czwartek, 28 stycznia 2016

Miniaturka - "Pretty Woman"



             Pewnie Was troszkę zaskoczyłam, ale uznałam, że skoro nowy rozdział nie pojawił się w tamten weekend, to Wam to wynagrodzę miniaturką ;) Oczywiście rozdział do violent-love pojawi się już w ten weekend, a tymczasem chciałam umilić ten czas małym opowiadaniem ;D
Pozdrawiam
Sheireen ♥

            Hermiona czekała. Czas dłużył się niemiłosiernie, krople deszczu bębniły o parapet, przerywając panującą dookoła ciszę. Wskazówki zegara tykały, leniwie odliczając sekundy. Ściskała w ręce chusteczkę, co jakiś czas ocierając łzy z oczu.
Sześć lat.
Sześć długich lat właśnie legło w gruzach, a jej życie przestało istnieć. Cały obraz idealnej, szczęśliwej przyszłości zniknął w ułamku sekundy, kiedy powiedział jedno słowo.
„Wyjeżdżam”.
Rozpłakała się na nowo i wtuliła głowę w poduszkę, chcąc stłumić szloch. Wyglądała jak sterta nieszczęść. Oczy spuchnięte, ciało wychudzone, włosy w nieładzie. Teraz to wszystko nie miało absolutnie sensu, straciła go na dobre. Nienawidziła go całym sercem, a jednocześnie kochała tak mocno… Nie potrafiła się pogodzić, że tak po prostu potrafił zostawić ją i zniszczyć całe ich szczęście.
Czy rzeczywiście byli ze sobą szczęśliwi?
Tak jej się przynajmniej wydawało. Mieli przytulny, ładny domek na przedmieściach Londynu z dużym ogrodem. Z okna ich sypialni zawsze było widać piękne, zachodzące słońce, które tyle razy podziwiali. Stąd również było widać miniaturowe tyczki do quidditcha. On kochał ten sport, zawsze wywoływał uśmiech na jego twarzy, kiedy grał z przyjaciółmi. Ona tylko raz z nim zagrała… jednak czy przez to była gorsza? Zostawił ją, bo nie podzielała jego pasji do gry?
Oczywiście, że nie.
W takim razie gdzie zrobili błąd? Pracowali w jednym miejscu, byli razem na wielu misjach, ratowali sobie wzajemnie życie. Mieli wspólnych przyjaciół, chodzili na imprezy i randki. Z czasem to się odmieniło, siedział znudzony w domu, stał się małomówny. A ona się martwiła. Mówią, że rozmowa potrafi naprawić związek, a co jeśli partner nie chce z tobą rozmawiać? Wtedy zdecydowanie wszystko staje się trudniejsze.
Przestał ją zaskakiwać, spontanicznie przytulać i całować na dobry początek dnia. A ona naiwnie wierzyła, że ma po prostu gorsze dni, że to minie…
Co się do cholery stało?!
            Kolejna fala łez polała się z jej oczu. Nie chciała nikogo widzieć, nie chciała z nikim rozmawiać. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ją tak skrzywdził. Pierścionek zaręczynowy wciąż tkwił na jej palcu, błyszcząc i boleśnie przypominając jej o ich miłości.
Dlaczego go nie zdjęła?
Cóż, wciąż miała nadzieję, że on wróci.
Miała nadzieję, że Ron Weasley w końcu stanie u progu ich starego domu.

            Załamana patrzyła jak pakuje swoje ostatnie rzeczy do walizki. To chyba naprawdę był koniec. Jeszcze tydzień temu, kiedy ostatni raz go widziała po tym, jak oznajmił, że wyjeżdża, miała cichą nadzieję, że mu przejdzie. Tymczasem Ron najwyraźniej nie zmienił zdania.
- Błagam cię, porozmawiajmy – wyszeptała, próbując go powstrzymać przed wrzuceniem do kufra kolejnej koszuli.
- Hermiono, nie zmienię zdania.
- Dlaczego chcesz to wszystko zepsuć?
- Już od dawna nam się nie układało. – powiedział, nie mając odwagi spojrzeć jej w oczy. Hermiona poczuła łzy pod powiekami.
- Przecież było wspaniale, jeszcze tak niedawno byliśmy na randce w kinie. Mówiłeś, że powinniśmy częściej do niego chodzić…
Mężczyzna wstrzymał się z pakowaniem i zwrócił się ku Hermionie, która cała się trzęsła. Jednak on nie potrafił dłużej jej kochać. Kiedy był na meczu Anglia-Irlandia poznał wspaniałą kobietę z tamtego kraju i tak to się wszystko zaczęło. Kochała quidditcha i ciągle sobie z czegoś żartowała. Hermiona była dla niego zbyt poważna, myślała już o ślubie, chciała mieć dzieci. Kiedy mu to powiedziała, przeraził się. Nie czuł się gotowy. Zdradził ją i serce go bolało jak widział swoją narzeczoną w takim stanie, jednak nie żałował. Wyjeżdżał do Irlandii.
- Nie rozumiem… dlaczego? – spojrzała na niego pytająco. Jej dusza była roztrzaskana na milion kawałeczków.
Ron westchnął i złapał się za głowę. Nie mógł jej okłamywać. Po prostu nie mógł.
- Hermiono, ja… Ja mam kogoś.
Bacznie obserwował jak kobieta patrzy na niego ze zdziwieniem, a po chwili na jej twarzy pojawił się taki ból, jakiego nigdy w życiu nie widział.
- Jak… jak mogłeś? – syknęła, a w jej głosie pojawiło się zdenerwowanie. Traciła nad sobą kontrolę, czuła jak wściekłość opanowuje każdy cal jej ciała. A dusza? Wątpiła, aby kiedykolwiek poskładała się w jedną całość. Jej serce pękło, krwawiło, rozpaczliwie wołając, aby to nie była prawda.
- Chciałem ci powiedzieć, jednak zbyt bardzo się bałem.
Pokręciła głową.
- Jesteś największym tchórzem, jakiego znam, Ron. – powiedziała przez łzy, które zaczęły płynąć jej po policzkach.
- Zrozum, nie jestem jeszcze gotowy na ślub i dzieci…
- To dlaczego do cholery mi się oświadczałeś?! DLACZEGO ROBIŁEŚ NADZIEJĘ I UDAWAŁEŚ, ŻE KOCHASZ?! – wykrzyczała, nie panując nad sobą. Czuła się jak idiotka, ponieważ jak naiwna wierzyła, że wszystko będzie dobrze. A tymczasem było tylko gorzej.
Ron podszedł do niej ze skruszoną miną i ujął za rękę, na której błyszczał zaręczynowy pierścionek. Hermiona jednak wyrwała ją z obrzydzeniem i z całej siły uderzyła Rona w policzek.
            Poczuła, jak traci czucie w nogach i upada bezsilnie na kolanach, zalewając się łzami. Ukryła twarz w dłoniach, nie potrafiąc powstrzymać płaczu. Palące uczucie zdrady nie dawało jej spokoju. Słyszała tylko jak Ron szybko wrzucił swoje rzeczy do walizki i wyszedł z pokoju.
Tak po prostu, bez słowa.
Udało mu się zostawić sześć lat wspólnego życia bez żadnych oporów, bez poczucia winy. Merlinie, dlaczego była taka ślepa i mu zaufała? Kochała go od nastoletnich lat, oddała mu całe swoje serce. Miała dość, była wykończona psychicznie.

Minął tydzień, a ona nie robiła nic innego, poza leżeniem w łóżku i patrzeniem w sufit. Wciąż czuła jego perfumy na poduszce obok. Wtuliła się w nią ze łzami w oczach, przypominając sobie te wszystkie noce, kiedy zasypiała wtulona w jego bok…

Wyrzuciła przez okno na ogród kolejną koszulę, której nie zabrał i poduszkę, na której ostatnio zasypiała. Nie mogła się zadręczać. Wyciągnęła różdżkę i podpaliła stertę jego rzeczy…

Po upływie tygodnia wróciła do pracy, jednak wszystko boleśnie mu o nim przypominało. Mieli wspólne biuro, był jej współpracownikiem. Jako aurorzy wiele razem przeżyli. Nienawidziła tej pracy, nie mogła się skupić, wszędzie go słyszała i widziała jego twarz…

Po niecałym miesiącu odeszła z pracy i udało jej się znaleźć kupca ich wspólnego domu. Nie potrafiła dłużej w nim mieszkać, ponieważ wszystko co w nim było, stworzyli razem. On wciąż duchowo tutaj mieszkał, a ona nie mogła znieść tego uczucia.
Musiała zacząć nowe życie…

Po dwóch miesiącach mieszkania u rodziców w końcu znalazła coś dla siebie. Za oszczędności kupiła mały, zadbany domek na przedmieściach. Było tutaj wszystko, czego potrzebowała, własny kąt i ogródek, który mogła pielęgnować. Pełen kolorowych kwiatów i parkiem obok. Sąsiedzi byli przemili i powitali ją z otwartymi rękami. Nareszcie odezwała się do przyjaciół, którzy zamartwiali się i bezskutecznie próbowali nawiązać kontakt z Hermioną…

Po każdym sztormie wschodzi słońce, a ona powoli zaczęła dostrzegać jego promyki wśród ciemnych chmur. Jak co wieczór spacerowała ze swoim psem, którego przygarnęła ze schroniska. Potrzebowała przyjaciela, który byłby z nią cały czas, kogoś, kto zapełniłby pustkę w jej sercu. Jego biała sierść lśniła w świetle lamp, które oświetlały dróżkę w parku. Jedno oko miał szare, a drugie niebieskie. Był przepiękny i wniósł sporo śmiechu do jej obecnego życia.
Letni wieczór był ciepły, a lekki wiatr znad parkowego jeziora smagał rozgrzane ciała. Świerszcze cykały w krzakach, ludzie dookoła siedzieli na ławeczkach lub biegali. Nagle usłyszała warczenie Luny, która wyraźnie się podekscytowała. Zaszczekała parę razy, a Hermiona spojrzała na psa ze zmarszczonymi brwiami. Ku jej zdziwieniu Luna zerwała się ze smyczy i pobiegła przed siebie.
- Stój! Wracaj! – krzyczała, biegnąc za psem, który najwyraźniej nie słuchał jej rozkazów. Dziękowała w duchu, że miała na sobie wygodne buty i letnią sukienkę, która nie przeszkadzała jej w bieganiu.
Kiedy dobiegała do Luny usłyszała czyjś zdenerwowany głos.
- Odsuń się, psie, jeśli nie chcesz skończyć jako futro.
Zaklęła w myślach i dobiegła do mężczyzny, który stał odwrócony do niej plecami, wciąż drocząc się z jej psem.
- Najmocniej pana przepraszam! – zawołała, szybko złapała Lunę za smycz i zrugała ją mocno. Suczka zmieszała się trochę i uspokoiła.
- Proszę następnym razem pilnować swojego psa – usłyszała czyjś chłodny głos i podniosła wzrok ku górze.
- A ja proszę, aby nie był pan aż tak niemiły – odparła wyniośle i napotkała szare oczy mężczyzny przed nią. Zachłysnęła się powietrzem, kiedy zdała sobie sprawę, kto przed nią stoi.
- Malfoy?! – zawołała, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Mężczyzna zlustrował ją wzrokiem od stóp do głów i uśmiechnął się szelmowsko. Nie zmienił się ani trochę odkąd go ostatni raz widziała na sali sądowej, kiedy był przesłuchiwany przed Wizengamotem. Podobno trafił do Azkabanu na trzy lata, a co robił przez kolejne trzy, tego nie wiedział nikt. Rozpłynął się w powietrzu.
- Witaj, Granger, co za urocze spotkanie.
- Rzeczywiście, zwłaszcza, że mój pies miał przed chwilą wielką ochotę cię pogryźć. – mruknęła pod nosem, nie bardzo wiedząc, jak się zachować.
- Jest zbyt agresywna. Zupełnie jak właścicielka.
- Jest potulna – zmrużyła oczy. – Po prostu jej się nie spodobałeś… Jak właścicielce – odcięła mu się i uśmiechnęła delikatnie. Zagwizdał.
- Zupełnie się nie zmieniłaś, Granger. Oczywiście z charakteru.
Zgromiła go wzrokiem.
- Oceniasz mnie po paru minutach rozmowy? – prychnęła. – Mylisz się, Malfoy. Przeszłam sporą zmianę.
- Jestem jej bardzo ciekaw – odpowiedział, nie mogąc oderwać do niej wzroku. Hermiona spojrzała na niego uważnie.
- Natomiast ja nie zaprzeczę, że jestem ciekawa, gdzie się podziewałeś. Nikt cię nie widział od sześciu lat, a tymczasem stoisz przede mną jakby nigdy nic. – powiedziała z zaintrygowaniem. Dostrzegła promyk zadowolenia na jego twarzy.
- Starałem się ułożyć swoje życie na nowo, Granger. – mrugnął do niej. – Przejdziemy się?
- Żartujesz sobie? – zaskoczył ją.
- Jestem całkowicie poważny – odpowiedział, a ona się zgodziła i już po chwili zaczęli spacerować alejkami w parku.
            Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Malfoy na parę lat wyjechał do innego kraju, aby ludzie o nim zapomnieli i przestali mówić. Chciał zacząć wszystko od początku, jednak rodzinne strony zbyt mocno go do siebie ciągnęły, aż w końcu wrócił, kupując sobie małą rezydencję na przedmieściach. Najwyraźniej blisko niej, skoro spacerował w parku, w którym ona prawie codziennie przebywała. Zadziwiające, że wcześniej go nie spotkała.
Kiedy przystanęli na mostu, który prowadził na drugą stronę rzeki, Malfoy czując, że rozmowa nieźle idzie, spytał:
- To jak, kiedy planujesz ślub z Łasicą? – zażartował, a Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie.
- Dlaczego myślisz, że w ogóle ma dojść do jakiegokolwiek ślubu? – wyczuł spięcie w jej głosie.
- Masz pierścionek zaręczynowy na palcu, więc to chyba oczywiste…
- Tak się składa, że nie takie oczywiste – odpowiedziała wrednie, ale szybko ochłonęła. Nie powinna się wyżywać na kimś niewinnym. – Od paru miesięcy nie jestem z Ronem – mruknęła i ukryła twarz za włosami, a wzrok utkwiła w martwym punkcie.
Nastała niezręczna cisza.
- Przepraszam… - odchrząknął, jednak po chwili nie wytrzymał. – Co takiego się stało?
- Odszedł do innej… a teraz zapewne mieszka w Irlandii ze swoją ukochaną. – chciała, aby jej głos brzmiał zgorzkniale, ale wciąż dało się w nim wyczuć namiastkę bólu.
- Co za dupek – skwitował Malfoy, a Hermiona się uśmiechnęła. – Po tylu latach związku tak po prostu zostawił wspaniałą kobietę.
- Najwidoczniej nie byłam tak wspaniała – uśmiechnęła się krzywo. Malfoy spojrzał na pierścionek tkwiący na jej palcu.
- Dlaczego wciąż to nosisz?
Westchnęła.
- Trudno jest się go pozbyć. Wciąż coś mnie blokuje…
Zmarszczył brwi, jakby nad czymś myślał i po chwili uśmiechnął się.
- Daj rękę.
- Słucham? – uśmiechnęła się, ale popatrzyła na niego podejrzliwie. Mimo wszystko podała mu lekko drżące dłonie.
Mężczyzna powoli zdjął pierścionek zaręczynowy z palca, a Hermiona miała ogromną ochotę go powtrzymać, jednak coś ją od tego powstrzymywało. Draco wsadził jej błyskotkę w dłoń i zacisnął swoją rękę na jej. Odwrócił ją w stronę rzeki i stanął za kobietą. Położył jej dłonie na biodrach, a Hermiona poczuła przyjemne ciepło, jednak zmieszała się. Nachylił się nad nią i szepnął do ucha.
- Wrzuć go do rzeki.
Hermiona wzięła głęboki oddech. Jak on śmiał mówić coś takiego, przecież to był jej pierścionek zaręczynowy od Rona! Od Rona, który… no właśnie… odszedł już parę miesięcy temu i nie odezwał się ani słowem… Poczuła łzy pod powiekami i palącą wściekłość.
Stojący za nią Malfoy dodawał jej sił. Wzięła zamach i wyrzuciła pierścień do rzeki. Natychmiast zniknął w jej nurcie, a Hermiona poczuła dziwną ulgę na sercu, które mocno biło.
- Gratulacje, Granger – szepnął jej do ucha Malfoy, a ona wręcz czuła jego uśmiech. Odwróciła się w jego stronę i lekko odsunęła, ponieważ stał niebezpiecznie blisko.
- Dziękuję! – wyksztusiła, nie mogąc uwierzyć w to, co zrobiła. Posłał jej perskie oczko.
            Jeszcze przez jakiś czas spacerowali, krążąc po okolicy. Malfoy podprowadził ją pod dom, co przyjęła z wdzięcznością. Czuła się przy nim niezwykle bezpiecznie. To nie był już ten sam chłopak, którego poznała w szkole. Nie przezywał jej, nie był zadufany w sobie, mogła z nim normalnie porozmawiać.
Naprawdę cieszyła się, że chciał się z nią jeszcze raz spotkać.

            I tak z jednego spotkania wykiełkowały dziesiątki innych. Hermiona i Draco spotykali się prawie codziennie po pracy lub w weekendy, aby porozmawiać ze sobą choć na chwilę. Musiała przyznać, że uwielbiała się z nim droczyć, ponieważ zawsze było przy tym dużo śmiechu. Po paru tygodniach zaczęli wspólnie robić kolacje, co było naprawdę przezabawne, widząc tego arystokratę, próbującego zmierzyć się z mugolskimi przedmiotami. Bardzo często to jedzenie lądowało albo na podłodze, albo cała kuchnia wraz z nimi była uwalona mąką. Ostatnio urządzili sobie bitwę na jajka, przez co musieli się zadowolić samymi kanapkami bez omletu.
            Czasami wychodzili do Hogsmeade, aby wypić kufel piwa kremowego. Hermiona zapoznała Malfoya z wesołym miasteczkiem, które niezwykle przypadło mu do gustu. Czuła, że mężczyzna robi się jej bardzo bliski, był jej przyjacielem, kompanem, wsparciem w trudnych chwilach. Był zawsze, kiedy go potrzebowała.
            Któregoś dnia zastał ją w ogrodzie, kiedy pielęgnowała rośliny. Miała zamiar zasadzić jabłonkę. Praca w ogrodzie ją wyciszała, przez co zawsze lubiła zielarstwo. Osobiście jednak wolała sadzić spokojne, niezagrażające życiu rośliny, niż czarodziejskie mandragory.
Naprawdę zaskoczył ją, kiedy pomógł jej wykopać dołek na nasiono jabłonki, a następnie usiadł na trawie w tych swoich perfekcyjnych i drogich spodniach, brudząc je w ziemi. Ale on tego nie zauważał. Po wszystkim nawet nie omieszkał się rzucić w nią garstką ziemi, czym rozpoczął kolejną wojnę.
            W sobotę mieli tendencję do urządzania wieczorów filmowych, gdzie wspólnie oglądali wybrane przez siebie filmy, pili niezdrowe napoje, jedli przekąski czarodziejów i rzucali się popcornem. Musiała przyznać, iż uwielbiała te chwile. Mogła być bliżej niego, kiedy siedzieli na kanapie, czasami on się kładł na jej kolanach, a czasami ona opierała się na jego ramieniu.
            Hermiona musiała przyznać, że Draco coraz częściej pojawiał się w jej romantycznych wyobrażeniach. Szybko jednak odganiała te myśli. Był jej przyjacielem, poza tym wątpiła, aby on traktował ją inaczej niż dobrą koleżankę. Mieli wspólny język, poczucie humoru, uwielbiali sobie dokuczać, ale nigdy nie doszło do czegoś więcej niż zwykłe trącenie dłoni czy przytulenie się.
            Tego dnia miało być tak samo, tylko że tym razem, Hermiona wygrała i mieli obejrzeć wspólnie komedie romantyczną, którą dziewczyna wręcz uwielbiała. Już po chwili na ekranie telewizora – albo jak wolał Malfoy – magicznego pudełka, pojawił się obraz „Pretty Woman”.
- Nie wierzę, że naprawdę to robię – mruknął załamany Draco, patrząc na nią z uśmiechem.
- Zobaczysz, spodoba ci się. To jeden z najlepszych filmów, jakie oglądałam.
- Możliwe, ale to komedia romantyczna, Hermiono – mężczyzna przewrócił oczyma, a dziewczyna się roześmiała.
- Kto powiedział, że ten gatunek jest tylko dla kobiet?
- Trudno, przemęczę się dla ciebie – mruknął, a Hermiona z zadowoleniem rozłożyła się na kanapie obok niego. – Merlinie, co ja tutaj robię. – mruknął zrezygnowany.
- Siedź cicho i oglądaj – zrugała go.
            I oglądał, bo co innego miał robić. Owszem, film był interesujący, ale na razie nie miał zamiaru jej tego powiedzieć, bo by się zaczęła puszyć jak paw. Po chwili jednak zaczął zwracać uwagę na kobietę leżącą obok niego. Nie mógł uwierzyć, że TA Granger, której kiedyś nienawidził, która była dla niego nikim, teraz jest dla niego jedną z najbliższych osób w całym życiu. Doskonale się przy niej bawił, uwielbiał być przy niej. Czuł dziwną satysfakcję, kiedy opierała się na jego ramieniu.
Ufała mu.
Poza tym musiał przyznać, że bardzo mu się podobała. Była naturalna, a mimo wszystko piękna. Jej śmiechu mógł słuchać bez znudzenia, a w oczy patrzyć się latami. Dlaczego Weasley ją zostawił? Przecież była taka urocza. Miała swoje wady jak każdy człowiek, ale i w nich zdążył się zatracić.
Czasami, kiedy widział ją w sukience lub koszuli nocnej czuł, jak temperatura jego ciała wzrasta. Wygłodniale łapał każdy szczegół jej ciała, które było wspaniałe. Trudno mu się było skupić, kiedy otwierała mu w samej koszuli i majtkach, kiedy robił jej niespodzianki z samego rana. Wiedział, że nie powinien się tak czuć, ponieważ była jego przyjaciółką.
            Kiedy głowni bohaterowie filmu zaczęli się całować, Hermiona westchnęła z rozmarzeniem, a Draco spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami, ale i uśmiechem. Hermiona pochwyciła jego wzrok i automatycznie się zaczerwieniła.
- Co ty tak wzdychasz? – zaczepił ją, a ona natychmiast skupiła uwagę na filmie.
- Po prostu lubię tę scenę – odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Widziałem to rozmarzenie w twoich oczach – dokuczył jej, przez co dziewczyna jeszcze bardziej zarumieniła się i pokazała mu język.
- Daj mi obejrzeć film – mruknęła, a Draco przez chwilę dał jej spokój, jednak nie na długo. Może i zwariował, ale im dłużej oglądał ten film, tym bardziej chciał wypróbować jeden z tych pocałunków na kobiecie siedzącej obok niego. W jego mózgu zapalił się czerwony alarm.
BYŁA JEGO PRZYJACIÓŁKĄ.
Nic jednak nie poradził na dyskomfort, który odczuło jego ciało. Hermiona wstała z kanapy, pokazując swoje zgrabne nogi, odkryte przez krótkie spodenki. Musiał przyznać, że lato to najlepsza pora roku dla mężczyzny. Podeszła do stolika, gdzie nalała sobie soku dyniowego do szklanki oraz napełniła drugą, którą po chwili mu podała. Upił łyk w nadziei, że ochłonie, jednak to nic nie pomogło.
Obserwował ją uważnie. Za każdym razem, kiedy w filmie było coś romantycznego, oczy się jej świeciły, a twarz lekko rumieniła. A gdyby tak…?
Delikatnie się do niej przysunął, a ona nawet nic nie zauważyła, zajęta oglądaniem sceny pocałunku. Dopiero kiedy poczuła jego ramię przy swoim, spojrzała na niego niczym wybudzona z transu.
- Co ty robisz? – uśmiechnęła się.
- Jesteś bardzo rozmarzona, Hermiono – mrugnął do niej. Zmrużyła oczy.
- Och, no dobrze, jestem. I co z tego?
- Tak się składa, że jestem w stanie spełnić parę twoich marzeń – odpowiedział i zanim zdążyła zareagować, ich usta połączyły się ze sobą. Otworzyła szeroko oczy, cała zszokowana, jednak szybko to uczucie wyparowało.
            Objęła go rękami za szyję i pociągnęła za sobą, kładąc się na kanapę. Nie spodziewał się, że tak zareaguje. Był zdumiony, że posunął się do czegoś takiego, ale teraz nic innego się nie liczyło. Jej usta miały słodki posmak soku, czuł ich gorąco na swoich wargach. Wpił się mocniej, przyciskając Hermionę do kanapy, a następnie przeniósł swoje pocałunki w stronę jej szyi.
            Hermiona była w niebie. Przed chwilą marzyła o pocałunkach, oglądając swój ulubiony film, a teraz ten wspaniały mężczyzna całował ją z taką pasją. Nie mogła uwierzyć, że Draco naprawdę posunął się do czegoś takiego. Najwyraźniej musiała mu się choć trochę spodobać, skoro ją pocałował. Kiedy poczuła, że zbliża się w stronę szyi, była bliska ekstazy. Draco znał się na rzeczy, wiedział, co zrobić, aby dziewczyna znalazła się w niebie.
            Malfoy przerwał na chwilę serię pieszczot, aby spojrzeć na twarz swojej przyjaciółki. Oczy miała przymglone z rozkoszy, uśmieszek błąkał się na jej ustach. Zanim się obejrzał, Hermiona pociągnęła go ku sobie za koszulę i ponownie go pocałowała. To mu się spodobało.
Pogłębił pocałunek, który stał się teraz namiętny. Czuł się teraz najszczęśliwszym facetem na ziemi. Miał przy sobie piękną kobietę, która rozgrzewała go całego, która była jak marzenie.
            Kiedy wieczorem leżał w swoim łóżku w rezydencji, którą kupił, zdał sobie sprawę z tego, że nie za bardzo wie, jak zakończył się ten film. Pod koniec trochę ochłonęli, jednak nie było niezręcznej atmosfery. Hermiona jedynie zaczęła martwić się tym, co będzie dalej. Cóż, tego nie wiedział nikt, ale na dzień dzisiejszy wiedział, że tego wieczoru ich przyjaźń zboczyła troszkę na inne tory.

            Po dwóch miesiącach nic się między nimi nie zmieniło. Wciąż się spotykali, chodzili na dyskoteki ze wspólnymi znajomymi, byli nawet na wspólnych, parodniowym wyjeździe nad morze, aby trochę odetchnąć od pracy. Oficjalnie również zostali parą, a Draco bardzo chciał przedstawić Hermionę swojej matce, oraz poznać rodziców dziewczyny.
            Kolacja u państwa Grangerów przebiegła bezproblemowo. Pani Granger była ładną kobietą o brązowych włosach podobnych do córki, w które wkradły się siwe pasma. Posiadała również spore umiejętności kucharskie. Pan Granger co prawda patrzył na niego z początku podejrzliwie, jednak po paru wymianach zdań szybko się do niego przekonał. Jak to powiedziała Hermiona po kolacji – miał niezwykły talent do oczarowywania ludzi.
            Tego wieczora wrócili z eleganckiej uczty, która odbyła się w jego domu. Pani Malfoy nie mogła uwierzyć na początku w to, że jej syn wybrał sobie parą dziewczynę, przez co jej stosunek do Hermiony z początku był bardzo oschły. Draco widział, że Hermiona jest niezwykle spięta, jednak ogniki determinacji w jej oczach sprawiały, że czuł się z niej dumny. Potrafiła poprowadzić rozmowę tak, że pod koniec uczty jego matka była bardzo zadowolona. Zdumiała ją inteligencja i dobre wychowanie dziewczyny i powiedziała jej, iż bardzo chętnie zobaczy ją tak jeszcze.
           
            Kiedy w końcu wrócili do domu Hermiony, kobieta odetchnęła z ulgą, a on się uśmiechnął. Podszedł do niej i pomógł zdjąć płaszczyk, który odwiesił na wieszaki. Widział, że jej ciało wciąż było lekko spięte. Nachylił się nad nią i pocałował delikatnie.
- Dziękuję, wypadłaś wspaniale.
- To było takie stresujące…
Zaśmiał się.
- Moja mama jest stresująca?
- Nawet bardzo. Wiesz, teściowe zazwyczaj nie znoszą swoich synowych. – odpowiedziała przeciągając się i krzywiąc. Draco podszedł do niej od tyłu i zaczął masować plecy. Zamruczała rozkosznie i rozluźniła się lekko.
- Wypijmy za nasz sukces – zaproponował, a chwilę potem przyniósł już do sypialni dwie lampki czerwonego wina. Wypili, rozmawiając o przebiegu ich spotkań z rodzicami.
            Nagle Malfoy złapał ją w pasie i usadził sobie na kolanach. Nie wyrwała mu się, uwielbiała gdy to robił. Ten jednak szybkim ruchem różdżki odesłał ich kieliszki na pobliską półkę.
- Do czego zmierzasz? – zapytała, a głos jej lekko drżał. Jej ciało jednocześnie rozpaliło się, a serce zabiło mocniej. Skąd u niej taka reakcja? Może dlatego, że pragnęła jego ponownego dotyku?
- Robię to, co kocham – powiedziawszy to delikatnie ją pocałował. Zarzuciła mu ręce na ramiona i pogłębiła pocałunek. Uśmiechnęła się delikatnie i zamknęła oczy, czując narastające pragnienie i podniecenie. Draco położył ją na łóżku. Nie panował już na sobą. Pragnął jej zanim po raz pierwszy zdecydował się ją pocałować. Hermiona działała na niego jak żadna inna. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego.
           Zsunęła z ramion chłopaka jego marynarkę i czarną koszulę. Delikatnie przejechała palcami po jego torsie. Zadrżała na całym ciele. Draco jednym ruchem zdjął z niej sukienkę i mocno pocałował. Namiętność opanowała już ich oboje. Hermiona poczuła jak jej ciało drży i staje się rozpalone. Wiedziała, że nigdy nie zapomni tej chwili. Zdawała sobie sprawę, że już nigdy nie będzie pragnęła tak bardzo innego mężczyzny jak Malfoya. To niemożliwe, do czego ją teraz doprowadzał swoimi pieszczotami. Po cudownej grze wstępnej oboje stali się jednością. Dreszcz jaki wstrząsnął jej ciałem był nie do opisania. Uśmiechnęła się szeroko i przymknęła oczy, by westchnąć z rozkoszą. Draco z fascynacją przyglądał się jej reakcji. Kochali się aż do zmęczenia, dopóki oboje nie dotarli do celu. W końcu padli wykończeni na łóżko.
            Przez chwilę oddychali głęboko, dochodząc do siebie. Hermiona roześmiała się słodko i położyła się na boku, aby móc patrzeć na twarz swojego ukochanego. Draco przyciągnął do siebie Hermionę, a ona wtuliła się w jego ciało. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Miał nadzieję, że to się nigdy nie skończy. Byli już dorośli i podejmowali własne decyzje. A on był pewien dwóch rzeczy – zakochał się w Hermionie Granger i bardzo chciał z nią założyć rodzinę.
Pocałował ją w czoło i szepnął tylko:
- Jesteś wspaniała, Hermiono.
Jednak ona już tego nie słyszała, ponieważ zasnęła przy jego boku, a Draco chwilę później poszedł w jej ślady.

            Obudził ich dzwonek do drzwi. Draco przeciągnął się i zdał sobie sprawę, że u jego boku leży Hermiona, wciąż zmęczona po upojnej nocy, którą ze sobą spędzili. Wstał ostrożnie z łóżka, nie chcąc jej budzić i podszedł do szafy ze swoimi ciuchami, aby nałożyć spodnie. W sypialni znajdowało się mnóstwo ich zdjęć, które Hermiona wręcz wciskała w każdy kąt. Zdjęcia z ich podróży, z imprezy, z przyjaciółmi.
            Minęły dwa lata, a jego narzeczona ciągle go zaskakiwała. Tak, wczoraj jej się oświadczył, a ona z tej radości i łez wzruszenia nie była w stanie odpowiedzieć „tak” i dopiero po lampce szampana przyjęła oświadczyny i rzuciła mu się na szyję.
            Podszedł do drzwi i otworzył natrętnej osobie, która dobijała się jak szalona. Dobry nastrój prysł, kiedy zobaczył w progu rudego mężczyznę. Ron Weasley stał z kwiatami, elegancko ubrany. Jego wyraz twarzy był tak samo głupi jak Malfoya, kiedy się wzajemnie zobaczyli.
- Malfoy?! – wykrzyknął. – Co ty tu robisz, gdzie jest Hermiona?
Blondyn uśmiechnął się wrednie.
- Hermiona? Co ona miałaby robić u mnie w domu? – udawał zdziwionego.
- Podobno to jej dom… - Ron zaczął się gubić.
- Pierwsze słyszę. Te kwiaty są dla mnie? – spytał, wskazując na bukiet czerwonych róż. Ron popatrzył na niego z obrazą.
- Nie dla ciebie, kretynie, tylko dla Hermiony. Wiesz może, gdzie ona…
- RON? – usłyszeli pełen niedowierzania głos kobiety, która wstała właśnie z łóżka ubrana w sam szlafrok. Weasley’owi szczęka opadła, a kwiaty wyleciały z rąk.
- Co tu się dzieje… przecież tutaj mieszka Mal… Kto tutaj tak właściwie mieszka?! – zbulwersował się, patrząc zabójczym wzrokiem na blondyna, który patrzył na niego z odrazą.
- Mieszkamy tutaj razem.
- SŁUCHAM?!
- Ron, co ty tutaj tak właściwie robisz? – spytała zniecierpliwiona. Rudzielec natychmiast zapomniał o wszystkim i padł przed kobietą na kolana.
- Błagam, kochanie, wróć do mnie. Może być jak dawniej.
Hermiona wytrzeszczyła oczy, całkowicie zszokowana.
- Dorosłem już do bycia mężem i ojcem. – złapał ją za rękę i pocałował, a następnie dostrzegł pierścionek i odparł. – Wciąż masz nasz pierścionek zaręczynowy…
Kobieta wyrwała rękę z uścisku, lekko przerażona całą sytuacją. Zdenerwowany Draco nie wytrzymał i złapał Rona za koszulę, aby podnieść go do góry.
- Twój pierścionek już od ponad dwóch lat leży na dnie rzeki, Weasley. Tak się składa, że Hermiona jest teraz moją narzeczoną – uśmiechnął się wrednie, a Ron zrobił ogromne oczy.
- Czy to prawda? – zwrócił się w stronę brunetki.
- Tak, Ron. Ja i Draco jesteśmy razem od paru lat.
- A co z nami?!
- Z NAMI?! – zdenerwowała się. – Nie ma żadnych nas, odkąd zdecydowałeś się wyjechać! Dlatego grzecznie cię proszę, abyś wynosił się sprzed domu mojego i Dracona i nigdy nie pokazywał mi się na oczy!
Ron chciał coś jeszcze powiedzieć, podejść do niej, ale Hermiona tylko podniosła kwiaty i rzuciła nimi w byłego ukochanego.
- Poza tym nie lubię czerwonych róż, Ronaldzie! – warknęła tylko i zamknęła mu drzwi przed nosem.
            Spojrzała na Dracona, który patrzył na nią z zadowoleniem i podziwem.
- Moja szkoła – pokiwał głową z uznaniem, a kobieta się uśmiechnęła.
- Nie mogę uwierzyć, że miał czelność wrócić i robić taką scenę. – mruknęła kpiąco.
- Nie przejmujmy się nim – odpowiedział Draco i przyciągnął do siebie ukochaną. – Wiesz co, myślę, że przed śniadaniem powinniśmy wziąć wspólny prysznic, aby się zrelaksować – mrugnął do niej, a Hermiona się roześmiała.
- Głupi jesteś, ale bardzo chętnie.
            Dała się poprowadzić do łazienki, a jej wzrok zwrócił się w stronę okna sypialni, które wychodziło na ogród. Wspólnie posadzona jabłonka kwitła przepięknie, zupełnie jak ich miłość. Z małej, niewinnej roślinki powoli zacznie przemieniać się w potężne, niezniszczalne drzewo o dorodnych owocach.

34 komentarze:

  1. Emm... Pamiętasz Alexandry, która potem przeniosła się na konto google i zmieniła nazwę na Szmaragdowa Dama, a potem znowu, tylko, że na Green Angel? Tak, mam nowe konto google, teraz już na pewno ostatnie :") Nie wiem, czy Cię to w ogóle interesuje, ale wolę pisać takie rzeczy na blogach, które regularnie czytam ^^
    Co do miniaturki... Bardzo mi się podobała!
    Mimo, że jest dość przewidywalna i dużo już było podobnych, to... Serio, Sheireen, odwaliłaś kawał dobrej roboty. Te OPISY, które były wprost genialne, dialogi, opisane przeżycia Hermiony, Draco, gdy chciał się do niej zbliżyć. CUDOWNE!
    Początek był bardzo wzruszający, spoko sprawa, że nie zrobiłaś z Rona kompletnego tyrana. Znaczy, jasne, jest tutaj przysłowiowym (I tutaj cenzura, bo w internecie się nie przeklina :c), ale opisałaś to wszystko tak... dobrze, sama nie wiem. I te przejście z ich cudownego życia do zwykłej rutyny.
    Wiele uroczych scen z Draco, które bardzo mi się spodobały, moje serduszko jest teraz opanowane przez jeszcze mniejsze, latające serduszka.
    Krótko:
    Na pewno jedna z najlepszych miniaturek, jakie czytałam.
    Koniec.
    Idę spać.
    Weny życzę :*
    Tradycyjnie.
    Jak pod każdym Twoim postem.
    Czas to zmienić.
    Spodziewaj się niespodzianki pod następnym rozdziałem.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miły początek dnia, dzięki! I czekam za nowym rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo słodkie ...
    I oczywiscie czekam na kolejny rozdz. Opowiadania
    Mam jedno pytanie bd w pt,sob czy czy nd?
    Jak mialabys czas to mozez wiecej dodawac miniaturek ale wiem szkoa itp sama to przezywam (3 gim ;()

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! <3 Kiedy następny rozdział? ;)
    Powodzenia i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniała miniaturka. Zdecydowanie czegoś takiego było mi trzeba po ciężkim dniu. Poprawiłaś mi nią humor i to nawet bardzo. Może nawet obejrzę dziś Pretty woman, aby utrzymać ten nastrój.
    Jeszcze co do samego tekstu, moje serce absolutnie skradł moment pozbycia się pierścionka od Rona. Było w tym coś magicznego, sama nie wiem, jak to opisać, ale generalnie magia <3
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Draco jest tutaj zdumiewająco miły! No po prostu cudowna jest ta miniaturka *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba , fajna niespodziana ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna miniaturka :* Masz wielki talent :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepsza miniaturka jaka czytałam ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy bd rozdzial bo troszke juz czekamy ??

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie, kiedy następny rozdział? :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam to samo. Ile to już? Miesiąc?

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy będzie nowy rozdział????

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zawsze świetnie. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  15. I co? Jak z tym rozdziałem? :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Przynajmniej napisz, kiedy on będzie

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy dodasz nowy rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna miniaturka i czekam na następny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  19. Wrzucaj kolejny rozdział!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Przykro mi to pisać, ale gdzieś już to czytałam...
    Miniaturka jest przecudowna, ale czytałam ją już wcześniej na innym blogu nie wiem czy to zbieg okoliczności, plagiat, kopia czy cokolwiek innego, ale tak się nie robi...
    Lekko zniesmaczona
    Landa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero dzisiaj wróciłam do komentarzy do tej miniaturki i mam nadzieję, że jeszcze odczytasz moją odpowiedź.
      Jeśli chodzi o podobieństwo, o którym mówisz, to na pewno jest ono zbiegiem okoliczności. Nie czytam na ogół miniaturek, a temat Dramione jest niezwykle popularny, więc nie zdziwiłabym się, jakby miniaturek tego typu było jeszcze z 10. I wierz mi, że nigdy bym nie skopiowała czegoś naumyślnie, ponieważ kiedyś ktoś skopiował mojego bloga właściwie słowo w słowo i wiem, jakie to niesprawiedliwe... :)
      Także ostatecznie: ta miniaturka powstała w mojej wyobraźni, trochę z wewnętrznych marzeń :D jednak każde słowo należy tylko i wyłącznie do mnie, więc plagiat jest jedynie zbiegiem okoliczności ;)

      Usuń