziała jakby nigdy nic. Patrzył na nią przez chwilę jak na wariatkę.
- Żartujesz sobie? Nie dam rady!
- Dla chcącego nic trudnego - uśmiechnęła się delikatnie na widok jego miny.
- Co ma mnie niby przekonać do tego, abym wziął się do roboty, hmm? Może jakaś nagroda? - spytał z ciekawością, rozbrzmiewającą w jego głosie.
- Owszem jest. Nagrodą będzie przeczytanie tego, co o tobie napisałam.
Malfoy od razu wziął się do roboty, cały rozgorączkowany, a Hermiona tylko patrzyła się na zegarek, stojący na małym kominku. Stłumiła parę razy ziewnięcie, ponieważ zrobiła się troszkę zmęczona. Za dziesięć minut mieli kończyć swoje korepetycje. Dzięki Merlinowi.
- Malfoy to filuśm...n...a zgredka? - mruknął pod nosem. - CO TO MA BYĆ?! - zdenerowował się i rzucił piórem na stół, nie mogać rozszyfrować napisu kryjącego się za znakami. Numerologia pod paroma względami była bardzo podobna do starożytnych runów.
Hermiona powstrzymała śmiech, słysząc jego zbulwersowany ton.
- Malfoy to fikuśna fretka, prawie dobrze - pochwaliła go, poprawiając mu błędy. Słyszała, jak chłopak bierze głęboki wdech i wydech, próbując się nie denerwować.
- Nie bądź taka pewna siebie, Granger. Nie wypominaj mi tego incydentu. - powiedział cicho i dość gniewnie, ale nie przejmowała się tym. Jedyne, co teraz się liczyło, to wyjście z tego pokoju.
Wstała i skierowała się w stronę wyjścia. Malfoy podniósł się powoli na równe nogi, trzymając coś w ręce. Podszedł do niej i podał kawałek papieru. Rozwinęła go i zobaczyła, że jest to pergamin z jego zadaniem. Jednak pod napisem pojawiło się coś nowego.
"Granger to rozczochrany bóbr".
- Hej! - popatrzyła na niego z wyrzutem. - Nie mam już zębów jak bóbr!
- I to dzięki komu? - podniósł pytająco brew, doskonale znając odpowiedź.
- Nikomu, to był wypadek z dobrymi konsekwencjami. - odparła i schowała mu pergamin do kieszonki wyszytej na jego koszuli w kratę, znajdującej się na prawej piersi. - Możesz sobie to zatrzymać, nie zbieram kartkówek.
Ruszyła w stronę drzwi, kiedy zatrzymał ją, delikatnie łapiąc na łokieć.
- Następnym razem nie zapomnij o korepetycjach. Oczekuję cię jutro o tej samej godzinie.
- Jeśli nic mi nie wypadnie, to pewnie przyjdę. - powiedziała, uwalniając się z jego uścisku. Uśmiechnął się tajemniczo pod nosem.
- Nie mogę się doczekać.
Nie skomentowała tego, tylko wyszła, zamykając za sobą drzwi. Westchnęła z ulgą. Pierwsza lekcja była za nią i nie była aż taka zła. Ruszyła w stronę swojego dormitorium, kiedy przypomniała sobie o Teodorze. No tak, musiała się przecież zameldować, by nie narobić bałaganu.
Zapukała do drzwi, a kiedy się otworzyły, stanęła jak wryta.
- Czemuź to szlama przeszkadza mojemu Teodorowi?

~~~~~~~~~~~~~~
Przybywam po dość długiej nieobecności, ale wczoraj wróciłam do Lublina i znowu mam czas na dodawanie. Mam nadzieję, że Was zbytnio nie zawiodłam nowym rozdziałem. Kolejny na pewno pojawi się w następnym tygodniu.
Sheireen ♥

22 komentarze:

  1. Wow....to zakończenie!!! Nie zawiodłaś mnie rozdziałem. Notka mi się podobała tylko ten Nott...robi się jakiś inny.
    Czekam na następny
    Pani Black

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej...
    Jestem pod mega wielkim wrażeniem!
    Szkoda, że rozdział taki krótki. Tyle zwrotów akcji C;
    No nareszcie Herma przerosiła Teo, bo naprawdę mi się go szkoda zrobiło i zaczęło mi go brakować. I no cóż...chyba wyjdzie im to na dobre. To było wręcz prawie słodkie ja się o nią martwił. Coraz więcej widać, że nasz były ślizgon czuje coś do Miony.
    Korepetycje były świetne. Choć osobiście uważam, że brakuje w nich odrobinę flirtu charakterystycznego dla Malfoya. Ale poza tym było ciekawie i zabawnie.
    To chyba tyle co mam do powiedzenia. Czekam z niecierpliwością na dalszą część.
    Pozdrawiam
    Lora♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem, kto odwiedził naszego Teodora... Rozdział cudowny ^^
    Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny,
    Marlena :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział bardzo ciekawy a zakończenie jeszcze lepsze :) tak wiec czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakończenie, aaaaaaa! Niedoczekam się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny =).
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny <3.

    OdpowiedzUsuń
  7. Stanowczo za krótki! !! Chcemy więcej! :D Dobrze, że Hermiona pogodziła się z Teo. Już nie mogę się doczekać następnego!
    Mary Lennox

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział :) ciekawe zakończenie teraz będę się głowiła kto jest u Teodora :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Teodor jest taki dziwny i intrygujący, Malfoy też.
    PS Tęskniłam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję na coś więcej na tych korepetycjach ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy będzie scena +18?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytania
      Leanne

      Usuń
  13. Świetny, wspaniały !
    A koniec to mnie po prostu trzyma w biesanowitym napięciu.
    Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozsmieszyly mnie korepetycje Kiedy Draco źle odgadnal szyfr :D Teodor wydaje mi się jakiś trochę dziwny i to zakończenie. Zaczynam coś podejrzewać ;)
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy pojawi się kolejny rozdział? :>

    OdpowiedzUsuń
  16. Teodor! Teodor! Teodor!
    Jak ja się cieszę, że oni wreszcie się pogodzili :D Chociaż miałam nadzieję, że będą troszkę dłużej pokłóceni, tak, by, było jeszcze takich parę scen... No ale i tak świetnie. A to jak Teo złapał Hermionę za dłoń i przyciągnął ją do siebie, mówiąc, by potem do niego przyszła... Myślałam, że wybuchnę! To było cudowne!! <3 Tylko zastanawia mnie kogo zastała Hermiona w jego dormitorium. No nic, zaraz sprawdzę :p (ten zaciesz, gdy od razu możesz się tego dowiedzieć).
    Korepetycje poszły jakoś tak za słodko. Jak na mnie powinni się bardzie posprzeczać. Ale to nic, jest jeszcze dużo okazji co do tego xD
    Podobało mi się to, że Ginny nie była optymistycznie nastawiona co do Malfoya. W większości opowiadań Dramione jest właśnie tak, że Ruda wspiera Hermionę w jej poczynaniach. Cieszę się, że ty razem tak nie ma. Ogromny plus^^
    Idę dalej czytać :3

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow! Super rozdział. Kiedy następny ? Zabawne te ,, korepetycje".

    OdpowiedzUsuń
  18. Zakończenie było co najmniej zastanawiające, tak samo jak fakt tak szybkiego pogodzenia się Notta z Grangerówną. I trochę brakuje mi tego buca-Malfoy'a, za szybko jak na moje oko stał się milusi i zapatrzony w Hermę. Nie zmienia to jednak faktu, że rozdział czytało się jak zwykle przyjemnie ;)
    Pozdrawiam,
    Anty

    OdpowiedzUsuń
  19. Brawo panno Granger, w końcu się przełamała, żeby przeprosić Teodor. Chłopak zdecydowanie sobie na to zasłużył. Co do korepetycji to przebiegły całkiem dobrze. Zero większych awantur, rozlewu krwi, czyli jakiś sukces jest. Zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. No i bardzo miło spędzili czas na tych korepetycjach ;-) Całe szczęście, że nie doszło do rękoczynów;-) a Teodor chyba troszkę przesadza i co to było z tym przyciągnięciem Hermiony do siebie. To nie powinno iść w tą stronę. Super rozdział
    pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  21. Myślę, że doświadczenie korepetytorzy mają odpowiednie narzędzia i doświadczenie, aby w prosty i łatwy sposób przekazać swoją wiedze.

    OdpowiedzUsuń