wtorek, 23 czerwca 2015

Groźba

Stanęła jak wryta, widząc Hermionę w silnym uścisku ręki Malfoya. Jej oczy lekko pociemniały, a na policzkach pojawiły się rumieńce, ale nic nie powiedziała i weszła do środka. Malfoy, chcąc nie chcąc, musiał puścić Hermionę, która z wielką ulgą wyszła z jego pokoju.
  Kiedy tylko drzwi się zamknęły, Catherine posłała Malfoyowi niechętne spojrzenie i spytała tylko:
- Gdzie jest Blaise?
- Myślałem, że jest z tobą – odpowiedział, siadając na łóżku, po czym uśmiechnął się paskudnie. – Nie przyszedł na spotkanie?
- Nie o to chodzi… - zaczęła Catherine, a widząc jego uśmiech dodała. – Zapewne bardzo się z tego cieszysz, bo sam chciałbyś dzisiaj mieć przy sobie taką dziewczynę jak ja.
Malfoy jedynie uśmiechnął się tajemniczo.
- Możliwe… - powiedział, chociaż wiedział, że odpowiedź i tak brzmi „nie”.
- Co Hermiona robiła w waszym dormitorium? – zainteresowała się Hiszpanka, siadając na krawędzi łóżka Blaise’a, które stało tuż obok łóżka Dracona. W jej głosie słychać było pewne napięcie i ciekawość.
- Wpadła na miłą pogawędkę – odpowiedział jej Malfoy, rozciągając, wyciągając różdżkę, aby pobawić się paroma zaklęciami. Na twarzy Catherine pojawił się powątpiewający grymas.
- Nie wierzę.
- Nie musisz – wzruszył ramionami i kontynuował zaklęcia. Zastanawiał się, czy jeśli zbliży się do brunetki, to dowie się, czy Granger jest z jego przyjacielem. Nie miał pojęcia, czemu go tak to interesowało. Może dlatego, że Nott zawsze był niechętny wobec ludzi, a przy Granger potrafił się śmiać i żartować? Widział go w bibliotece jak siedzieli przy jednym stoliku. Wydawał się być innym chłopakiem. Trochę go to irytowało. Jak to możliwe, że Ślizgon potrafił zbliżyć się do Gryfonki? Przecież to przeczyło prawom natury.
Catherine wstała z łóżka i podeszła do lustra, by poprawić wygląd. Miała już wychodzić, kiedy on postanowił wcielić w życie swój plan.
- Skoro Blaise nie przyszedł na spotkanie, to może my gdzieś wyjdziemy? – zaproponował, chowając różdżkę do kieszeni spodni i wstał z łóżka. – Szkoda marnować twojego pięknego wyglądu – rzucił komplement i wiedział, że mu się udało. Catherine uśmiechnęła się promiennie.
- Jak tak bardzo chcesz, to przecież nie odmówię. – odpowiedziała, a Ślizgon ledwo co nie powstrzymał się od wrednego uśmiechu. Może nie było fair robić dziewczynie nadzieję, ale on musiał dowiedzieć się prawdy, a wiedział, że ani Teodor ani Granger mu jej nie wyjawią. Mógł co prawda też zbliżyć się do Ginny Weasley, w końcu ona wiedziała o wiele więcej o Granger, możliwe, że więcej niż jej brat i Potter, ale zbliżenie się do nich mógł porównać do podejścia do rozdrażnionej smoczycy bez różdżki z zamiarem odebrania jej jaja.
Wyszli na błonia, aby przejść się wzdłuż ogromnego jeziora. Nie wiedział za bardzo, o czym gadać z dziewczyną, ponieważ nie mieli zbytnio wspólnych tematów, ale jakoś udawało mu się ciągnąć rozmowę. Dawno już nie umówił się na takie spotkanie z dziewczyną, ponieważ nie miał za bardzo na to ochoty, a przede wszystkim brakowało normalnych dziewczyn, które by go interesowały. Myślał, że może gdy uda się do Isellnar zobaczy kogoś interesującego, ale do tej pory mu się to nie zdarzyło...
- Możesz mi powiedzieć prawdę po co tutaj jesteśmy sami? – spytała w końcu Catherine stanowczo. – Nie jestem głupia, wiem, że masz w tym jakiś cel…
Draco zdziwił się słysząc jej słowa.
- Chciałem spędzić z tobą trochę czasu.
- Kłamiesz – zmrużyła gniewnie oczy. – Ostatnim razem jak do ciebie przyszłam, to mnie wyrzuciłeś z pokoju, wyraźnie dając mi do zrozumienia, że cię nie interesuję.
Jej wypowiedź trochę zbiła go z tropu, ale ciągnął dalej.
- Każdy ma prawo dostać swoją drugą szansę, wtedy nie miałem humoru.
Patrzyła na niego badawczo, ale wiedział, że wygra. W końcu on tutaj był urodzonym kłamcą i nikt nie rozszyfruje go tak łatwo. Catherine jednak wciąż nie była przekonana. Stanęła przy różanym krzewie, który rósł obok kamiennej ścieżki, którą właśnie chodzili. Zdawała się być niezadowolona z jego słów.
- Wracajmy do zamku, Hermiona na mnie czeka. - powiedziała i zawróciła. Nie miała ochoty przebywać w jego towarzystwie ani chwili dłużej.
- Umówiłyście się? – zainteresował się Malfoy. Cath pokiwała głową.
- Ostatnimi czasy nie miałyśmy sposobności porozmawiać, a teraz nadarzyła się okazja, z której muszę skorzystać. - wytłumaczyła.
- Granger nie ma czasu? Przecież ta dziewczyna nie ma życia, czym ona się niby zajmuje? – spytał ironicznie, próbując podejść jakoś Catherine. Ta uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak się składa, że ma życie mimo tego, że ciągle się uczy.
- Jakaś sympatia? Nie wierzę… - mruknął, a jego uwaga wytężyła się momentalnie. Może teraz w końcu dowie się, czy jej przyjaciel jest związany z tą szla… Granger. Dopiero początek roku, nie jest za późno, by zwrócić go ze złej drogi. Granger była cwana i każdemu byłemu złamała serce. Nie zwracała uwagi na osoby, które były w niej zauroczone. Niestety wiedział coś o tym i cholernie się tego wstydził, że jego pierwszym zauroczeniem była ta cholerna Gryfonka. Na szczęście nawrócił się i był już czysty. Nie miał zamiaru ponownie zwracać uwagi na Granger.
- Nie musisz, ale wydaje mi się, że Hermiona ma kogoś, swoja drogą, szybko kogoś znalazła… - dodała po chwili.
- Wiesz może kto to? – spytał niby od niechcenia.
- Twój kolega Nott – powiedziała bez zastanowienia, co jeszcze bardziej utwierdziło Malfoya w tym, że jednak Nott poddał się urokowi tej wiedźmy. W końcu na własne oczy widział, jak pocałował ją w policzek na pożegnanie wtedy w bibliotece. Poczuł lekki gniew, nie wiedząc za bardzo skąd on się wziął. Musiał się martwić o przyjaciela… Tak, na pewno dlatego był taki zdenerwowany, innego wyjaśnienia nie było.

  W Pokoju Wspólnym Catherine poszła do swojego dormitorium, a on usiadł obok Terrence’a, aby powiedzieć mu o swoich przypuszczeniach. Przyjaciel jednak lekko go wyśmiał, co niezbyt mu się spodobało.
- I uważasz, że trzeba Theo ściągnąć ze złej drogi? – wciąż dopisywał mu humor.
- To przecież oczywiste, Teodor pochodzi z rodziny czarodziejów czystej krwi, a Granger ma rodziców mugoli... – pieklił się. Dlaczego Terrence był taki irytujący i to do niego nie docierało?
- Słuchaj, Malfoy. Jak i wy mam czystą krew, ale mnie nigdy nie obchodziło to, kto z jakiej rodziny pochodzi. Zostaw Theo, niech sobie nawet będzie już z tą Granger, to jego życie. – wzruszył ramionami.
- Jesteśmy jego przyjaciółmi – upierał się Draco, lekko zdenerwowany. Blaise na pewno by go zrozumiał!
- Draco, zachowujesz się jakbyś był zakochany w Teodorze i chciałbyś go odzyskać – zażartował Terrence, a Draco popatrzył na niego spode łba.
- Nie obrażaj – warknął.
- No to nie wiem, może zabujałeś się w Granger.
- To był jeszcze większa obraza – mruknął Malfoy zdegustowany. Miał nadzieję, że przyjaciel nie zacznie mu wypominać jego dwuletniego zainteresowania Gryfonką. Uznał, że musi dać temu na razie spokój. Teodor ma swój rozum, nie pozwoli się omotać jakiejś tam Granger. Nie jest dzieckiem, nie potrzebuje pomocy z nawróceniem go od tego diabła z rozczochranymi włosami. Odgonił niepotrzebne myśli i pogrążył się w rozmowie z Terrencem.

Hermiona rozglądała się po pokoju wspólnym, gdzie siedziała razem z przyjaciółmi i nowo poznanymi osobami. Zaczynało jej się podobać to, że w Isellnar uczniowie dzielili pokój. Teraz wszyscy czuli się prawie wspólnotą – oczywiście poza Ślizgonami, którzy wrogo patrzyli na osoby brudnej krwi i tak zwanych „zdrajców krwi”. Zdawałoby się, że po wojnie tolerancja powinna pojawić się u wszystkich, jednak najwidoczniej nie było to tak łatwe, jak się wydawało.
  O zachodzie słońca pokój główny wyglądał naprawdę znakomicie. Tapeta może i była stara i gdzieniegdzie obdarta, ale miała swój urok. Postacie z obrazów w złotych ramach przyłączały się do konwersacji, pomagały w zadaniach domowych i karciły uczniów. Drewniane meble obciążone były różnymi rodzaju rzeczami, takimi jak butelki po pospolitych eliksirach na sen, książki, pergaminy, pióra i kałamarze. Mało było uczniów, ponieważ z wyjściem słońca zza chmur wszyscy uciekli na dwór, aby nacieszyć się ciepłą pogodą. Mimo to prawie wszystkie beżowe kanapy były pozajmowane. Uczniowie grali w gargulki, eksplodującego durnia, szachy czarodziejów. Testowali najnowsze wynalazki ze sklepu Weasleyów oraz odrabiali prace domowe. Hermiona wygasiła ogień w kominku machnięciem różdżki, ponieważ słońce grzało mocno przez wielkie, gotyckie okna.
Postanowiła więc razem z przyjaciółmi wyjść na błonia. Kiedy już przeszli wszystkie korytarze, a Ron wpadł w jednego ducha, który przeklął go niemiłosiernie, wyszli na skąpane w złotym słońcu błonia. W powietrzu wciąż unosił się świeży zapach ozonu po burzy. Trawa lśniła od kropelek rosy, które zamoczyły im delikatnie buty.
- Udusiłbym tego ducha, gdyby już nie był martwy – odburknął Ron, wciąż czując chłód na skórze po kontakcie z istotą paranormalną. Harry wciąż się z niego śmiał.
- Daj spokój, Ronaldzie, nie jego wina, że nie patrzysz jak chodzisz – powiedziała Hermiona, osuszając różdżką ławeczkę obok jeziorka, na którym kwitły lilie, dziwne, różowe i niebieskie kwiaty oraz ogromne pałki wodne. Żaby właśnie odgrywały swój chór, a świerszcze zawtórowały im po paru minutach.
- Tak? A co niby miałem zrobić, zrobić mu miejsce na schodach? To on lata i przenika przez ściany a nie ja – skarżył się rudzielec. Harry siedział jakiś zamyślony, co przyciągnęło uwagę Hermiony.
- Coś się stało? – spytała. Nie odpowiedział od razu. Wpatrywał się w sylwetkę Ginny, która stała przy szatniach quidditcha i polerowała swoją miotłę po treningu. Wokół niej stało sporo chłopców, a jeden wyglądał na bardzo chętnego do pomocy. Od razu domyśliła się, o co chodzi Złotemu Chłopcu.
- Studia nie były dobrym pomysłem… - mruknął niezadowolony, a w jego głosie brzmiała zazdrość. – Ginny jest taka atrakcyjna, a wokół niej kręci się zbyt wielu palantów…
- Hej! – machnęła mu przed nosem (Ron właśnie wziął się za jedzenie wyniesionych ciastek, co zupełnie odwróciło jego uwagę od rozmowy). – Nie zapominaj Harry, że Ginny jest w tobie zakochana od drugiej klasy. Poza tym chyba nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ona cię kocha.
- Słucham? – nadstawił uszu Ron, ale Hermiona zgrabnie go zignorowała. Harry troszkę się rozluźnił. Delikatny wiatr rozwiał jego włosy jeszcze bardziej. Przez chwilę przed jej oczami mignął ten słodki jedenastoletni chłopiec, którego spotkała w pociągu, podczas pierwszej podróży do Hogwartu i wzruszyła się. Czas leciał zbyt szybko…
- Czyli myślisz, że nie mam się czego obawiać? – spytał ją Harry, a Hermiona tylko przewróciła oczyma.
- Oczywiście, że nie – uśmiechnęła się. – Jesteście najlepszą parą pod słońcem. Nie to co ja i Ron. – zażartowała, przenosząc czułe spojrzenie na Rona, który opychał się ciastkami.
- Płoszę mne ne obhadywadz – wydukał z pełnymi ustami, a Harry się zaśmiał.
W tej samej chwili podszedł do nich Thomas, co od razu przykuło uwagę trojga przyjaciół. Przywitał się z nimi i spojrzał na Hermionę.
- Cześć, możemy pogadać? – spytał, a dziewczyna pokiwała głową na znak zgody. Wstała z ławki, a po chwili Harry zerwał się i poleciał w stronę szatni, aby być przy Ginny. Ron, nie wiedząc co zrobić, poszedł za Harrym, wciąż opychając się czekoladowo-miodowymi ciasteczkami.
- Coś się stało? – zainteresowała się Hermiona, kiedy została sam na sam z chłopakiem. Ten uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Miał na sobie szare spodnie i zieloną koszulę. Był silny i zwinny – jak na gracza quidditcha przystało. Hermiona przypomniała sobie, co Teodor mówił o trzecioklasiście i zastanawiała się, czy rzeczywiście tak nieładnie kpił on sobie z osób o dużym intelekcie.
- Chciałem po prostu się z tobą spotkać, porozmawiać… spytać co u ciebie i jak ci się podoba na studiach czarodziejów – powiedział, a Hermiona zrobiła zdumioną minę. Pytanie niby proste, banalne, ale ona zupełnie się go nie spodziewała. Ruszyli przez błonia do zamku, ponieważ zaczynało się robić chłodno. Słońce schowało się za wielkimi chmurami – znowu zapowiadała się burza.
- Szczerze, to bardzo mi się tutaj podoba. Pojedynki są niesamowite, lekcje ciekawe, a teren piękny.
- Wybierasz się na mecz quidditcha, który się odbędzie w ten weekend? – spytał, przyglądając się jej uważnie. Hermiona westchnęła.
- Nie za bardzo mi się chce, ale pewnie tak, ponieważ moja przyjaciółka, Ginny Weasley będzie grać na stanowisku ścigającego.
- Ach, tak. Poznałem ją ostatnio, jest świetna, ma genialną taktykę gry, prawda?
- Cóż… - Hermiona uśmiechnęła się delikatnie. – Nie za bardzo się na tym znam, ale owszem, gra świetnie.
  Weszli właśnie do zamku, kiedy natknęli się na Malfoya. Blondyn automatycznie zlustrował ich wzrokiem i zatrzymał się. Czarne spodnie i koszula podkreślały to, jak niezwykle bladą ma karnację. Zdawało się, jakby cały chłód chłopaka i jego wyniosły styl bycia wymalował się na jego skórze.
- Ooo, Turner, właśnie cię szukałem…  - zagadał, podchodząc do chłopaka. Pomimo różnicy wieku Malfoy był wyższy… Hermiona nigdy wcześniej nie zwracała uwagi na to, jak wysoki jest ten arystokrata. Obrzucił ją chłodnym spojrzeniem, więc nie pozostała mu dłużna.
- O co chodzi, Draco? – zainteresował się chłopak.
- O mecz, który odbędzie się w sobotę…
- Tom, ja już chyba pójdę, mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia… - wtrąciła się Hermiona niepewnie. Thomas pokiwał głową na znak, że rozumie. Zanim odeszła zatrzymał ją na sekundkę.
- Będziesz miała czas jutro, aby gdzieś wyjść?
Zastanowiła się.
- Niestety, nie mam – powiedziała, co nie mijało się z prawdą. Jutrzejszy dzień zamierzała spędzić z Catherine i Ginny zaraz po lekcjach, poza tym nie za bardzo wyobrażała sobie spotkania z Thomasem. Owszem, był miłym chłopakiem, ale ilość ich wspólnych tematów była śmiesznie mała. Chociaż gdyby się spotkali, to by go bardziej poznała?
Odeszła, czując na sobie chłodny i bezczelny wzrok Malfoya, który pogrążył się w rozmowie z Thomasem Turnerem. Po jej plecach przeszły ciarki, które nie zniknęłyy nawet wtedy, gdy znalazła się już poza zasięgiem jego wzorku.

Numerologia zleciała im jak zwykle na mozolnym liczeniu i odgadywaniu szyfrów, które odkrywały przed nimi nowe zagadnienia. Ron miał dosyć. Jego twarz była czerwona z wysiłku, a Harry w połowie lekcji całkowicie sobie odpuścił czując, że jego mózg więcej tego nie zniesie. Hermiona właściwie nie dziwiła im się. Tylko i wyłącznie dzięki swojej wytrwałości w nauce przeżyła tą lekcję. Z ulgą przyjęła nadchodzące eliksiry.
  Wszyscy uczniowie, którzy kształcili się na aurorów udali się do wielkiego, chłodnego budynku, które wyglądało jak laboratorium. Ściany były kamienne i ciemne, a różne eliksiry i składniki rzucały poświatę na ponure wnętrze. Była tutaj sala z roślinami potrzebnymi do wywarów, które każdy student sam musiał sobie zerwać (przy niektórych gatunkach jednocześnie przeżyć bitwę) i przygotować eliksir. Magazyn był dwupiętrowy, jednak nie było żadnych schodów. Na nieszczęście musieli się wdrapywać po drabinie, co było bardzo niewygodne i niekiedy niebezpieczne.
  Nauczycielka od eliksirów była wymagająca, a jej ostre rysy twarzy, nieodgadnięty wzrok oraz mocno wyprostowana sylwetka od razu dawały jej etykietkę osoby, z którą lepiej nie zadzierać. Jednak profesor Ebullíre dała się lubić. Studenci mieli do niej respekt, a ona traktowała ich jak należy. Hermiona uwielbiała atmosferę na zajęciach. U Snape’a Gryfoni zawsze stresowali się przed eliksirami, zastanawiając się, ile tym razem ich dom straci bezpodstawnie punktów. Natomiast u profesora Slughorna eliksiry były sielanką, a w klasie uczniowie zachowywali się jak na przerwie.
- Pytanie na dziś – zaczęła profesor Ebullíre, a Hermiona wytężyła słuch, jak podobnie większość osób. - Co powstanie gdy wymieszamy kolpien z drillewem?
Na sekundę w klasie zapadła cisza, a po chwili ręka Hermiony wystrzeliła w górę.
- Tak, panno Granger? – nauczycielka zachęciła ją uśmiechem.
- Powstanie aromat przez który na parę dni osoba przestanie się jąkać. – wydukała cytat z książki, którą czytała na wakacjach.
- Bardzo dobrze – pochwaliła ją Ebullíre, a Hermiona wyprostowała się dumnie. Usłyszała kpiący śmiech Malfoya, który siedział z tyłu klasy i odwróciła się w tamtą stronę. Kiedy tylko go dostrzegła, spojrzała na niego jak na zdechłego robaka, ale w jego oczach wciąż paliły się iskierki rozbawienia. Prychnęła i odwróciła się ponownie do Harry’ego i Rona. Nie chciała przecież dać się wyprowadzić z równowagi komuś takiemu jak Malfoy. Właściwie on nie zasługiwał ani na krztę jej uwagi, więc uznała, że najwyższy czas przestać o nim myśleć i skupić się na eliksirze jasnego umysłu.
Natychmiast udała się do magazynku, skąd wzięła orzech włoski, skrzydła żuka turkusowego oraz dwa pióra sowy. Po chwili odłożyła składniki na miejsce swojej pracy i poszła do małej szklarni obok, aby zdobyć żeń-szeń. Podczas zrywania niechcący szturchnęła kogoś w ramię i przeprosiła. Zobaczyła, że ma obok siebie Blaise’a Zabiniego, który skrzywił się i warknął w jej stronę coś o szlamach. Jak zwykle zrobiło jej się troszkę przykro, ale nie zamierzała się tym przejmować. Z dużym żeń-szeniem wróciła do pracy, zakasała rękawy i związała swoje puszyste włosy, które od pary unoszącej się w powietrzu zrobiły się jak wata cukrowa.
  Zagotowała wodę w kociołku, tym samym siekając skrzydła żuka i obrała orzech. Usłyszała jak Blaise Zabini i Malfoy klną pod nosem jak szewc, ponieważ coś im się nie udało. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Nie życzyła ludziom źle, ale dobrze im tak.
Gdy tylko woda zaczęła wrzeć, wrzuciła do niej skrzydła i zaczęła mieszać różdżką nad kociołkiem w lewą stronę. Po dziesięciu minutach wrzuciła obrany orzech i pióra sowy. Przez chwilę myślała, że nie udało jej się. Serce stanęło na parę sekund, lecz po chwili uspokoiło się, gdy eliksir nabrał oczekiwanej, srebrnobiałej barwy. Była z siebie dumna. Pomogła trochę Ronowi, który rozgniótł swój orzech zamiast zostawić go w spokoju.
  Zgarnęła śmieci ze swojej ławki, aby je wyrzucić, a zdatne do użycia składniki poszła położyć na miejsce. Stanęła na trzecim stopniu drabiny, kiedy poczuła, że coś jej łazi po ręce. Zaczęła piszczeć, gdy zobaczyła turkusowego żuka – tego samego, który powinien być teraz w ich eliksirach. Popełniła błąd, ponieważ oderwała ręce od szczebelków, aby strzepnąć robaka, a wtedy poczuła, że upada boleśnie na podłogę. Spojrzała na śmiejącą się obok postać i krew się w niej zagotowała.
  Ten barani łeb, Draco Malfoy, stał przed nią, trzęsąc się ze śmiechu z żartu, który właśnie jej uczynił, kładąc jej żuka na rękę. Podał jej dłoń, aby pomóc wstać, lekko speszony tym, że dziewczyna spadła przez niego z drabiny, ale Hermiona ani śniła przyjąć jego pomoc. Wstała na równe nogi i otrzepała spodnie.
- Granger, nie miałem pojęcia, że tak bardzo boisz się robaków… - zaczął, ale urwał, bo Hermiona trzasnęła go w pierś.
- Ty kretynie! – krzyknęła wściekła. – Idioto! – zamachnęła się, uderzając drugi raz. Uspokoiła się, gdy chłopak złapał ją za nadgarstek i uciszył.
- Siedź cicho, bo ktoś cię usłyszy. – warknął blondyn.
- I bardzo dobrze, powinieneś dostać szlaban za to, co zrobiłeś – odparowała Hermiona, jednocześnie ściszając głos.
- A ty razem ze mną – dodał cwaniacko.
- Niby dlaczego? – zdziwiła się.
- O ile mi wiadomo, nie bije się innych ludzi. Bardzo nieładnie, panno Granger – skarcił ją. Hermiona zdała sobie sprawę z uścisku chłopaka i wyszarpała rękę. Nie stawiał zbytniego oporu, chociaż uścisk miał żelazny.
- A ładnie to tak kłaść obrzydliwego robaka na kimś?
- Zrobiłem to dla zabawy, a przez to oberwałem i teraz boli mnie żebro – poskarżył się.
- Natomiast mnie tyłek – odpowiedziała szczerze. Pośladki wciąż ją bolały po tym, jak sobie je stłukła, upadając na kamienną podłogę. Miała właśnie coś mruknąć, gdy do magazynku wszedł Harry. Przystanął, widząc Malfoya i Hermionę rozmawiających ze sobą, ale od razu dostrzegł, że nie była to miła rozmowa. Wystarczyło widzieć czerwoną twarz Hermiony, aby domyślać się, że przed sekundą przeprowadzili kąśliwą wymianę zdań.
  Harry odłożył składniki na miejsce, nie odrywając wzroku od swojego wroga. Hermiona już dawno odsunęła się od blondyna i podeszła do przyjaciela.
- Jakiś problem, Potter? – spytał Malfoy niewinnie, chociaż w jego głosie słychać było rozbawienie.
- Zastanawiam się jak to jest być taką gnidą jak ty.  – zaczepił go Harry, a Hermiona przeklęła w myślach jego głupotę.
- Nie musisz się zastanawiać, już nią jesteś, Potter.
- Ja przynajmniej nie mam takiego przegranego ojca jak ty, Malfoy.
- Harry, przestać – jęknęła Hermiona, szturchając Wybrańca w ramię, ale najwidoczniej wrogowie już się nakręcili.
- Cóż, tak się składa, że ty w ogóle nie masz ojca. – arystokrata uśmiechnął się bezdusznie.
- Mój umarł jako bohater, a twój zgnije w Azkabanie tak, jak na to zasłużył. – odwarknął czarnowłosy.
Hermiona dostrzegła, jak wszystkie mięśnie Malfoya się napinają i się zlękła.
- Jeszcze tego pożałujesz  – powiedziawszy to wyszedł z magazynku z potrzebnymi składnikami. Hermiona odetchnęła w duszy. Miała już dosyć Malfoya i jego ciągłych uwag. Jemu to się chyba nigdy nie znudzi, a nawet zdawał się rozkręcać. Coraz częściej stawał na drodze jej przyjaciół i zachodził im pod skórę. Starała się być opanowana, ale coraz gorzej jej to wychodziło.
Wrócili na swoje stanowiska. Jej eliksir był zrobiony bezbłędnie, Ron jak zawsze wyhodował dziwną substancję w swoim kociołku, a eliksir Harry’ego ponownie miał inną barwę niż mieć powinien. Zdawało się, że kwestia ich umiejętności z eliksirów nie zależała od nauczyciela, jak miał w zwyczaju mawiać Harry. Równo z dzwonkiem wyszli z klasy. Kiedy przechodzili obok grupy Ślizgonów, Malfoy specjalnie głośniej powiedział:
- Słyszeliście najnowsze wieści? Podobno Ginny Weasley umówiła się na randkę z jakimś drugoklasistą. Szczerze jej się nie dziwię, gdybym ja chodził z taką ciamajdą jak Bliznowaty, już dawno bym to zrobił.
Harry stanął jak słup soli i odwrócił się w stronę grupy, w której jak zwykle królował Malfoy. Podjudzające gwizdy poleciały w ich stronę, a Hermiona wiedziała, że w Harry już stracił panowanie nad sobą.
- Kto ci takich głupot naopowiadał? – Wybraniec chciał, aby jego głos brzmiał kpiąco i lekceważąco, ale Hermiona bez trudu dosłyszała się w nim napięcia.
- To nie głupoty, dziwie się, że ta informacja dopiero teraz do ciebie dotarła.
- To zapewne jakieś plotki… - szepnęła Hermiona, a Ron starał się powoli ruszyć Harry’ego, aby poszedł dalej.
- Ja tam w to wierzę – powiedział Malfoy z uśmieszkiem pełnym zadowolenia. – Wszyscy wiemy, że twoja Weasley ma tendencję do posiadania wszystkich chłopaków w szkole.
Harry wyrwał się w uścisku Rona i popchnął Malfoya na ścianę. Hermionie wystarczyło krótkie spojrzenie na Malfoya, aby wiedzieć, że właśnie dokonuje zemsty za słowa wypowiedziane przez Harry’ego o Lucjuszu Malfoyu.
- Nie masz prawa mówić tak o mojej dziewczynie… - wysyczał Harry, a Malfoy uśmiechnął się paskudnie.
- Chyba o twojej pannie lekkich obyczajów.
Wszystko wydarzyło się tak szybko, jakby było ułamkiem sekundy. Ron przeklął Malfoya i rzucił się w jego stronę, ale powstrzymał go Blaise Zabini, który przyłożył mu prosto w nos. Harry uderzył Malfoya, który nie pozostał mu dłużny i walka zaczęła się na dobre. Hermiona próbowała interweniować, ale kiedy w grę wkroczyły różdżki, bała się podejść, by nie oberwać zaklęciem. Uczniowie obecni przy tym zdarzeniu zaczęli wiwatować i kibicować. Tylko Catherine stała na boku, zlękniona wydarzeniem, które rozgrywało się przed jej oczami. To było dla niej nie do pomyślenia. Czy naprawdę już nikt nie ma rozumu?
Malfoy uderzył Harry’ego tak mocno, że Wybrańcowi mroczki stanęły przed oczyma. Osunął się na podłogę, a w tej samej chwili Ron powalił Zabiniego na podłogę. Malfoy podniósł różdżkę, aby rzucić zaklęciem w Harry’ego, kiedy Hermiona rzuciła się na niego z impetem. Nie mogła pozwolić na skrzywdzenie przyjaciela. Nie chciała brać udziału w tej bójce, ale to jak się potoczyła ją do tego zmusiło. Pisnęła, kiedy Malfoy potknął się i pociągnął ją za sobą, przez co oboje upadli boleśnie na kamienną posadzkę. Cóż, przynajmniej Malfoy’a bardziej bolało, ponieważ ona miała amortyzację w postaci jego ciała. Niestety uderzyła szczęką o ramię chłopaka i już czuła, że warga zaczyna jej puchnąć.
Hermiona siadła na nim okrakiem i wycelowała różdżką w jego gardło, dociskając ją dosyć mocno.
- Nigdy więcej nie mów tak o moich przyjaciołach, ani nie ośmielaj się ich krzywdzić, rozumiemy się?
Malfoy jedynie uśmiechnął się szelmowsko.
- Bo co mi zrobisz, Granger? Nie jesteś w stanie nawet muchy skrzywdzić.
- Hermiono, chodźmy już, nie warto nic robić temu śmieciowi – Ron złapał ją za ramię, próbując odciągnąć. Wargę miał rozciętą, a z nosa sączyła się krew.
- Zostaw mnie! – warknęła, wyrywając się. Ron machnął tylko ręką i podszedł do Harry’ego, który ledwo co był przytomny. Popatrzyła na Malfoya jak na coś obrzydliwego i chciała się podnieść, kiedy złapał ją za przód koszulki i przyciągnął do siebie. Była na tyle blisko, że mógł jej wyszeptać parę słów do ucha:
- Na twoim miejscu bałbym się zasnąć tej nocy, skarbie.
Hermiona nabrała powietrza w usta i odsunęła się od Malfoy’a. Jej nogi były jak z waty, kiedy wstała. On natomiast podniósł się z niebywałą gracją. Uśmiechnął się tajemniczo w jej stronę, zostawiając z ogromnym niepokojem w sercu i groźbą w wypowiedzianych słowach, które wciąż obijały się w jej uszach.

28 komentarzy:

  1. rozdział był genialny . czekam na następny . pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Malfoy coś knuje, a ja nie mogę się doczekać, aby dowiedzić się, o co chodziło mu z tymi ostatnimi słowami. Błagam! Daj nam następną notkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, Malfoy jest idealny. A ty jak zawsze kończysz w takich momentach, super XD Oczywiście znowu będę szalała i sprawdzała po 5 razy dziennie czy jest już nowy rozdział. Jejku no.. co Draco zrobi? :( W poprzednim rozdziale napisałam jak bardzo cię kocham (tak, to ja pobiegnę kupic Twoją książkę) i nie jestem w stanie już nic dodać, bo jak zawsze jest genialnie. Chyba zacznę się podpisywać. A więc miłego tygodnia życzy: Bloody Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział pojawi się w sobotę/niedzielę ;)
      Tak, wiem, dziękuję za tamten komentarz (swoją drogą na niego odpisałam xd) i również dziękuję za ten c;
      Dobrze, że się będziesz podpisywać, bo już miałam Cię o to prosić xd

      Usuń
  4. Jesteś prawdziwą czarodziejką! Twoje rozdziały są boskie, czyta się je lekko i szybko i są naładowane pozytywną energią. Zainspirował mnie fragment z turkusowym żukiem xD Śmiałam się razem z Malfoy'em :D
    Pozdrawiam,
    Eleanor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, również się śmiałam. XD
      I jak tu nie kochać naszej Sheireen, prawda?
      Bloody Malfoy

      Usuń
    2. To swietnie, że udało mi się Was rozśmieszyć ;3 Od czasu do czasu lubię dodać do opowiadania jakieś humorystyczne scenki, które zazwyczaj poprawiają mi humor xd
      Jej, jestem czarodziejką! Marzenia się spełniają! *.* XD

      Usuń
  5. I się uśmiałam :D Akcja z żukiem genialna ;D
    Świetny rozdział:) Jestem ciekawa co Malfoy kombinuje :)

    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze super :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham w twoim opowiadaniu Rona. W niewielu opowiadaniach jest taki uroczy ;). Ja to mam nadzieję, że Draco nie pozwoli Hermione zasnąć tej nocy (if you know what i mean). Draco jaki zazdrosnik :o.

    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciu super rozdział bardzo mi sie podoba. Szczególnie ta bójka i wymiana zdań na eliksirach. Jednak jestem ciekawa o czym gadał Malfoy z Tomasem (nie wiem czy dobrze napisałam) ale pozdrawiam i całuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli w końcu nadszedł czas na cięższą artylerię. Jak tak dalej pójdzie Potter i Malfoy się pozabijają, a tego przecież nie chcemy. Hermiona i Ginny byłby niepocieszone.
    Ten Tom jest zdecydowanie podejrzany. Niech się lepiej pilnuje, bo jest sporo panów, którzy dadzą mu popalić, jeśli skrzywdzi Hermionę.
    Ciekawa jestem, co kombinuje Malfoy i już się nie mogę doczekać, kiedy wcieli swój nikczemny plan w życie. Swoją drogą akcja z żukiem była przekomiczną :D
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże piękny rozdział! Potajemnie chciałabym, aby zaczęło się coś miłosnego dziać międy Malfoy'em i Hermioną, ale wszystko w swoim czasie. Już nie mogę się doczekać aż Draco przedstawi nam swój plan co do Hermiony :D. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny pomysł z ta lekcją eliksirów, już dawno tak się nie uśmiałam czytając dramione
    Jesteś najlepsza i zgadzam się z dziewczyną na górze. Jesteś czarodziejem a twoje pióro to twoja różdżka, która tworzy piękną magię
    SweetDreams

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju wspaniały rozdział i w ogóle ten blog. Tak się wyciągnęłam że do 3 czytałam haha ale serio masz talent bo czytałam "kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu" i mogę powiedzieć że powinnaś wydać książkę czy coś*-*
    Wracając do tematu to czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i teraz mnie ciekawi o co chodziło Draco xd

    ~~Nikola~~

    OdpowiedzUsuń
  13. Ok, rozdział mnie zaciekawił.
    Sytuacja na eliksirach była naprawdę przekomiczna - plus dla Ciebie.
    Ciekawi mnie też to, co na myśli miał Draco, mówiąc, by Miona była czujna tejże nocy. No cóż, poczekamy, zobaczymy ;)
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Podoba mi się Malfoy groźny cham! xD Poważnie, dobrze jak nie mięknie szybko ;) Ogólnie jestem zachwycona pomysłem na historię i czekam na kolejne rozdziały :)) Mam nadzieję, że to Dramione będzie równie świetne co poprzednie :DD

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale super notka :) Na taką czekałam. Tyle akcji na raz. I zaczynam nawet lubić tą Cath :)
    Malfoy, Malfoy co z ciebie wyrośnie? ;)
    Czekam na następny odcinek i weny życzę :)
    Pani Black

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię takie groźby i jestem ciekawa co wykombinuje Draco.
    Opowiadanie genialne, lekkie. Brawo
    www.wczterystronyswiata.eu

    OdpowiedzUsuń
  17. Super! Generalnie! Czekam na następny rozdział ;) mam nadzieję, że szybko, bo się nie mogę doczekać :D
    Pozdrawiam Literka ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gdyby śluby z blogami byłyby możliwe, to dawno twój blog miał żonę. Uwiodłaś mnie tą historią, jest cudowna!
    Draco jest taki... draconowaty.
    Hermiona taka jak sobie wyobrażałam (bo wielkie umysły myślą podobnie)
    A Catherine wydaje mi się podejrzana...
    Mogłabyś mnie informować o NN?
    Z góry dziękuję
    Vipera.
    P.S Jeśli bym mogła to nieśmiało się zareklamuje:http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetna notka, czekam na więcej
    Pozdrawiam
    Leanne

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy następny? Nie mogę się doczekać co Draco zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przepraszam najmocniej za spam!
    Zapraszamy do Katalogu Granger, zbierającego opowiadania, w których jednym z głównych bohaterów jest Hermiona Granger, u boku innych osób. Poza opowiadaniami z Granger w roli głównej, znajdziecie tu również wiele ciekawych konkursów, dyskusji i pomysłów, które mamy nadzieję wdrożyć najszybciej jak to tylko możliwe. Stwórzmy razem prawdziwe stowarzyszenie, rozwijajmy swoje pasje i poznawajmy nowych ludzi!

    katalog-granger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. PRZECZYŁO PRAWOM NATURY ahahahhahahahah rozwaliłaś mnie tym stwierdzeniem :'D Dobre ;) Kocham Twoje opowiadania :) <3 Gratuluję Ci weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć, a raczej przeczytać co knuje Malfoy. Czekałam na tę bójkę od kilku rozdziałów, no i się doczekałam :D Cath oczywiście najlepsza: "Czy oni nie mają rozumu?" Haha xD
    Pozdrawiam,
    Anty

    OdpowiedzUsuń
  24. Pomiędzy Draco a Hermioną iskrzy, aż miło:-) Takie historie to ja lubię. A ten Thomas niech spada. Tylko denerwuje Draco i w sumie mnie też. Blaise mógłby w kkońcu przekonać się do mugolaków. Jakiś taki niereformawalny z niego gość. Szkoda
    pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń